2. Rozdział 10.

966 120 23
                                    

Rozdział dedykuję Sandrze (@dupaalouisa) za pomoc w poinformowaniu was o moich problemach technicznych z wattadem. Dziękuję.

Isak ciężko pracował przez kolejne dwa tygodnie, zarówno w pokoju jak i na siłowni. Jego celem było jak najszybsze opuszczenie szpitala i powrót z Evenem do ich domu, a raczej do domu Eskilda, ale to mały szczegół. Żeby to nastąpiło musiał podnieść się do siadu i przenieść się na wózek. Dlatego z pełną determinacją i zaangażowaniem wykonywał wszystkie polecenia i wskazówki podawane przez Lucasa.

Fizjoterapeuta był aniołem. Równie mocno, co Even wspierał Isaka w dążeniu do celu. Był cierpliwy, dokładny, stanowczy, pomocny i skutecznie motywował Isaka do pracy, gdy ćwiczenia sprawiły ból i blondyn chciał się poddać. Dodatkowo tłumaczył blondynowi wszystko, co powinien wiedzieć o danym ćwiczeniu, aby mógł je wykonywać w domu samemu lub z pomocą Evena.

Isak z Lucasem, mimo różnicy wieku, szybko złapali wspólny język i całkiem swobodnie czuli się w swoim towarzystwie. W ogóle w trójkę tworzyli zgrany zespół. Takiego teamu Isak potrzebował przy sobie, aby poradzić sobie z trudnym, jak nie najtrudniejszym etapem rehabilitacji. Wiedział, że z nimi poradzi sobie śpiewająco. A co będzie dalej? Jak już usiądzie na wózek inwalidzki? Tym będzie, a raczej będą martwić się później.

Isak doskonale zdawał sobie sprawę, że gdyby nie ciągłe wsparcie Evena, mamy oraz nieocenionego Lucasa dalej leżałby na łóżku i użalał się nad sobą i swoim losem. To dzięki swoim dwóm najważniejszym osobą w życiu oraz swojemu fizjoterapeucie (teraz już dobremu znajomemu), po raz pierwszy będzie miał możliwość usiąść na wózek inwalidzki.

Wyczekiwał na ten dzień. Wyczekiwał  to złe słowo. Chciał tego dnia- też nie pasowało. Po prostu pogodził się z faktem i przyjął do wiadomości, że w końcu nadejdzie dzień, w którym będzie musiał usiąść naprzeciwko wózka i stawić mu czoło. Isakowi wydawało się, że jest przygotowany na ten moment nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie, ale kiedy nadszedł ten dzień zaczął się strasznie denerwować i obleciał go strach i niepokój. 

Tego dnia Isak obudził się w fatalnym nastroju. Nawet Even nie mógł do niego dotrzeć, a to znaczyło, że naprawdę jest z nim źle. Jak nie marudził, to w ogóle się nie odzywał, a jak już coś powiedział to tylko narzekał i obrażał się na wszystko. A to jeszcze nie była najgorsza faza. Ev, mimo wszystko, przez cały dzień towarzyszył Isakowi i wspierał go swoją obecnością. Nie chcąc dolewać oliwy do ognia, siedział cicho w kącie sali i po prostu był.

Blondyn nie potrafił pokazać swojemu chłopakowi jak bardzo jest mu wdzięczny za obecność. Liczył, że Ev to wie.

Isak i Even usłyszeli skrzypnięcie drzwi. Obaj równocześnie popatrzyli w kierunku wejścia. Pierwsze co pojawiło się w pomieszczeniu to wózek inwalidzki, a później Lucas. Blondyn na widok pojazdu zaczął płakać jak dziecko. Zdał sobie sprawę, że od dziś to coś będzie jego nogami i stanie się nieodłączną częścią jego nowego życia.

-Nie chce tego! Tak bardzo nie chce jeździć na wózku! Dlaczego to mnie spotkało!- krzyczał w myślach.

Isak poczuł jak łóżko ugina się pod dodatkowym ciężarem i obok niego siada Even, mocno tuląc go do piersi i głaskając uspokajająco po plecach i włosach. Jego działanie na nic się zdało. Isak nie potrafił się uspokoić, nawet w ramionach ukochanego. Łzy coraz mocniej spływały z jego oczu, mocząc koszulkę chłopaka. Nie spostrzegł, kiedy Lucas opuścił pokój, zostawiając ich samych z wózkiem inwalidzkim.

Przez kolejne dwie godziny blondyn leżał w ramionach Evena i cierpiał katusze. Nie spodziewał się ze swojej strony takiej reakcji, ale psychika miała swój sposób na poradzenie sobie z nową sytuacją, a on musiał się jej poddać. Następną godzinę, ze łzami w oczach siedział u boku Evena i patrzył się na wózek inwalidzki, a następne dwie godziny, już obojętnym wzrokiem, wpatrywał się w nowego towarzysza – od teraz swojego wroga numer jeden.

-Chce spróbować.- wyszeptał Isak, po wielogodzinnym wpatrywaniu się w wózek.

-Jesteś pewny?- zapytał spokojnym tonem- Możesz zaczekać.

-Nigdy nie będę gotowy.- odpowiedział blondyn obojętnym głosem.- Chce to mieć za sobą.

-W porządku. Pójdę po Lucasa.

-Nie!- krzyknął stanowczo i chwycił Evena mocno, za mocno, za dłoń.- Chcę żebyś tylko ty był przy mnie.- dodał głosem pozbawionym emocji. Próbował być silny.- Wiesz, co trzeba zrobić.

Ev przysunął wózek inwalidzki do łóżka Isaka i zablokował hamulce. Zbliżył się do blondyna. Jedną rękę wsadził pod jego plecy, a drugą pod kolana i delikatnie podniósł go do góry. Zanim go posadził pierwszy raz na wózku, pocałował go czule w czoło, skroń, policzek, nos, a skończył na ustach.

-Jesteś bardzo dzielny.- wyszeptał i delikatnie ulokował blondyna na przygotowany pojazd.

Isak znowu zaczął płakać. To było najgorsze uczucie w jego życiu. Wiedział, że nie poradzi sobie z tą sytuacją i prędzej czy później podda się i nie będzie chciał się ruszyć z miejsca, nie wstanie z łóżka.

Blondyn zobaczył przez łzy jak Even klęka przed wózkiem, a chwilę później poczuł jak chłopak mocno się do niego przytula. Isak odwzajemnił uścisk.

-Jakbym mógł to bym się z tobą zamienił.- wyszeptał przez łzy Ev. Okazało się, że jego też, nie tyle nowa sytuacja, a bardziej widok załamanego blondyna, bardzo dotknął i przygnębił. Nie potrafił powstrzymać łez.- Kocham cię, Isak. Najmocniej na świecie.

Nowe życie (EVAK)Where stories live. Discover now