Isak niepewnie jechał na wózku za Lucasem. Jak się po chwili okazało kierowali się w stronę wejścia do garażu. Jednak był jeden problem, a mianowicie do garażu trzeba było zejść po kilku schodkach, a z wiadomych względów on nie mógł tego zrobić. Rehabilitant nic sobie z tego jednak nie robił, bo jak się po chwili wyjaśniło, schody, tak samo jak te z przodu domu, były wymienione na specjalnie przystosowany zjazd.
-Skąd wiesz gdzie jest nowa siłownia?- strasznie dziwiło blondyna, że kolega dokładnie wie, gdzie ma iść.
-Pomagałem ją dla ciebie przygotować.- Lucas wzruszył ramionami i pomógł mu zjechać na dół.
-Wow.- Isak tylko tyle zdołał wydusić z siebie na widok nowiutkich i zaawansowanych sprzętów do ćwiczeń.- Skąd wytrzasnąłeś te wszystkie maszyny?
-To pytanie nie do mnie- opowiedział- Tylko do niego- rehabilitant wskazał głową na Eskilda, który wszedł do siłowni zaraz za nimi.
-Ta siłownia to twoja sprawka?- odwrócił się w stronę przyjaciela i podjechał do niego.- Zwariowałeś? To musiało kosztować majątek.- pokazał ręką na cały sprzęt.
-Zostawię was samych.- Lucas się ewakuował.
-Pieniądze są nie ważne.- Eskild położył dłonie na ramionach Isaka i mówił, patrząc mu w oczy.- Chciałem, żebyś miał pod nosem swoje własne miejsce do rehabilitacji, żebyś w każdej chwili mógł przyjść i ćwiczyć, a co za tym idzie, mógł szybko wrócić do jak największego stopnia sprawności. Przecież na tym ci najbardziej zależy, a raczej zależy nam wszystkim, żebyś czuł się swobodnie w domu i poza nim, a do tego jest niezbędna odpowiednia siłownia i rehabilitacja.
-Nie powinieneś tego robić, Eskild.- powiedział z wyrzutem Isak. Od razu się domyślił dlaczego jego przyjaciel stworzył dla niego siłownię. Jego przyjaciela dalej gryzły go wyrzuty sumienia.
-Potraktuj to jak przyspieszony prezent urodzinowy.- Eskild odsunął się od blondyna, ale dalej na niego patrzył.
-Eskild już dość dla mnie zrobiłeś. Uratowałeś mi życie, przygarnąłeś mnie, zapewniłeś dom nad głową i możliwość skończenia edukacji.
-To nic w porównaniu z tym, co cię spotkało przez moje głupie wyścigi.- Isak chciał coś powiedzieć, ale Eskild nie pozwolił mu dojść do słowa.- Uwierz, że jakbym mógł coś jeszcze zrobić, coś co sprawi, że poczułbyś się lepiej, albo żebyś całkowicie wyzdrowiał, to zrobiłbym to bez wahania i zapłaciłbym za to każde pieniądze.- Eskild mówił bez składu i ładu, ale Isak doskonale wiedział, co miał na myśli jego przyjaciel.
-Mój wypadek to nie twoja wina! Do niczego mnie nie zmuszałeś. Jakbym nie chciał, to bym się nie ścigał. I przestań się obwiniać!- podniósł głos na Eskilda.- Przez moją głupią pomyłkę siedzę na wózku, a nie przez twoją.
-Gdyby...- Eskild chciał ciągnąć swoją rację, ale Isak dokończył za niego.
-Gdyby nie ty, to pewnie wylądowałbym pod mostem i był bym wrakiem człowieka. Więc przestań już gadać głupoty.- blondyn zakończył temat. Przez chwile między przyjaciółmi panowała niezręczna cisza, którą przerwał Isak- Mam pomysł. Skoro to jest mój wczesny prezent urodzinowy i ma służyć do poprawy mojej sprawności fizycznej, to niech tak będzie. Załóżmy się, że do moich urodzin będę normalnie funkcjonować na wózku, włącznie z wychodzeniem z domu, imprezowaniem z przyjaciółmi, całkowitą samoobsługą.
-Do twoich urodzin został tylko miesiąc.- zauważył Eskild.- Nie gniewaj się, ale to chyba za mało czasu.
-No to zakład.- Isak z uśmiechem wyciągnął rękę. Przyjaciel niepewnie uścisnął mu dłoń, na znak przyjęcia zakładu.- No to zaczynamy zabawę.- blondyn nie czekając na nic więcej zawołał Lucasa i wziął się ostro do roboty. Miesiąc czasu to naprawdę niewiele czasu.
![](https://img.wattpad.com/cover/98075503-288-k119462.jpg)
CZYTASZ
Nowe życie (EVAK)
FanfictionCz. 1. (Livet er nå) 18-letni Even w wyniku wypadku traci pamięć i musi zaczynać życie od nowa. Czy mimo niesprzyjającego środowiska i otoczenia uda mu się dowiedzieć kim naprawdę jest? Przed Evenem trudna walka o samego siebie i prawdziwą miłość...