2. Rozdział 35.

579 96 27
                                    

-Even, możemy porozmawiać?- zapytał Isak w środowy poranek, widząc smutne i nieobecne oczy swojego chłopaka tuż po przebudzeniu.

Blondyn nie mógł znieść widoku podłamanego chłopaka, a co gorsza nie mógł wytrzymać tej niewiedzy i niepewności. W nocy po raz kolejny nie spał, tylko analizował swoje zachowanie i próbował znaleźć jakiś powód nagłej zmiany zachowania Evena. Jedyne rozsądne wytłumaczenie jakie przychodziło mu do głowy to, takie że on jest problemem. Dlatego z dnia na dzień nowego życia był coraz bardziej nieobecny, przygnębiony i przytłoczony. Żadne inne sensowne wyjaśnienie nie przychodziło Isakowi do głowy. Miał jednak nadzieję, że dzisiaj będzie inaczej, że Even zapewni go, że to nie jego wina.

-Nie teraz. Idę do szkoły.- Ev powiedział obojętnym tonem i szybko podniósł się z łóżka, nawet nie racząc go przelotnym spojrzeniem. Ubrał kapcie i poszedł w stronę łazienki. Nadzieja matką głupich.- pomyślał Isak.

-Dlaczego nie wyjaśnisz mi co się stało?- zatrzymał swojego chłopaka w połowie drogi i podniósł się na łóżku.- Nie jestem ślepy, Even. Przecież widzę, że coś cię zabija od środka. Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć, co się dzieje? To ma związek ze mną?

-Wydaje ci się. Mówiłem ci przecież, że nic się nie dzieje. To przez stres.- Ev stał tyłem do Isaka.

-Gówno prawda!- Isak poniósł głos.- Egzaminy zaliczyłeś, więc nie wciskaj mi kitu, że to przez stres.- dodał już spokojniej.

-Czego ty ode mnie chcesz?- Even odwrócił się przodem do blondyna i spojrzał na niego z wyrzutem. W taki sposób rozmawiali przez cały czas.- Przecież na tym ci zależało.- powiedział ostro, co strasznie zdziwiło Isaka.- Chciałeś, żebym wychodził normalnie z domu, imprezował, spotykał się z ludźmi, więc spełniam twoje ustalenia i żyję normalnie.- z każdym słowem wypowiedzianym przez Evena, Isak utwierdzał się w przekonaniu, że to on jest przyczyną zmiany zachowania jego chłopaka. Pozostało pytanie dlaczego.- Nie muszę już z tobą siedzieć cały dzień w domu, bo świetnie sobie radzisz.- w tych słowach nie było, ani chrzty pozytywnych emocji.

-Jak mam to rozumieć? Zmieniłeś się, uciekasz na całe dnie z domu,  stałeś się nieobecny, bo myślisz, że już cię nie potrzebuję? Czy raczej na odwrót, że skoro nie potrzebuję twojej pomocy w domu, to możesz się wycofać i nie musieć mnie widywać na wózku.- Ev chciał coś dodać, ale Isak kontynuował.- Przecież ja cały czas starałem się dla ciebie, walczyłem z całych sił o powrót do normalności dla ciebie, szybko stałem się samodzielny i niezależny, bo nie chciałem być dla ciebie ciężarem.

-Wiesz jak niedorzecznie brzmi to, co mówisz? Twoja logika nie ma sensu. Po pierwsze nie zmieniłem się, a po drugie, wychodzę, bo mam na to ochotę, a nie dlatego czy mnie potrzebujesz w domu czy nie.

-Ty nie wychodzisz tylko uciekasz ode mnie.- stwierdził prawie pewny swoich słów.

-Głupoty gadasz. Rano idę do szkoły, a popołudniu wychodzę ze znajomymi do klubu, baru, albo pizzerii. Wielkie mi rzeczy.- blondyn nie miał powodu, ale nie wierzył w ani jedno słowo Evena.

-Może po twoich zajęciach wyjdziemy gdzieś razem?- ale Isak postanowił to sprawdzić.

-Nie dziś. Jestem już umówiony.

-No widzisz. O tym mówię. Nawet nie chcesz ze mną spędzić czasu poza domem.

-Oczekujesz, że zmienię swoje plany, bo tobie zachciało się wyjść.- te słowa były nie podobne do Evena i jeszcze ten wyniosły ton. Isak przez nie ledwo powstrzymywał płacz.

-To przeze mnie się tak zachowujesz, prawda? Wstydzisz się mnie? Nie takie życie sobie ze mną wyobrażałeś?- zapytał w końcu. Musiał to usłyszeć, musiał mieć pewność.- Czemu tego po prostu nie powiesz? Dlaczego nie zakończysz mojego i swojego cierpienia? Wystarczy tylko kilka słów.

-Nie jesteś pępkiem świata. Nie wszystko kręci się wokół ciebie.

-Skoro to nie moja wina, to czyja?- krzyknął Isak.- Zmień mój tok myślenia- dalej krzyczał, nie  powstrzymując już łez.- Proszę, zmień moje nastawienie do twojego dziwnego zachowania!- dalej mówił z uniesionym głosem.- Skoro to nie przeze mnie, to powiedź dlaczego stałeś się obcą osobą.

-Ile jeszcze razy muszę powtórzyć, że nic się ze mną nie dzieje. Nie wracam ze szkoły do domu, a ty robisz z tego aferę. Coś sobie ubzdurałeś, a ja nie ma pojęcia o co ci chodzi.

-Dobrze wiesz, o co mi chodzi.- powiedział już spokojnie.- Myślałem, że odwiedziesz mnie od moich obaw, ale tylko utwierdziłeś mnie w nich jeszcze bardziej. Boli mnie tylko, że nie potrafisz być ze mną szczery i ranisz siebie.

-Mam dość.- Ev podniósł ręce do góry, w geście poddania się.- Zbieram się, bo spóźnię się do szkoły.-  Isak odprowadził go mokrym wzrokiem do łazienki.

Blondyn został na swoim miejscu i płakał. Nie potrafił powstrzymać łez. Zachowanie i obojętność Evena łamało mu serce. Mimo, że nie dostał 100% potwierdzenia, że to on jest wszystkiemu winny, nie potrafił myśleć inaczej. Przecież jakby istniał inny powód, Ev wyjawiłby mu go. Po rozmowie z Evenem pomyślał jeszcze o jednej kwestii, która wydawała mu się najbardziej trafna. A mianowicie, że pomimo szczerych chęci jego chłopak nie chce żyć z osobą na wózku inwalidzkim, że takie ograniczone życie to nie dla niego, ale nie może z nim zerwać, bo wyszedłby przed wszystkimi na nieczułego dupka i dlatego próbuje się jak najbardziej izolować i oddalać. Życie wbrew sobie rujnuje człowieka i strasznie męczy. To by wyjaśniało umierający wzrok Evena.

Isak musiał ułożyć plan jak poradzić sobie z tą sytuacją. Zależało mu najbardziej na świecie, żeby Evenowi się poprawiło i jest skłonny zapłacić każdą cenę za szczęście swojego chłopaka. Z zamyślenia wyrwał go dźwięk trzaskających drzwi.

-Wszystkiego najlepszego Isak.- wyszeptał sam do siebie.

Nowe życie (EVAK)Where stories live. Discover now