12. Wyścig z czasem

798 35 6
                                    

Pov Krzychu:

Od dobrych kilku minut siedzę oparty o dom ekipy, nadal nie mogę uwierzyć, że znów widzę. Wystarczyło spadnąć jeszcze raz z tych cholernych schodów. Z zamyślenia wyrywa mnie stukot  ciągnącej w pośpiechu walizki przez Paulę. Mija mnie bez słowa a po chwili znika za bramą, gdy tracę ją z wzroku przypominają mi się jej słowa z rana.

- Pamiętasz jak odbierałeś mnie od rodziców?
- Pamiętam.
- Dałam Ci kopertę gdy ją wziąłeś poprosiłam Cię abyś otworzył ją gdy będziesz sam. Zrobiłeś to?
- Nie. Zapomniałem o niej. Czy w środku jest coś ważnego, coś co nie może czekać?
- To nic ważnego.

- To nic ważnego... To nic ważnego... skoro nic ważnego to dlaczego o nią pytała?- pytam sam siebie po czym podnoszę się z ziemi i idę do swojego samochodu. Otwieram drzwi od strony pasażera po czym ze schowka wyciągam czerwoną kopertę. Na kopercie nie odnajduje żadnego napisu, zwykłą czerwona koperta. Obracam ją na drugą stronę, odklejam i wyciągam zawartość ze środka. Po chwili wbijam wzrok w napisaną treść.

Drogi Kamilu, 

Ktoś, kogo jeszcze nie znasz, właśnie zastanawia się, jakby to było poczuć Twoje usta na swoich. Budzić się każdego dnia przy twoim boku, trzymać Cię za rękę, być w twoim sercu. Odkąd pierwszy raz Cię zobaczyłam moje serce  zwariowało. Czy to jest przyjaźń? Czy to jest...

Paula.

- O kurwa... Zrywam się z miejsca i biegnę od razu w stronę drogi, niestety nie widać już śladu po Paulinie. Ruszam więc w stronę domu, po chwili wpadam do środka.
- Ej Krzychu, jeszcze chwilę temu nic nie widziałeś a teraz już biegasz.  Dobrze Cię znów widzieć w formie- mówi Friz leżąc na kanapie w salonie.
- Dokąd pojechała twoja siostra?- pytam podchodząc do niego.
- Coo?
- Dokąd pojechała Paulina?!!- krzyczę.
- Nie wiem, coś wspomniała, że wraca do Londynu- odpowiada.
- Cholera- zabieram kurtkę oraz portfel ze stolika i wybiegam z domu, wsiadam do samochodu i odjeżdżam z piskiem opon. Nie mam pojęcia dokąd jechać, jeśli wsiadła do autobusu może być wszędzie. Może jedzie do rodziców? A co jeśli nie i stracę  szansę, aby ją odnaleźć i zatrzymać. Myśl Krzychu!!! Trudno jadę do rodziców.
Ogromne korki tworzące się na ulicach miasta mi nie pomagają, przeciwnie dzięki nim jestem na straconej pozycji. Mam wrażenie, że biegnąc dotarłbym na miejsce szybciej niż przesuwając się do przodu zółwim tempem samochodem. Po około czterdziestu minutach  podjeżdżam  pod dom Państwa Wiśniewskich. Opuszczam samochód i biegnę w stronę drzwi, gdy się pod nimi znajduje pukam.
- Błagam, błagam niech ktoś otworzy...
- Dzień dobry. Kamil, jak miło, zapraszamy do środka- rzeknie mężczyzna.
- Dzień dobry. Wie Pan co może innym razem, bo teraz bardzo się śpieszę. Proszę mi powiedzieć, jest u Państwa Paulina?
- Paulinka? Nie. A nie ma jej u Was?- pyta.
- Właśnie nie. Dziękuję Panu bardzo- rzucam po czym biegnę z powrotem do samochodu. Po chwili ruszam w stronę lotniska.









Niespodzianka!!!!! Witam w 12 ROZDZIALE!!! Mam nadzieję że rozdział się podoba.

I. Zanim się pojawiłaś || Poczciwy KrzychuOnde as histórias ganham vida. Descobre agora