40. Zmartwienie

275 19 0
                                    

Pov Krzychu:

Jest środek nocy a ja nie mogę spać, siedzę w kącie na fotelu i przyglądam się śpiącej Julii. Po chwili wstaje i po cichu wychodzę z pomieszczenia zamykając za sobą drzwi, następnie wychodzę na zewnątrz. Zimne górskie powietrze po burzy szybko oblatuje moje ciało. Siadam na ławce przed budynkiem i chowam twarz w dłonie. Nagle czuję uścisk na swoim ramieniu. Czy ktoś mnie napad? W końcu jest środek nocy.
- Powiesz mi co się dzieje?- słyszę głos Jana. Czyli jednak nikomu nie zaszedłem za skórę oprócz Paulinie.
- Co Ty Jasiu nie śpisz jeszcze?- pytam unosząc głowę.
- Martwię się a jak się martwię to nie mogę spać.
- Skąd twoje zmartwienie?
- Mam oczy, widzę. Co Cię trapi bracie? Dziewczyna, problemy w ekipie, źle się czujesz czy jeszcze coś innego?- pyta. Biorę głęboki wdech, nie wiem czy powinienem mu powiedzieć...
- To skomplikowane- rzeknę.
- Nie ma sprawy której się nie da rozwiązać. Dobrze wiesz, że nie zostawimy Cię bez pomocy. Masz nas - rodzeństwo, rodziców, dziadków. Pomożemy Ci tylko powiedz co się dzieje.
- Julia jest w ciąży- wyrzucam z siebie i nastaje cisza. - Dlaczego nic nie mówisz?- pytam po dłuższej chwili.
- Zaskoczyłeś mnie. Nie spodziewałem się takiej informacji.
- A ja z tą informacją żyje już tydzień i z każdym dniem jest mi coraz ciężej.
- Nie chcesz go? Dziecko to dar.
- Nie chce ściągnąć na nie niebezpieczeństwa.
- O czym Ty mówisz?
- O dziewczynie która jest we mnie szaleńczo zakochana, jest w stanie posunąć się bardzo daleko.
- Co chcesz zrobić?
- Nie wiem, a co powinienem zrobić?- pytam.
- Wziąć odpowiedzialność za dziewczynę i dziecko.
- Wiem Jasiu. Tylko jest mi bardzo ciężko, wszystko dzieje się tak nagle.
- Teraz najważniejsze jest abyś doszedł do siebie po wypadku, po mału wszystko się ułoży.
- Oby.
- Idę się położyć. Nie siedź długo, zimno jest- rzeknie wstając.
- Janek?
- Tak?
- Nie mów nikomu, o ciąży. Sam im powiem we właściwym momencie.
- Jasne, nikomu nie powiem- odpowiada i odchodzi. Ja siedzę jeszcze chwilę. Wygadanie się bratu, poprawia mi samopoczucie. Jest mi lżej na sercu. Po około 10 minutach również postanawiam się położyć, gdy wchodzę do pokoju Julia siedzi na łóżku i płacze.
- Co się stało? Dlaczego płaczesz?- pytam podchodząc i siadając obok.
- Gdzie byłeś?
- Na zewnątrz. Nie mogłem zasnąć a nie chciałem Cię obudzić więc poszedłem posiedzieć na świeżym powietrzu.
- Boję się o Ciebie.
- Niepotrzebnie.
- Ten wypadek...
- Ciii... Najwyraźniej tak musiało być, nic nie dzieje się bez potrzeby. Od wypadku minęło już dwa tygodnie, czuję się lepiej.
- Mówią że po każdej burzy wychodzi słońce. Gdzie jest to słońce? Dlaczego nad nami są tylko czarne chmury?
- Słońce? Nasze słońce jest tutaj- mówię kładąc ręką na brzuchu dziewczyny. - Tutaj jest nasze szczęście, już nie mogę się doczekać aż będziemy wszyscy razem.
- Naprawdę?
- Tak, kochanie. Nie płacz już, chodź wracamy do łóżka- rzeknę. Po chwili kładziemy się z powrotem do łóżka.
Zasypiamy.

I. Zanim się pojawiłaś || Poczciwy KrzychuWhere stories live. Discover now