58. Myślisz, że Twój brat...

184 18 6
                                    

Dr. Sikora:

Jestem lekarzem od 55 lat w swoim życiu zawodowym widziałem bardzo dużo, zoperowałem kilkanaście tysięcy osób. Gdy usłyszałem o wypadku córki Grzegorza, postanowiłem natychmiast się z nim skontaktować. Obiecał że przyjedzie do mojego gabinetu.
Czterdzieści minut później rozlega się pukanie do drzwi.
- Proszę- wołam odrywając się od karty jednego z pacjentów.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. Proszę wejdź, miło Cię widzieć.
- Pana również. Trochę czasu minęło od studiów.
- Minęło już kilkanaście lat ale ja nie zapominam swoich studentów, szczególnie tak zdolnych. Proszę usiądź- wskazuje na fotel na przeciwko mnie.
- Dziękuję.
- Grzegorz, nie będę ukrywał powodu dlaczego Cię tu ściągnąłem. Słyszałem o wypadku twojej córki.
- Widzę że informacje szybko się rozchodzą.
- Był u mnie chłopak, narzeczony twojej córki. Od niego się dowiedziałem.
- Kamil?
- Zależy mu na niej to widać. Jeśli to nie problem chciałbym zobaczyć dokumenty poszkodowanej.
- Żaden problem. Mam kopię w samochodzie, zaraz przyniosę- mówi wstając. Chwilę później Grzegorz wraca z dokumentami. - Proszę- rzeknie podając mi teczkę. Otwieram ją i przeglądam papiery, oglądam również dołączone zdjęcie.
- Nie widzę tutaj przerwania, jest tylko naderwanie.
- Co to oznacza?
- Że twoja córka ma bardzo duże szanse aby stanąć na nogi.
-Wiedziałem!!! Wiedziałem!!!- krzyczy ale który ojciec by się niecieszyl jeśli chodziłoby o jego dziecko. - Muszę o to spytać, czy Pan podjąłby się operacji?
- Ja? Ja nie. Nie te ręce, nie te oczy. Konsultuje ale już nie operuje.
- Rozumiem.
- Ale znam świetnego chirurga tylko pytanie czy zgodzi się operować.
- Kto to taki?
- Chwastek Jan.
- Chwastek Jan? Nie znam.
- Z tego co się dowiedziałem to jest to brat Twojego przyszłego zięcia.
- No to mnie Pan zaskoczył.
- Nie tylko Ciebie. Problem w tym że ja nie mam z nim żadnego kontaktu a z tego co wiem nie pracuje w zawodzie.
- Muszę już iść, dziękuję za wszystko- oznajmia po czym wybiega z mojego gabinetu.

Tata Julki:

Jestem szczęśliwy, cudowniejszej wiadomości nie mogłem sobie wymarzyć. Moja córeczka będzie chodzić. Teraz muszę odnaleźć tylko tego lekarza. Biorę telefon do ręki i wybieram numer do Kamila, skoro to jego brat to nawiązać z nim kontakt nie powinien być trudny.
~ Pierwszy sygnał...
~ Drugi sygnał...
~ Trzeci sygnał...
~ Halo?
~ Słuchaj, kolego. Nagrabiłeś sobie u mnie.
~ Aaa to Pan? Miło że Pan dzwoni, ale nie wrócę do szpitala- informuje mnie od razu.
~ Jak się czujesz?
~ Dobrze, już nie mam gorączki.
~ To się cieszę. Kamil, dzwonię do Ciebie bo wiem że byłeś dziś u doktora Sikory w sprawie Julki.
~ Tak, byłem. Miał się z Panem kontaktować.
~ Właśnie od niego wychodzę. Powiedział że Julka będzie chodzić.
~ Naprawdę?
~ Tak ale nadal potrzebuje operacji. Kamil, czy to prawda, że twój brat jest chirurgiem?
~ Wiem do czego Pan zmierza, zaraz właśnie ruszam w drogę do niego. Chce Pan ze mną jechać, w końcu jest Pan lekarzem?
~ Mogę?
~ Pewnie.
~ Gdzie jesteś? Przyjadę po Ciebie, ze złamaną ręką nie powinieneś prowadzić.
~ W domu ekipy.
~ Za dwadzieścia minut będę.
~ Okej.
Rozłączam się po czym ruszam po Kamila. Godzinę później ruszamy w trasę, czeka nas przeszłe cztery godziny jazdy.
- Tak swoją drogą to powinienem Ci pogratulować.
- Pogratulować? Czego?- pyta zdziwiony.
- Narzeczonej.
- Rozumiem, że Julka się pochwaliła?
- Pochwaliła się, gdybyś Ty wiedział jaka teraz jest szczęśliwa.
- Cieszę się, ale myślę że będzie szcześliwsza gdy postawimy ją na nogi.
- Myślisz, że twój brat się zgodzi?
- Nie wiem, mam nadzieję że tak.



Co powiecie na temat tego rozdziału ?

I. Zanim się pojawiłaś || Poczciwy KrzychuWhere stories live. Discover now