133. Nie mogę Cię stracić

122 12 1
                                    

Pov Mariusz Chwastek:

Opuszczam komendę wściekły na syna nie potrafię zrozumieć jak blisko trzydziestolatek może wykazywać takie brednie. Rozglądam się za synem lecz nigdzie go nie widzę.
- Kamil wyszedł?
- Wyszedł, poszedł w tamtą stronę.
- Boże, co ja z tym chłopakiem mam. Dziękuję że Pan do mnie zadzwonił.
- Nie ma problemu.
- Proszę mi powiedzieć czy to prawda...
- Pomocy!!! Niech ktoś pomoże!!!- podbiega przed komendę krzycząca kobieta.
- Co się dzieję?- pytam.
- Tam, tam na moście.
- Co na moście?
- Chłopak, chłopak chce skoczyć- mówi cała zdyszana. Nic nie myśląc ruszam w tamtą stronę, po dosłownie dwóch minutach widzę że ten chłopak to mój syn.
- Kamil!!!
- Nie zbliżaj się, dla mnie już nie ma życia tato. Nie potrafię bez niej żyć.
- Wszystko się ułoży, zobaczysz.
- Nic się nie ułoży, nic.
- Proszę Cię zejdź, porozmawiajmy na spokojnie.
- Przepraszam...
- Kamil? Nie rób tego, masz syna który Cię potrzebuje- słyszę za sobą głos. - Masz dla kogo żyć. Nie pozwól aby został sierotą...- zapada cisza. Po dłuższej ciszy spoglądam na lekarza a nastepnie ruszam w stronę swojego syna.
- Kamil? Kamil?- szturcham go delikatnie i widzę jak jego ciało bezwładnie zaczyna spadać. Rzucam się i łapę go w ostatnim momęcie. Przy pomocy gapiów udaje nam się wyciągnąć Kamila do góry. - Niech Pan coś zrobi!!!- krzyczę.
- Karetkę, niech ktoś wezwie karetkę.
- Co mu jest? Skąd to krwawienie, utrata przytomności?
- Potrzebne są badania, nie umiem stwierdzić. Czy zażywał jakieś leki?
- Tak. Takie z pomarańczowego pudełka.
- Potrzebuje je zobaczyć, szybko.
- Mówił że to uspokajające, już dzwonię aby ktoś przywiózł.
- Musi jak najszybciej trafić do szpitala, mamy mało czasu aby mu pomóc.
-Gdzie jest ta cholerna karetka?! Synku, proszę Cię...- Piętnaście minut później przyjeżdża pogotowie które zabiera Kamila. Boję się, nie mogę go stracić.

Jak myślicie czy Kamil przeżyje czy jednak nie?

I. Zanim się pojawiłaś || Poczciwy KrzychuWhere stories live. Discover now