27. To wszystko moja wina

439 24 4
                                    

Pov Friz:

Po około trzech godzinach wychodzi do nas lekarz, zrywamy się wszyscy na proste nogi.
- Co z Kamilem?- pytam.
- Jesteście z rodziny?
- Jestem bratem. Co z moim bratem?-odzywa się mężczyzna.
- Pana brat jest operowany.
- Jak to operowany, przecież On stracił tylko przytomność.
- Kamil miał rano wypadek samochodowy- rzeknę a mężczyzna wbija we mnie wzrok.
- Co... Co z nim?
- U Pana brata wykryto krwiaka śródczaszkowego.
- Nie, to nie może być prawda.
- Przykro mi.
- Wyjdzie z tego?- pyta zapłakana Julka.
- Jest w rękach najlepszego zespołu chirurgów, ale muszą się Państwo przygotować na każdy scenariusz.
- Mój brat będzie żył, rozumie Pan!!!-krzyczy mężczyzna w płaszczu.
- Proszę się uspokoić w innym razie będę musiał Pana wyprośić ze szpitala.
- Jakie ma szanse?- pytam.
- Krwiak na szczęście nie jest w trudno dostępnym miejscu. Jeśli wszystko pójdzie z godnie z planem powinien wyjść bez szwanku.
- A jeśli nie?
- Utrata pamięci, paraliz a w najgorszym przypadku śm...
-Proszę nie kończyć- kieruję do mężczyzny. Już o nic więcej nie pytamy, lekarz odchodzi a my zostajemy sami ze swoimi myślami. Odchodze na bok i dzwonię do Weroniki informując o całym zdarzeniu i stanie Krzycha, proszę ją również aby te informacje nie dotarły do mojej siostry. Paulina nie może się dowiedzieć. Chwilę później wracam do Julki i mężczyzny, siadam na krześle i milczymy.
~ Mamo? Proszę Cię przyjedź do szpitala, Kamil miał wypadek- mówi mężczyzna płacząc do telefonu, ja też pękam.
Czterdzieści minut później jesteśmy w szpitalu całą ekipą oraz z rodziną Krzycha. Teraz rozumiem co oznacza " Szpitalne ściany słyszały więcej modlitw, niż ściany kościołów "...
- To wszystko moja wina- odzywa się nagle Tromba. -To ja chciałem jechać do tego cholernego sklepu, to ja prowadziłem samochód.
- Za późno jest na obwinianje się- odpowiadam.
Rozpoczyna się piąta godzina operacji.

Pov Grzegorz Dąb.

Operacja jest trudna i skoplikowana, fakt że operujesz kogoś bliskiego wcale nie pomaga. Mój cel: Zakończyć zabieg pomyśnie bez żadnych skutków ubocznych.
- Panie doktorze, saturacja spada- słyszę głos pielęgniarki.
- Co jest?- pytam spoglądając na monitor.
- Zatrzymał się- słyszę znów ten sam głos. Moi koledzy od razu reagują i zaczynają reanimowac Kamila....

Pov Krzychu:

Zaczynam spadać, co raz niżej i niżej, dokoła jest ciemno. Nagle widzę światło, zieloną łąkę a po mojej prawej stronie piękny duży ogród z kwiatami. Piękne duże róże o intensywnym zapachu. Moją uwagę przykuwa jednak łąka na której jest jedna kwitnąca jabłoń a na niej huśtawka, huśtawka z  postacią. Idę w jej kierunku. Z każdym krokiem w jej stronę mam wrażenie że znam osobę siedząca na niej.
- Babciu?- pytam gdy zauważam moją ukochaną babcię.
- Kamilku, tak bardzo za Tobą tęskniłam- mówi uradowana.
- Ja za Tobą też.
- Chodź tu do mnie i usiądź obok- dodaje wskazując na huśtawke,  bez chwili zastanowienia ruszam w jej stronę i zajmuje miejsce przy niej.
- Babciu, co to jest za miejsce? Nigdy wcześniej nie widziałem tak pięknego miejsca.
- To niebo Kamilku.
- Niebo? To oznacza, że umarłem?
- Tak. Teraz będziemy tutaj we dwoje, nie smuc się tutaj jest raj- mówi uśmiechnięta.
- Nie zdążyłem pożegnać się z rodzicami, z rodzeństwem, z Julką, z ekipą- wymieniam. Babcia z wielką miłością na mnie spogląda. Po chwili wstaje i bez słowa odchodzi kilka kroków.
- Babciu? Babciu, dokąd idziesz? Zaczekaj, na mnie...





Co sądzicie?

I. Zanim się pojawiłaś || Poczciwy KrzychuWhere stories live. Discover now