50. Powrót do domu

195 15 4
                                    

Trzy dni później:

Pov Julka:

Po trzech dniach spędzonych w szpitalu, mogę wrócić do domu. Jaki on jest? Podobno przytulny, pełen miłości. Zapewne za chwilę przekonam się na własnej skórze czy mówili prawdę.
Ze szpitala odbiera mnie mama i siostry, nawet nie pamiętam ich imienia a głupio jest mi o nie spytać. Właśnie otrzymałam wypis, niby jestem wolna a jednak...
W mojej głowie ciągle jest pewien chłopak, chłopak który stracił przytomność w mojej sali.
- Oddaje Cię w ręce rodziny- mówi z uśmiechem pielęgniarka w średnim wieku po czym odchodzi.
- Przepraszam?- wołam.
- Tak?
- Trzy dni temu w mojej sali stracił przytomność pewien chłopak, chciałam spytać, czy wszystko z nim w porządku, wrócił do domu?
- Nie. Nadal przebywa u nas.
- Mogę go zobaczyć to znaczy odwiedzić?- pytam.
- Nie można go odwiedzać. Jeśli chcesz mogę zawieźć Cię pod jego salę jeśli widok przez szybę Cię zadowoli- tłumaczy.
- Może Pani?
- Oczywiście- po chwili docieramy do celu, pielęgniarka się żegna i wraca do swoich obowiązków. Spoglądam przez szybę i widzę... To ten sam chłopak. Jego blada twarz zatopiona w białej szpitalnej pościeli. Przy jego łóżku siedzący ksiądz z różańcem w ręku. Aż tak jest źle?
- Wracamy do domu?- zamyślenia wyrywa mnie głos mamy.
- Jeszcze chwilkę- odpowiadam po czym znów wracam wzrokiem do leżącego chłopaka.
- Wracamy do domu- słyszę szept mamy, przytakuje kiwnięciem głowy i ruszamy w stronę wyjścia.
Pół godziny później jesteśmy w domu.
- Tutaj jest twój nowy pokój- wskazuje na jedno z pomieszczeń.
- Nowy?
- Stary znajduje się na piętrze- oznajmia. No tak wózkiem nie da się poruszać po schodach. - Chcesz się położyć?
- Nie, dziękuję. Chciałabym zostać sama.
- Oczywiście. Gdybyś czegoś potrzebowała, wołaj.
Zostaje sama w dużym pokoju, jest na tyle przestronny, że mogę śmiało poruszać się w nim na wózku. Wózek od teraz jest moimi nogami. Po chwili słyszę pukanie do drzwi.
- Proszę...
- Przyniosłam twój telefon i laptop- mówi moja siostra.
- Dziękuję- rzekne a ona odkłada sprzęt na stolik po czym idzie w stronę wyjścia.
- Zaczekaj.
- Tak?
- Dlaczego jestem kaleką? Co się stało?- pytam.
- Ty naprawdę nic nie pamiętasz?
- Nie- odpowiadam zgodnie z prawdą. Siada na łóżku.
- Bo wiesz Julka, Ty byłaś w ciąży.
- W ciąży?
- Tak. To były dopiero początki, poroniłaś a potem wypadłaś z okna. Oto skrót twojej historii.
- Byłam w ciąży, wypadłam z okna. Dziwne.
- Wiem że to trudno sobie wyobrazić ale taka jest prawda Jula- oznajmia po czym wstaje i wychodzi. Gdy zostaje sama, wybucham płaczem.
- Moje dziecko....!!!!

Co sądzicie o rozdziale?

I. Zanim się pojawiłaś || Poczciwy KrzychuWhere stories live. Discover now