137. Tata?

152 14 1
                                    

Pov Grzegorz Dąb:

Właśnie kończę uzupełniać dokumentację z dzisiejszego dyżuru gdy rozlega się dzwonek mojego telefonu. Spoglądam na wyświetlacz na którym widnieje sam numer, chwila zawachania. Odbieram.
- Halo?
- Cześć Grzesiu, Kaśka Wierzbicka z tej strony. Pamiętasz mnie jeszcze?
- Pewnie, jak mógłbym Cię zapomnieć?
- Wiesz dzwonię do Ciebie w nietypowej sprawie.
- Co się stało?
- Wczoraj do naszego szpitala kobieta przeprowadziła dziewczynę, nic nie powiedziała zostawiła ją i po prostu odeszła. Ta dziewczyna... powiem może inaczej, czy mógłbyś przyjechać do nas?
- Nie ma problemu, właśnie skończyłem dyżur.
- Super, będę czekać.
- Do zobaczenia.
Chowam telefon po czym zamykam gabinet, oddaje klucz i opuszczam mury szpitala. Wsiadam do samochodu i ruszam w stronę szpitala psychiatrycznego, nie powiem telefon od mojej koleżanki dość mnie zaniepokoił.
Po prawie godzinie docieram na miejsce, wysiadam z samochodu i kieruje się w stronę wejścia głównego. Pielęgniarka która otwiera mi drzwi od razu prowadzi mnie do gabinetu dyrekcji.
-Pani dyrektor...
- Grzesiu... Tyle lat się nie widzieliśmy a Ty nic się nie zmieniłeś. Proszę, usiądź- wskazuje na krzesło po przeciwnej swojej stronie.
- Dziękuję. Powiesz mi co się wydarzyło?
- Tak, już mówię. Tak jak Ci już wspomniałam, wczoraj wieczorem kobieta przyprowadziła do szpitala dziewczynę.
- Coś z nią nie tak?
- Ona wygląda jak twoja córka.
- Nie. To nie możliwe, moja córka od pół roku nie żyje, zginęła w wypadku.
- Wiem i bardzo mi z tego powodu przykro ale Ona jest tak bardzo podobna... Zerkniesz?
- Skoro Ci na tym zależy, zerknę- odpowiadam z niechęcią. Wstajemy i wychodzimy z gabinetu, przemierzamy szpitalne korytarze aby dojść do tego jednego pokoju. Kaśka otwiera drzwi...
- To ta dziewczyna- rzeknie a ja nie wierzę własnym oczom. Moje serce bije jak szalone. - Zbladłeś, dobrze się czujesz?
- T...Tak- odpowiadam po czym wchodzę do środka. - J...Julia?- z trudem wypowiadam to imię. Dziewczyna podnosi głowę i wbija we mnie swój wzrok. Podchodzę bliżej i przykucam przy dziewczynie siedzącej na podłodze.
- Tata? Mama mówiła że nie żyjesz- odzywa się a ja zamieram. Automatycznie wracają wspomnienia z dnia wypadku, z momentu jak dzwoni do mnie była żona i informuje mnie o śmierci córki, oraz o tym, że to Ona wszystko pozałatwia. Pozałatwiała...
- Żyje. Żyje do takich dni jak dziś- mówię po czym przytulam córkę. Moja mała córeczka żyje.

Chwilę później zabieram Julię ze szpitala psychiatrycznego, jeśli ktoś powinien w nim być to tylko Iwona.

Witajcie po długiej przerwie.

I. Zanim się pojawiłaś || Poczciwy KrzychuWhere stories live. Discover now