45. Kamil przepraszam...

303 19 8
                                    

Pov Krzychu:

Po rozstaniu z Julią myślałem, że nic gorszego spotkać mnie już nie może. To jednak nie był koniec, najgorsze uderzyło we mnie ze zdwojoną siłą. Wiadomość o utracie dziecka podcina mi nogi i " skrzydła" wiadomość o mojej ukochanej odbiera mi tlen. Upadam na ziemię i wybucham głośnym płaczem, wszystko straciłem w ciągu 120 minut. W dwie godziny utraciłem wszystko, co kochałem.
Nie mogę tak leżeć na ziemi, muszę wstać i walczyć o to, co mi pozostało, lecz nie mam siły.
- Krzychu?- słyszę głos Friza, w ustach czuję smak krwi.
- Oooo Kolego. Chodź, wstajemy. Chyba musisz się położyć, spać?
- Nie będę spał, muszę do Julki.
- Jesteś pijany. Nie myślisz logicznie.
- Julia, ona jest najważniejsza- mówię podnosząc się z ziemi. - Idziemy?- pytam.
- Proszę, prowadź- odpowiada. Wychodzimy z domu ekipy i jedziemy do szpitala w milczeniu. Gdy docieramy na miejsce wysiadamy z samochodu, nagle czuję uderzenie, które wyrzuca mnie kilka metrów w górę. Spadam na przednią szybę, a następnie sturlikuje się po masce na ziemię.
- Chłopaku żyjesz?- dociera do mnie kobiecy głos. - Wszedłeś mi pod koła.
- Wszedł pod koła? Kobieto, wjechałaś w niego. -Kamil?- słyszę znajomy głos. Podobno każdy ma swojego anioła stróża, czy ojciec Julki jest moim?
- Kamil?- odzywa się znów kobiecy głos. Przekręcam głowę, by zobaczyć kto do mnie mówi, lecz szybko jestem powstrzymany.
- Nie ruszaj się. Już są nosze, kołnierz. Zaraz się Tobą zajmiemy.
- Nic mi nie... jest- szeptam.
- Tobie nic nie jest a ja jestem prezydentem. Widziałem całe zdarzenie i wiem, jakie mogą być poważne obrażenia po takim wypadku.
- Widocznie jeszcze Pan dużo nie widział- próbuje się podnieść, lecz mężczyzna skutecznie mnie powstrzymuje.
- Proszę Cię, nie utrudniaj mi pracy- rzuca w moją stronę ostrzejszym głosem. Chyba nie mam szans z nim wygrać. - Wezwijcie policję do Pani i zabierzcie kluczyki, może być pod wpływem alkoholu lub używek.
- Nic nie piłam a tym bardziej nie brałam.
- Dziewczyno kogo Ty chcesz oszukać, wjechałaś w chłopaka na chodniku.
- Ja naprawdę nic nie piłam, zapatrzyłam się.
- Robert, zabieramy poszkodowanego do szpitala- informuje Pan Grzegorz. - Marcin, zostań z Panią.
- Kamil, przepraszam- słyszę krzyk dziewczyny. Przekręcam lekko głowę i widzę... To znowu ona, wróciła Paulina.
Chwilę później jesteśmy już w szpitalu w końcu wszystko wydarzyło się przed budynkiem.
- Co Cię boli?
- Wszystko.
- Już zaprzeczyłeś swojej teorii, że nic Ci nie jest.
- Proszę Pana?
- Tak?
- W prawej kieszeni w spodniach mam telefon, niech Pan zadzwoni do Friza.
- Zadzwonię, ale najpierw zajmiemy się Tobą.
- Proszę, to bardzo ważne- mężczyzna ulega i dzwoni do Karola. Po chwili wraca, oddaje mi telefon i wraca do badania.
- Mieliśmy iść do Julki, chodźmy do niej. Nie może być sama- mówię.
- Julka jest nieprzytomna, jest z nią mama. Gdy się obudzi powiem Ci a teraz zajmiemy sie Tobą, dobrze?
- Niech Panu będzie- zgadzam się.
- Ela?
- Tak?
- Chłopak jest po wypadku. Robimy wszystkie badania, zaczynamy od Tk głowy.
- Oczywiście.
Jak powiedziała " Oczywiście" tak też zabrała się za wykonanie polecenia. A ja? Dobrze wiem, że trafiłem do "najgorszego" lekarza. Nie odpuści, dopóki nie sprawdzi każdego mojego minimetra. To jednak nie jest teraz dla mnie najważniejsze, najważniejsza jest Julka. Choć mnie strasznie rani, kocham ją nad życie. Nie potrafię odejść z jej życia, gdy jej nie widzę od razu tęsknię. Chyba zwariowałem na jej punkcie.
Martwię się jednak Pauliną.

Co sądzicie?

I. Zanim się pojawiłaś || Poczciwy KrzychuUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum