92. Potrzebuję dłuższego urlopu

223 17 4
                                    

Pov Krzychu:

Bez chwili zastanowienia zabieram kluczyki od swojego samochodu i ruszam pod podany adres. Na miejsce docieram po 35 minutach jazdy. Opuszczam samochód i ruszam w stronę drzwi, pukam. Chwilę później staje przede mną około 28 letni chłopak.
- Ty jesteś Dawid?- pytam pierwszy.
- Zgadza się- zadaje mu jeden cios po którym poda na ziemię. - Zwariowałeś? Kim Ty wogule jesteś?- pyta trzymając się na krwawiący nos. Podchodzi do niego podnoszę go za ubrania do góry i opieram o ścianę.
- Znasz Julię?
- Julię? Jaką Julię?
- Julię Dąb?
- Pewnie że znam, Julka jest moją dziewczyną. Jesteśmy razem od liceum.
- No popatrz bo tak się składa, że Julka jest moją narzeczoną.
- To nie możliwe. Julka ślubowała mi miłość w katedrze w Wenecji. Wyjechałem z Polski na chwilę aby zarobić na ślub, chciałem prosić ją o rękę. Wróciłem do Polski chciałem się spotkać ale unika mnie.
- Prawidłowo. Ty również będziesz ją unikał jeśli nie chcesz abyśmy się znów spotkali. Drugi raz nie będę już taki miły.
- Jesteś nie normalny, lecz się- zadaje mu kolejny cios, chłopak ponownie przewraca się na ziemię. - Kocham ją a Ona kocha mnie. Związała się z Tobą aby wypełnić pustkę po moim wyjeździe- szepta. Wymierzam kolejny cios gdy chcę mu to zadać moja ręka zostaje powstrzymania- obracam głowę i widzę blondyna z długimi włosami. - Brunet wyrywa jedną rękę i uderza mnie z całych sił w brzuch. Momentalnie zwijam się z bólu. Przewracam się na ziemię, kopią mnie gdzie popadnie. Teraz role się obróciły. Teraz oni są górą.
- Przyjechałem tu po Julkę, po moją dziewczynę i przyszłą żonę. A Ty śmieciu będziesz patrzył jak odchodzi ze mną!!- krzyczy po czym uderza mnie kilka razy w twarz. Pozostało mi modlić się aby mnie zabili, nie zniosę tego dłużej, nie zniosę odejścia Julii.
- Policja, na ziemie!!!- rozlega się nagle krzyk.
- O kurwa.
- Na ziemię, drugi raz nie powtórzę. Ręka, druga. Pilnuj ich.  Kamil? Kamil!!!- czuję zimne dłonie na swojej szyi, powoli otwieram oczy.
- Tato...
- Już wzywam pomoc- mówi po czym wyciąga policyjną krótkofalówke.
- Nie. Nie wrócę do szpitala. Jeśli chcesz mi pomóc, zabierz mnie z tego  domu- szeptam.
- Dasz radę wstać?- pyta.
- Chyba tak- odpowiadam. Ojciec pomaga mi powoli wstać po czym wyprowadza mnie na zewnątrz i zabiera mnie do radiowozu.
- Powinien zobaczyć Cię lekarz.
- Nic mi nie jest, nie pierwszy raz oberwałem- stwierdzam. W między czasie przyjeżdża drugi radiowóz który zabiera Dawida i jego koleżkę na komisariat, oraz Jasiek zawiadomiony no właśnie przez kogo?
- Widzę że grubo.
- A Ty co kolejny wizje miałeś?- pytam.
- Julka do mnie dzwoniła, powiązaliśmy z tatą fakty. Tata na " bombach" szybciej dojechał.
- W ostatniej chwili.  Nie wiem Janek moim zdaniem potrzebny jest mu lekarz ale uparciuch nie chcę.
- Takie przekazałeś mi geny.
- Kamil krótka piłka albo jedziesz do szpitala albo pakujesz swoje rzeczy i jedziesz ze mną w góry. Wybieraj.
- Jadę w góry- odpowiadam. - Nic mnie tu nie trzyma, nawet Julka która gra na dwa fronty. Jestem zmęczony tym chorym związkiem. Paulina mówiła prawdę, Julka mnie nie kocha.
- Gdyby Cię nie kochała nie martwiła by się o Ciebie. Nie ufasz jej i szukasz dziury w całym.
- Jak mam jej ufać skoro mnie okłamuje na każdym kroku? Zataiła przede mną tego całego Dawida.
- Gdyby zataiła nie miałbyś rozkwaszonej twarzy.
- Jasiek, nie broń jej.
- Oj Kamil Kamil. Słyszysz co chcesz słyszeć, działasz impulsywnie.
- Co ja mam zrobić?
- Porozmawiać- odzywa się ojciec. - Kup jej kwiaty, przeproś bo znając Ciebie to nawrzeszczałeś na nic nie winną dziewczynę i porozmawiaj.
- Porozmawiaj ale nie dziś, jest już późno. Kiedy jedziemy w te góry?
- Zaraz, nie powinno być teraz korków.
- Spoko. To odstawię samochód, spakuje się i możemy jechać.
- O nie kolego. Ty jedziesz z Jaśkiem, o samochód się nie martw- opuszczam radiowóz po czym razem z bratem jadę do domu ekipy. Gdy wchodzę do środka odrazu słyszę:
- Krzychu co się stało?- pyta Friz podchodząc do mnie.
- Pewnie narzeczoną go pobiła- dogryza mi Paulina.
- Nic. Miałem lekki wypadek. Karol słuchaj będę Ci teraz do czegoś potrzebny?
- Ty zawsze jesteś mi do czegoś potrzebny. Masz jakieś plany?
- Potrzebuje dłuższego urlopu.
- Miesiąc Ci nie wystarczył- śmieje się.-Jeśli potrzebujesz to spoko bierz, sam miałem Ci zaproponować abyś odpoczął, nabrał siły i wrócił do nas, do nagrywek.
- Dziś jest który?- pytam.
- Siódmy- odzywa się Patecki.
- To od dziś do lipca.
- Do lipca?- pyta zdziwiony Wiśniewski.
- Muszę odpocząć a 15 maja wylatuje do Niemiec narazie na sześć tygodni.
- Krzychu powiedz prawdę, co się dzieję?
- Co się dzieję?  Nic się nie dzieje, może oprócz tego że dzisiejsze badania wyszły mi źle. Jestem chory i nawet nie wiem czy dożyję do własnego ślubu.
- O kurwa!!! Ktoś wie?
- Oprócz was, Janka i teścia to nikt. Niech to zostanie tajemnicą.
- Rak?
- Niestety. Dobra idę się spakować- rzeknę po czym udaje się na górę. Pakuje walizki i razem z bratem ruszamy w drogę...

Co sądzicie o rozdziale?



I. Zanim się pojawiłaś || Poczciwy KrzychuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz