110. Mój...

169 15 1
                                    

Pov Krzychu:

Zostawiam Julkę pod opieką mojej rodziny a sam jadę do Krakowa do domu ekipy. Po czterdziestu minutach jazdy docieram na miejsce, wysiadam z samochodu i udaje się do domu.
- Siemka- rzucam widajac się z ziomeczkami.
- Siema Krzychu, a Ty nie miałeś być za granicą i co Ci się stało w rękę?- pyta Tromba.
- Byłem ale tylko jeden dzień, okazało się że jestem zdrowy. Wróciłem następnego dnia gdybyś był w domu a nie wyczuł się nie wiadomo gdzie wiedzialbys, byłem tutaj.
- Ty nie bądź taki chop do przodu bo Cię z tyłu zabraknie. Co zrobiłeś w rękę?
- Nic, zostałem poszczelony.
- Poszczelony?- dopytuje Friz.
- Przecież mówię. Na szczęście nic groźnego mi się nie stało, ale strasznie boli i to jest najgorsze.
- Rozumiem Krzychu że wracasz do nas dwa tygodnie przed terminem?
- Oczywiście, że nie. Wpadłem tylko na chwilę po kilka rzeczy- informuje po czym udaje się do swojego pokoju. Po krótkich ale intensywnych poszukiwaniach odnajduje umowę kupna. Zabieram ją i opuszczam pokój a następnie dom ekipy, wsiadam do samochodu i jadę w stronę salonu BMW. Gdy docieram na miejsce moje cudo zamówione kilka tygodni wcześniej już na mnie czeka.
- Podoba się?- słyszę głos, obracam się i widzę pracownika salonu samochodowego.
- Czy mi się podoba? Jest taki jak sobie wymarzyłem.
- Cieszymy się że sprostaliśmy zadaniu. Odbiera Pan dziś?
- Tak, tak.
- Zapraszam do biura- udaje się więc za mężczyzna do biura gdzie kończymy wszelkie formalności, po kilkudziesięciu minutach otrzymuje kluczyki do samochodu. Wsiadam do nowej bryki i wracam do domu.
- Co to? Nowy samochód?- pyta moja siostra.
- Nowy ale nie mój.
- Czyja to taka bestia?
- Janka.
- Janka? Przecież Janka samochód stoi tutaj- wskazuje mi na samochód zaparkowany przed domem.
- Ok młoda, idź sprawdź czy Cię nie ma gdzie indziej- udaje się do domu
- Gdzie jest Jaś?- pytam taty.
- U siebie, to jest ten prezent?
- Na to wygląda- idę do pokoju brata. Gdy wchodzę do środka brat leży na łóżku i szuka coś w telefonie. - Jasiu słuchaj jesteś mi pilnie potrzebny.
- Co się stało?
- Lepiej będzie jeśli sam zobaczysz- mój kochany braciszek zostawia telefon, wstaje i udaje się ze mną. Gdy wychodzimy na zewnątrz...
- Nowy samochód?- pyta podchodząc i oglądając.
- Nowy. Mam nadzieję że Ci się podoba- odpowiadam wręczając mu kluczyki.
- Nie... Wkręcasz mnie?
- Nie wkręcam Cię, ten samochód jest twój. Długo zastanawiałem się w jaki sposób mógłbym Ci podziękować za okazałą mi pomóc w sprawie Julki. Wiedziałem że o pieniądzach nie ma mowy, bo byś ich nie wziął. Nie dając Ci nic, czułbym  się źle i nie mógłbym popatrzeć Ci w oczy. Dlatego przyjmij ode mnie ten skromny...
- Nie, Kamil. Nie mogę go przyjąć...
- Nie możesz, Ty musisz go przyjąć.
- Kamil...- moją rozmowę z bratem przerywa dzwonek mojego telefonu. Wyciągam telefon z kieszeni a na wyświetlaczu widnieje tylko numer. Odbieram.
~ Halo
~ Kamil- po drugiej stronie usłyszałem zapłakany głos mojej narzeczonej.
~ Jula? Jula co się stało?
~ Tata, mój tata.
~ Gdzie jesteście?
~ Nie wiem, jest takie duże drzewo i ławka.
~ Zaraz będę- rozłączam się.
- Jasiu szybko- krzyczę biegnąc do samochodu...

Mam nadzieję że rozdział się podoba.

Na moim drugim Krzychu28 wleciał
trzeci rozdział. Zapraszam do czytania.

I. Zanim się pojawiłaś || Poczciwy KrzychuOn viuen les histories. Descobreix ara