70. Kocham Cię wariacie

221 18 9
                                    

Pov Julka:

Lot mija spokojnie. Dzięki pomocy obsługi na lotnisku, a następnie miłemu taksówkarzowi docieram do swojego nowego domu. Przez te kilka miesięcy mojej nieobecności tutaj nic się nie zmieniło, z wyjątkiem kurzu, który pokrył całe mieszkanie. Zdejmuje kurtkę i rzucam ją na walizki, czeka mnie dużo pracy aby doprowadzić dach nad głową do porządku, szczególnie gdy poruszam się na wózku. Przemieszczam się do kuchni, podjeżdżam pod blat kuchenny i otwieram jedną z szuflat, wyciągam z niej ściereczkę. Zabieram się za sprzątanie i wieczenie mieszkania. Po kilku godzinnej ciężkiej pracy przymykam na chwilę zmęczone oczy.

Ze snu wyrywa mnie dzwonek do drzwi, otwieram oczy i przysłuchuję się. Dzwonek znów dzwoni. Czyżby moi sąsiedzi zauważyli mój powrót i przyszli w odwiedziny? Dzwonienie nie ustaje, nawet przeplata się z pukaniem.
- Chwila!!!- krzyczę. Jeśli to Maria z rodziną to zrozumie w końcu pochodzą z Polski, jeśli Nicola to zapewnię nie, od urodzenia mieszka w Anglii. Podnoszę się do pozycji siedzącej z kanapy a następnie przechodzę na wózek. Ruszam w stronę drzwi. Przekręcam klucz w zamku po czym otwieram. Pierwsze co zauważam to męskie buty, moje ciało oblatuje strach. Powoli podnoszę wzrok do góry.
- Kamil? Co Ty tu robisz?- pytam z niedowierzaniem że mój były narzeczony stoi przede mną. Nic nie odpowiada. Upuszcza plecak który trzymał w ręce na ziemię, pada na kolana i mocno mnie przytula. Płacze a ja razem z nim. Znów jestem w jego ramionach, znów mogę poczuć jego zapach po wielu przepłakanych nocach. Znów jest przy mnie.
- Nie zostawiaj mnie. Nie zostawiaj mnie, proszę- szepta obejmując moją twarz dłońmi. - Przepraszam za dzisiaj, za wczoraj... za każdy dzień w którym Cię skrzywdziłem. Ja nie umiem bez Ciebie żyć.
- Kamil?
- Tak?
- Kocham Cię wariacie- mówię łącząc nasze usta w pocałunku. Tęskniłam za jego słodkimi jak miód ustami, za nim całym.
Gdy się od siebie odrywamy zapraszam go do środka.
- Przepraszam za bałagan, nie spodziewałam się gości- mówię zatrzymując się w salonie.
- Ładnie tu, taki mroczny klimat. Idealne miejsce do Pateca on lubi wciskać się wszędzie gdzie jest brut i tajemniczo. Co chcesz zrobić z tym mieszkaniem?- pyta rozglądając się.
- Yyyy... Mieszkać?- odpowiadam.
- Mieszkać? Mieszkać nie. Nie zostawię Cię tutaj, jutro wracamy pierwszym lotem do Krakowa.
- Do domu?
- Do domu, do rodziny, do przyjaciół. Nie będziesz tutaj siedzieć sama w tej ciemnej dziurze.
- Do Pauliny.
- Ta wariatka siedzi w areszcie, jesteśmy bezpieczni.
- Nie siedzi, widziałam ją dzisiaj w parku gdy wracałam od Ciebie.
- To nie możliwe, musiało Ci się przewidzieć.
- Kamil? Rozpoznam ją nawet nocą. Jeśli chcesz mogę zadzwonić na komendę i się dowiedzieć.
- Nie ma takiej potrzeby, jeżeli ją wypuścili to pewnie ma ogon. Nie martwmy się na zapas i nie rozmawiajmy już więcej o niej.
- Kamil, przepraszam Cię za moje zachowanie, wiem że byłam nieznośna i że nie spytałam Cię o zdanie tylko sama decydowałam za naszą dwójkę. Źle się z tym czuję. Wybacz mi.
- To był ciężki okres dla naszej dwójki, padły słowa które nigdy nie powinny paść. Najlepiej będzie jeśli zapomnimy o tych ostatnich kilku tygodniach i zaczniemy wszystko od nowa- mówi podchodząc do mnie i łapiąc mnie za ręce. - Zapraszam Cię na kolację.
- Teraz?
- Teraz, zaraz. Mamy dużo do nadrobienia i najważniejsze...
- Najważniejsze?
- Powiedziałem najważniejsze? Niech to na razie zostanie moją tajemnicą. Ubierz się ciepło- składa buziaka na moim czole. Ubieram kurtkę, szalik, czapkę i rękawiczki, zabieram torebkę i wychodzimy z mojego mieszkania. Kamil zamyka drzwi na klucz po czym ruszamy na miasto, dochodzi już 21:30 .
- Mogę Ci chociaż pomóc? - pyta.
- Na własne życzenie nie chodzę, więc powinnam sama toczyć się do przodu.
- Będziesz chodzić. Janek Cię zoperuje, potem rehabilitacja a potem...
- Będę mogła wrócić do pracy w policji? Do pracy w terenie?
- A chcesz?
- O tak. Kocham swoją pracę, nie mogę bez niej żyć. Tak samo jak bez Ciebie.
- W takim razie nie ma na co czekać, jutro po powrocie do Krakowa zadzwonię do niego. Mam nadzieję, że uda się szybko przeprowadzić zabieg. Chciałbym abyś szybko wyzdrowiała i znów była szczęśliwa- mówi pchając mój wózek. Udajemy się na kolację do restauracji. Wino, świece i On. Mój kochany wariat.
- Czemu tak na mnie patrzysz?- pytam gdy widzę że nie spuszcza ze mnie wzroku.
- Bo jesteś piękna. Mógłbym patrzeć tak na Ciebie bez przerwy- odpowiada po czym wstaje ze swojego miejsca i podchodzi do mnie. - Głupio wyszło z tymi naszymi zaręczynami ostatnio, ale ja naprawdę Cię kocham i chce spędzić z Tobą resztę życia- dodaje a ja spoglądam na swój palec na którym jest pierścionek.
- No wiesz, Ty ze mną zerwałeś ale ja z Tobą nie- mówię na co chłopak spogląda na moją dłoń i delikatnie się uśmiecha.
- Spytam jeszcze raz...- rzuca po czym wkłada rękę do kieszeni spodni. Ooo... co On robi? Dlaczego wszyscy  ludzie w lokalu tylko na nas patrzą? Wyjmuje małe czerwone pudełeczko w kształcie serca i klęka przede mną, a ja zaczynam płakać.
- Czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?
- Tak!!! Tak!!! Tak!!!- odpowiadam szczęśliwa. Kamil wyjmuje pierścionek z pudełeczka po czym wsuwa mi go na palec. Następnie łączy nasze usta w namiętnym pocałunku. Ludzie wstają z miejsc i zaczynają bić nam brawa, a my? My znów jesteśmy narzeczeństwem.






---------------------------------------------

Dziś rozdział dłuższy niż zwykle. Jaki jest tego powód? Wbiliście 13 tysięcy wyświetleń pod tą książką za co bardzo dziękuję.

Julia i Kamil się pogodzili, znów są razem. Kamil zerwał, więc znów się oświadczył na szczęście padło " Tak". Miłego wieczoru❤





I. Zanim się pojawiłaś || Poczciwy KrzychuWhere stories live. Discover now