66. To jakiś żart?

178 17 14
                                    

Pov Krzychu:

Dziś wstaje z dobrym humorem, od samego rana świeci słońce i słychać śpiew ptaków za okna. Wstaje z łóżka i udaje się do łazienki, aby wziąć poranny prysznic, piętnaście minut później wracam do pokoju i staje przed szafą. Otwieram ją po czym wyciągam z niej czarny podkoszulek, zieloną bluzę z kapturem oraz jeansy. Ubieram się. Gdy jestem ubrany odpinam swój telefon od ładowarki, zabieram kluczyki i opuszczam dom ekipy. Wsiadam do samochodu i ruszam na umówione spotkanie z moim bratem. Swoją drogą ciekawe jaką Janek ma sprawę, wydawał się wczoraj bardzo tajemniczy. Droga przebiega mi powoli, korek jest dość duży. Docieram na miejsce po pięćdziesięciu mininutach jazdy, jeszcze nigdy tak długo nie jechałem tak krótki odcinek. Opuszczam samochód po czym udaje się do parku, już po chwili zauważam brata siedzącego na jednej z ławek.
- Siemaneczko- witam się z nim podając mu rękę.
- Siemano. Ładna pogoda dziś, co nie?
- Ładna, czuć już w końcu nadchodzącą wiosnę. O czym chciałeś pogadać?- pytam zamykając oczy aby promienie słoneczne mnie nie raziły.
- O przyszłości. Twojej, Julii, waszej.
- Janek, proszę Cię.
- Jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać, spoko. Porozmawiaj z Julią- rzeknie.
- Cześć- słyszę nagle głos, który bardzo dobrze znam. Otwieram oczy i co widzę?
- To jest jakiś żart? Co to mam być?- pytam wściekły.
- To nie jest żart, to jest Julia. Julia to twoja była narzeczona, jakbyś zapomniał. Julia chciała z Tobą porozmawiać, chyba macie sobie coś do wyjaśnienia.
- Nie mamy o czym rozmawiać...
- Daj mi swój telefon i kluczyki od samochodu- oznajmia wyciągając w moją stronę rękę.
- Po co Ci?- pytam.
- Proszę Cię daj mi telefon i kluczyki- powtarza. Wkładam rękę do kieszeni i wyciągam z niej telefon, portfel i kluczyki.
- Portfel też daj- mówi. Nie wiem o co mu chodzi ale oddaje bratu rzeczy o które mnie prosił.
- Będziesz mnie sprawdzał?- pytam.
- Nie. Wy sobie wyjaśnicie wszystkie nie jasności a ja wypije sobie kawę- informuje wskazując na kawiarnie po drugiej stronie ulicy. - Gdy skończcie, odbierzesz swoje rzeczy.
- Już skończyliśmy-odpowiadam.
- Bawcie się dobrze- mój brat odchodzi zostawiając mnie samego z Julką.
- Zajebiście- rzucam sam do siebie.
- Kamil...- odzywa się lecz odrazu jej przerywam.
- Nic nie mów, posiedzimy tutaj piętnaście minut a później się rozejdziemy w swoją stronę.
- Chcę poznać powód dla którego mnie zostawiłaś- dziewczyna nie odpuszcza, wiedziałem że Julka jest twardą zawodniczką, gdyby tak nie było nie pracowałaby w policji. Postanawiam przemilczeć i udać że nie słyszałem pytania.
- Chodzi o moją operację? O dziecko o którym ostatnio wspomniałam?- zaczyna wymieniać.
- Możesz przestać? Proszę Cię, rozstańmy się w zgodzie.
- Poznałeś kogoś? Proszę Cię powiedz mi prawdę, ja wszystko zrozumiem.
- Wiesz, dlaczego Cię zostawiłem? Bo nasz związek był oparty tylko na Tobie, liczyło się tylko twoje zdanie. Nigdy nie spytałaś czy ja też tego chce. Nigdy!!!- krzyczę.
- Przepraszam.
- Wiesz gdzie mam to twoje przepraszam, wiesz? W dupie je mam.
- Wyjade już nigdy tutaj nie wrócę. Mam nadzieję, że spotkasz swoją prawdziwą miłość, zasługujesz na szczęście- informuje mnie a z jej oczu zaczynają płynąć duże łzy. Następnie się obraca i odchodzi...
Spoglądam w jej kierunku ten ostatni raz po czym wstaje z ławki i idę do kawiarni po swoje rzeczy.

---------------------------------------------------

Julia postanowiła wyjechać i już więcej nie wrócić aby Kamil był  szczęśliwy ale czy Kamil potrafi być szczęśliwy bez blondynki?
Czy za jakiś czas gdy emocje opadną nie będzie za późno aby cokowiek ratować?

I. Zanim się pojawiłaś || Poczciwy KrzychuWhere stories live. Discover now