84. Zabierz mnie...

198 19 12
                                    

Pov Krzychu:

Gdy się przebudzam czuję uścisk na prawej dłoni, otwieram oczy i widzę moją Juleczke trzymającą mnie za rękę i mojego tatę siedzących przy łóżku. Chwilę później przychodzi Pan Grzegorz i zabiera moją narzeczoną, nawet nie zdarzyłem spytać jak się czuję i czy operacja się udała.
- Kamil, synu co z Tobą? Zawsze byłeś okazem zdrowia, a teraz płakać mi się chcę jak na Ciebie patrzę.
- Ja już nie da...je rad...y. Wszy...stko mnie boli- mówię z trudem łapiąc kolejny oddech.
- Lekarze Ci pomogą, wyzdrowiejesz.
- Pro...szę Cię zajm..ijcie się Julką- rzeknę po czym zamykam ciężkie i zmęczone oczy.
- Co Ty mówisz? Kamil? Kamil?! Kamil obudź się!

Pov Tata Krzycha:

Nie wiem co się dzieje, dlaczego wszystkie maszyny zaczynają piszczeć? Do sali wbiega pielęgniarka, patrzy na monitor po czym wybiega na korytarz.
- Lekarza!!!- krzyczy na całe gardło. Momentalnie do sali wpada Janek, który miał przywieźć do szpitala mamę.
- Co się dzieję? Kamil?- pyta po czym sprawdza puls u brata. - Nie oddycha- dodaje i rozpoczyna reanimacje. Czy może być dla rodzica gorszy widok niż umierający dziecko?
Do sali wbiega drugi lekarz, lekarz który miał przyjść do mojego syna.
- Co jest? Kamil wysiadaj to nie ten pociąg. Miałeś trzymać się od ciemnych tuneli z światłem na końcu z daleka- rzuca ubierając rękawiczki. - Intubuje.
-...27...28...29...30...
Nie wiem ile to trwało, nie wiem ile czasu walczyli o życie Kamila. Wiem natomiast, że słowo "wrócił" zapamiętam do końca życia.
Nigdy nie zapomnę tego widoku, będę go miał zawsze przed oczami.
- Podobało wam się?- pyta lekarz obracając się do tyłu, wtedy zauważam dopiero stojącą grupkę młodych ludzi.
- Nie- odpowiada jeden chłopak z przerażeniem.
- To Wy i wasze głupie pomysły otarły po raz kolejny Kamila o śmierć!! Wy dwaj- wskazuje na dwóch chłopaków. - Macie dokładnie to samo. Dopóki łapiecie kolejny oddech możecie się śmiać i mieć to co mówię "gdzieś". To jest wasze zdrowie i wasz wybór co z tym zrobicie, żeby tylko później było jeszcze kogo ratować. Jesteście wolni, możecie wrócić do domu- rzeknie wracając do mojego syna. Z amoku wyrywa mnie głos dyżurnego:
- 00 do 03?
- 03 zgłaszam się
- Jesteście jeszcze w szpitalu?
- Tak.
- Mariusz jak sytuacja? Mariusz? Jesteś tam?
- 00 Mariusz potrzebuje wolne- odzywa się mój partner.
- Zrozumiałem. Wracajcie do bazy, ściągnę kogoś na zastępstwo- nie odzywam się nic, opuszczam salę. Zatrzymuje się przy synu i płaczącej żonie.
- Przebiorę się i zaraz wracam- informuje po czym wraz z partnerem opuszczam szpital i udajemy się na komendę. Przebieram się, oddaje broń po czym wracam z powrotem do szpitala.

Pov Julka:

Jestem zła na ojca, co mu przeszkadzało w tym że byłam przy Kamilu? Właśnie kończę przeglądać instagrama gdy do mojej sali wpada zdyszana Natalia.
- Pali się czy co?- pytam gdy widzę jaka jest czerwona na twarzy.
- Gorzej.
- Co się stało?
- Kamil...
- Co z Kamilem?- pytam lekko się podnosząc.
- Zatrzymał się, zeanimowali go...
- Powiedz że żyje- mówię wybuchając płaczem.
- Po prawie pół godzinnej reanimacji wrócił, ale respirator za niego oddycha. Julka, nie jestem lekarzem ale nie wygląda to dobrze.
- Zabierz mnie do niego.
- Ale tata...
- Powiedziałam zabierz mnie do Kamila!!!- krzyczę...

Ostatni rozdział... już jest

Mam nadzieję że się podoba?

Zostawiajcie gwiazdeczki❤

I. Zanim się pojawiłaś || Poczciwy KrzychuWhere stories live. Discover now