88. Dawno chciałam...

156 18 7
                                    

Pov Grzegorz Dąb tata Julki:

Godzinę później wracam do domu, od razu udaje się do łazienki i biorę gorący prysznic, piętnaście minut później udaje się do sypialni.
- Nie śpisz jeszcze?- pytam żony, która przegląda gazetę.
- Nie, jakoś nie mogę spać.
- Coś się stało?
- Martwię się o Julkę, jest smutna. Mało je a jeszcze mniej śpi.
- Nie martw się, Kamil wyjdzie ze szpitala to zobaczysz jak szybko ozyje.
- Miejmy nadzieję, a co wogule z Kamilem? Nadal nie daje żadnych znaków?
- Obudził się i wyobraź sobie że do domu chciał iść- odpowiadam kładąc się do łóżka.
- To wspaniała wiadomość. Jak on się czuję?
- Dobrze, nawet powiedziałbym że bardzo dobrze. Mam nadzieję że jutrzejsze wyniki wyjdą mu dobrze i będę mógł go wypisać bo w innym wypadku rozniesie mam szpital.
- Oj Grzesiu, Grzesiu. Młody jest, szaleć chce a nie leżeć w szpitalu. Jak oni za sobą się stęsknili to tylko abyśmy dziadkami zaraz nie zostali.
- Nie miałbym nic przeciwko. Młodzi są, kochają się a dziecko było by tylko dopełnieniem.
- Ślub to podstawa.
- Iwona, żyjemy w XXI wieku. Dziecko przed ślubem nie jest nowością a Kamil jest odpowiedzialnym i inteligentnym chłopakiem. Są zaręczeni, ślub planują...
- Tylko córkę stracimy.
- O Czym Ty mówisz?
- Jak to o czym? Wezmą ślub i Julię nam zabierze, będziemy ją widywać raz do roku w święta.
- Nie zatrzymasz jej na siłę, żona będzie przy mężu.
- Ty jako ojciec, tak spokojnie o tym mówi?- pyta. Niespodziewanie rozlega się pukanie do drzwi.
- Proszę- wołam, to nasza środkowa córka.
- Nie śpicie jeszcze? Mogę na chwilę?
- Nie, właśnie rozmawiamy z mamą o Tobie.
- O mnie? Coś się stało?
- Nic się nie stało, po prostu...
- Doszliśmy z ojcem do wniosku a właściwie to chcielibyśmy abyś została w domu.
- W domu? Nie rozumiem.
- Wiesz, Jula. Mamie chodzi o to abyście z Kamilem po ślubie mieszkali tutaj.
- W sensie aby Kamil wprowadził się do nas?- dopytuje.
- Tak, dokładnie tak- potwierdza moja żona.
- No nie wiem, nigdy nie rozmawialiśmy z Kamilem gdzie będziemy mieszkać po ślubie. Nie wiem jakie Kamil ma plany, nawet jeszcze nie ustaliliśmy daty ślubu.
- To może porozmawiasz z Kamilem przy pierwszej okazji?
- Tak, tak. Porozmawiam, pójdę już do siebie- odpowiada po czym opuszcza naszą sypialnie.
- Przyszła, nic nie powiedziała, wyszła. Mówiłam Ci że dzieje się z nią coś niedobrego.
- Pójdę do niej- rzeknę wydając z łóżka i udając się do pokoju córki. Gdy jestem pod jej drzwiami pukam.
- Proszę- dobiega mnie głos, wchodzę.
- Mogę?- pytam.
- Pewnie- odpowiada krótko.
- Jula, co jest?
- Wszystko w porządku.
- Przecież widzę, znam Cię. Chodzi o Kamila ?
- Nie.
- Obudził się.
- Wiem, pisałam z nim chwilę. Jutro rano pojadę do niego.
- To nie jest dobry pomysł.
- Dlaczego?
- Bo jutro Kamil jest mi potrzebny, wykonamy mu całodzienne badania, jeśli wszystko będzie dobrze wyjdzie do domu.
- Rozumiem. Jak skończcie to mnie poinformujesz?
- Oczywiście. Jula, powiedz mi co się dzieje, widzę że coś Cię gryzie.
- Wiesz tato, jest jedną taką sprawa.
- Zamieniam się w słuch.
- Już dawno chciałam Ci powiedzieć ale za każdym razem brakowało mi odwagi. Tato bo ja...




Jak myślicie co Julka chce wyznać

I. Zanim się pojawiłaś || Poczciwy KrzychuWhere stories live. Discover now