42. Wyjdź

275 20 5
                                    

Pov Krzychu:

Ból, rozpacz, żal. Trzy uczucia, które spadły na mnie tak nagle.
Uruchamiam silnik i odjeżdżam spod jej domu, od teraz nas już nie ma. Zrobiła dokładnie to samo co wcześniej, rozkochała, zabawiła się i porzuciła. Nie wiem co mam ze sobą zrobić, nie umiem logicznie myśleć a co dopiero prowadzić samochód po tym co się przed chwilą stało. Postanawiam udać się do domu ekipy, już piętnaście minut później jestem na miejscu. Opuszczam samochód po czym podchodzę i dzwonię do drzwi. Po chwili przede mną staje Friz.
- Krzychu?- pyta zaskoczony moją obecnością tutaj.
- Mogę?
- Pewnie, wchodź- rzeknie zapraszając mnie gestem ręki do środka. Wchodzę a chłopak zamyka za mną drzwi. Udaje się w głąb mieszkania gdzie w salonie członkowie ekipy grają w 7 sekund.
- Cześć.
- Siema Krzychu, no w końcu wróciłeś- odzywa się Tromba. - Grasz z nami?
- Nie, dzięki. Pójdę do siebie- informuję.
- Jasne. Gdybyś jednak zmienił zdanie, będziemy czekać.
Idę do swojego pokoju, ostatni raz byłem tutaj kilkanaście dni temu przelotem. Po wejściu do środka nie zauważam aby cokolwiek się zmieniło podczas mojej nieobecności. Zdejmuje kurtkę, rzucając ją na fotel. Podchodzę pod szafę, otwieram ją po czym wyciągam z niej butelkę wódki. Otwieram i upijam duży łyk zawartości.
- Miałem nie pić. Nie chciałem pić. To ona mnie zmusiła- mówię sam do siebie, ubijając znów trochę cieczy.
- Zaufałem jej kolejny raz, pozwoliłem wejść po raz kolejny do swojego życia a ona? Zabawiła się, zniszczyła i wzbudziła jak zepsuła zabawkę- mówię dalej co chwilę pociągając z szklanej butelki. Nagle drzwi do mojego pokoju się otwierają a w nich staje uśmiechnięty od ucha do ucha Patec.
- Krzychu, słuchaj...
- Wyjdź- rzucam.
- Co się stało? Dlaczego pijesz?
- Powiedziałem wyjdź!!!- krzyczę.
- Już wychodzę. Weź się wyluzuj- mówi pomału się obracając. Wypijam większą połowę butelki duszkiem.
- Mogę Ci jakoś pomóc?- znów słyszę jego głos. Wstaje i wyrzucam go z mojego pokoju. Następnie rozbijam butelkę uderzając nią o kant biurka. Podnoszę z ziemi kawałek szkła i przyjeżdżam nim kilkukrotnie po ręce...

Pov Julia:

Gdy wchodzę do domu wybuchem płaczem. Musiałam z nim zerwać, musiałam go zostawić. Nie będę żyła w trójkącie, z świadomością że może On nadal o niej myśli...
Niespodziewanie ogarnia mnie straszny ból, ból który ścina mnie z nóg. Przewracam się na podłogę i łapę się za brzuch.
- Rany boskie!!! Julia!!!!- słyszę przeraźliwy krzyk mojej mamy.
- Moje dziecko...- wyduszam z siebie po przed moimi oczami zapada ciemność...


Co sądzicie o rozdziale?

I. Zanim się pojawiłaś || Poczciwy KrzychuWhere stories live. Discover now