83. Jest Pan...

165 18 3
                                    

Pov Julia:

Kilka godzin później:

Nie mogę spokojnie leżeć, gdy nie wiem co z Kamilem. Podnoszę się po czym próbuje przedostać się na wózek, cholera stoi pod ścianą. Jedynym rozwiązaniem jest spaść na ziemię a następnie doczołgać się do niego, gdy miałam wykonać już ruch otwierają się drzwi do mojej sali.
- Cześć, siostra.
- Cześć.
- Co robisz? Nie powinnaś leżeć?
- Możesz mi pomóc?- pytam.
- Jasne, potrzebujesz czegoś?
- Pomóż przedostać mi się na wózek.
- Julka? Co Ty kombinujesz? Chyba nie chcesz uciec?
- Pomożesz mi czy nie?
- Pomogę. Już, spokojnie- odpowiada podjezdzajac wózkiem do łóżka a następnie pomaga mi przejść na niego. - Wiesz, że jeśli wyjdzie że wstałaś z łóżka, obydwie dostaniemy ochrzan od ojca?
- Wiem ale nie mam zamiaru się tym przejmować.
- Jeśli odetnie mi kasę...
- Natka, przestań. Wiesz jaki jest ojciec, gdy Kamil mnie zostawił też odciął mi kasę.
- Na całe dwa dni.
- Sama widzisz, ojciec nie umie się gniewać.
- No dobra. Gdzie Cię zawieść?- pyta.
- Tam gdzie leży Kamil.
- Czyli ekipa na szpitalnym korytarzu nie jest przypadkowa?
- Nie- odpowiadam siostra o nic więcej już nie pyta. Chwilę później opuszczamy sale i mkniemy krętymi korytarzami, po kilkunastu minutach udaje nam odnaleźć mojego narzeczonego.
- Tutaj leży- słyszę głos siostry która zerka do jednej z sali przez ledwo uchylone drzwi.
- Jest tam ktoś? Ojciec, Janek, pielęgniarka?
- Nikogo nie widzę.
- No to na co czekasz? Chodźmy- informuje. Udajemy się do środka. Gdy widzę Kamila bladego jak szpitalna pościel moje serce zaczyna krwawic. Jest do niego podpiętych mnóstwo kabli, a na jego twarzy znajduje się dodatkowo maska tlenowa.
- To ja zostawię was samych. Zaczekam na korytarzu- stwierdza Natalka po czym wychodzi. Podjeżdżam do łóżka chłopaka. Jego piękne oczy są zamknięte, a jego czoło pokryte jest malutkimi kropelkami potu. Łapę go za prawą dłoń do której podpięta jest kroplówka.
- Kamil, kochanie. Co oni Ci zrobili? Dlaczego przez ich głupie pomysły Ty płacisz swoim zdrowiem? Boję się, słyszysz? Boję się o Ciebie...- mój szept przerywa dźwięk otwierających się drzwi i ciężkich kroków. Już po mnie, znaleźli mnie. Obracam powoli głowę i widzę... Policjanta?
- Dzień dobry- odzywam się pierwsza.
- Cześć- odpowiada rozsuwając lekko kurtkę pod szyją po czym siada z drugiej strony łóżka. - Ty jesteś Julia, prawda? Tajemnicza narzeczona Kamilka.
- Skąd Pan wie jak mam na imię? - pytam.
- Było głośno na komisariacie o twoim wypadku, a po drugie Kamilek ma na tapecie wasze wspólne zdjęcie- wyjaśnia.
- Jest Pan...
- Jestem...
- T...ta...to- cichy szept przerywa nasz dialog.
- Jestem synku, jestem przy Tobie- odpowiada poprawiając poduszkę pod głową syna.
- P...ić
- Już Ci daję- Kamil upija łyk wody po czym przekręca głowę w moją stronę.
- Zaw...sze wyo...braża...łem sobie trochę ina...czej wasze pier...wsze spot...kanie.
- Ty mojego tatę też poznałeś w szpitalu...- kolejny raz otwierają się drzwi.
- Julia?!
- Tak, tatusiu?
- Proszę wrócić do swojej sali w tej chwili- rzuca w moją stronę ostro.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale. Twoje pięć minut już minęło- puszczam dłoń Kamila po czym ruszam w stronę drzwi.
- Co? Sa...ma przy...szła- słyszę na co delikatnie się uśmiecham.
- Jak się czujesz?
- Źle.
- Zaraz do Ciebie wrócę- odpowiada ojciec po czym zabiera mnie do mojej sali.



Co sądzicie o rozdziale?

I. Zanim się pojawiłaś || Poczciwy KrzychuWhere stories live. Discover now