96. Nie zostawiaj...

178 17 1
                                    

Pov Krzychu:

Gdy opuszczam dom mojej narzeczonej biegnę do samochodu po czym ruszam w stronę szpitala. Trzydzieści minut później jestem na miejscu, wysiadaj z samochodu i ruszam w stronę budynku. Mknę krętymi korytarzami aż zatrzymuje się przed jednym z gabinetów. Pukam.
- Proszę- dobiega mnie wołanie, naciskam klamkę i wchodzę do środka.
- Dzień dobry. Mogę zająć chwilę?- pytam.
- Dzień dobry. Proszę, wejdź. Właśnie myślałem o Tobie.
- O mnie? Nie ma Pan o czym myśleć?- pytam podając mężczyźnie rękę.
- Myślę o Twoich ostatnich wynikach, nie dają mi spokoju.
- A o wynikach- rzeknę po czym wyciągam z kieszeni kurtki złożona na pół kopertę. - Tak prezentują się wyniki z wczoraj- dodaje i przesuwam kartkę po biurku w stronę mężczyzny. Otwiera, czyta po czym oddaje mi.
- Wygląda na to, że wynik się nie potwierdził. To dobrze, to bardzo dobrze. Swoją drogą to ładnie się urządziłeś, potrzebna Ci ta bójka była?
- Pan niczego nie rozumie.
- Czego nie rozumiem?
- On przyjechał po Julkę, oświadczyć jej się chcę, planuje ślub.
- Jedyne co chce to wyprowadzić Cię z równowagi, jak widzie udało mu się doskonale.
- Nie rozmawiajmy o tym bo nadal podnosi mi się ciśnienie jak o nim pomyślę. Przyjechałem do Pana bo chciałem porozmawiać o Julce.
- Coś się stało?
- Kojarzy Pan ośrodek rehabilitacji " Wojownicy"?
- Tak, kojarzę . Dzwoniłem do nich ale mają bardzo długie terminy- odpowiada.
- Prowadzi go znajomy Janka ze studiów, zgodził się wcisnąć Julkę już teraz.
- Naprawdę?
- Tak. Już w poniedziałek pierwsze zajęcia.
- Szybko, nie zdążę ustalić sobie grafiku aby ją zawieść i odebrać. Jest duża odległość do pokonania.
- Wiem, dlatego tutaj jestem. Wiem jaką ma Pan pracę i wiem również jak wypadają Panu dyżury. Pani Iwona uczy w szkole więc odpada całkowicie.
- Co proponujesz?
- Rozmawiałem z chłopakami i ich Guru. Julka na czas rehabilitacji zamieszka z nimi.
- Nie, Kamil nie. Twoi bracia też pracują, mają swoje obowiązki...
- To był pomysł Janka, powiedział że musi przejąć pałeczkę bo inaczej nic z tego nie będzie. Od nich ośrodek znajduje się piętnaście minut jazdy, piętnaście minut a nie blisko trzy godziny. Rehabilitacja jest sześć razy w tygodniu, można jechać tydzień ale nie kilka miesięcy.
- Nie mogę się na to zgodzić. Twoi bracia...
- Moi bracia wiedzą co robią. Niech Pan porozmawia z Julką, to jest jedyna szansa aby stanęła na nogi, aby znów była szczęśliwa.
- Kamil...
- Niech Pan z nią porozmawia, tylko o tyle proszę- mówię wstając z krzesła.
- Wiesz, że Julka jest uparta...
- Wiem, ale wiem też, że ma Pan z nią dobry kontakt. Jest Pan jedyny który może do niej dotrzeć.
- A Ty?
- Ja jestem na straconej pozycji.
- Czemu? Pokłóciliście się?
- Nie, jeszcze nie.
- Jeszcze?
- Lecę do Afryki na kilka tygodni.
- Kiedy?
- W przyszłym tygodniu.
- Rozumiem, że Jula nie wie.
- Nie wie bo by się nie zgodziła.
- Powiedz jej i po problemie.
- Problemy to się zaczęły gdy straciliśmy dziecko. Jestem zmęczony, rozumie Pan? Zmęczony. Mam dość użalania się nad sobą, jeśli nie wyjdzie z domu do ludzi, nie zacznie normalnie funkcjonować...
- Nie zostawiaj jej, tylko jej nie zostawiaj. Ona całkowicie się załamie.
- Kocham Pana córkę ale ja dłużej nie zniosę jej humorów. Raz jest super, drugi raz jest płacz. Nie możemy wyjść na zwykły spacer bo jest płacz, nie może minąć nas dziecko bo jest płacz. Te kilka tygodni będzie dla nas testem.
- Cierpi.
- Ja też cierpię, też mnie to boli ale próbuje normalnie funkcjonować. Dzieci są i będę wokół nas, nie uciekniemy od nich. Pora się z tym pogodzić.
- Rozumiem. Porozmawiam z Julką, spróbuję namówić ją również na wizytę u psychologa.
- Wracam ostatniego czerwca, mam nadzieję, że wrócę do dziewczyny w której się zakochałem. Do widzenia.
- Do widzenia- opuszczam gabinet, szpital i ruszam w stronę salonu samochodowego. Godzinę później wracam do domu ekipy muszę się spakować na wyjazd i przygotować na sprawę w sądzie przeciw Paulinie.


Miłego czytania.

I. Zanim się pojawiłaś || Poczciwy KrzychuWhere stories live. Discover now