116. Paulina?

165 14 0
                                    

Pov Mariusz Chwastek:

Budzę się z okropnym bólem brzucha, gdy otwieram oczy orientuje się że jestem w szpitalu. Jestem podpięty do miliona kabli a przy moim łóżku siedzi moja żona.
- Co się stało?- pytam ściskając jej dłoń.
- Zostałeś postrzelony na służbie, nie pamiętasz?
- Nie. Ostatnie co pamiętam to spotkanie z Kamilem, nakrzyczałem na niego a potem pojechałem na komendę.
- Spokojnie, nie denerwuj się. Kamil jest tutaj, jest na korytarzu. Jeśli chcesz zawołam go, chcesz?
- Tak- przytakuje. Żona wstaje i wychodzi na korytarz, po chwili wraca.
- Nie ma go, dziewczynki mówią że wyszedł. Nie martw się, jutro na pewno Cię odwiedzi a teraz odpocznij- Wyszedł. Ma do mnie żal. Nie powinny paść słowa które padły, za ostro go potraktowałem. Muszę go zobaczyć, muszę go przeprosić.
Gdy się budzę kolejny raz jest już widno, po chwili drzwi do mojej sali się otwierają.
- Cześć tato.
- Są i moje chłopaki. Widzę że mama wszystkich na nogi postawiła.
- Mama? Nie, Kamil do nas dzwonił. W telewizji też o Tobie mówią, podobno uratowałeś życie jakiemuś mężczyźnie. Przed szpitalem pełno dziennikarzy, jesteś sławny.
- Oj chłopcy, chłopcy. Mi do szczęścia sława nie jest potrzebna, Wy jesteście moim szczęściem. Wasza cała piątka.
- Jak się czujesz?
- Lepiej, muszę stąd jak najszybciej wyjść.
- Tato, nie baw się w żadne ucieczki. Lekarze wypiszą Cię kiedy przyjdzie pora.
- Dziadek został sam ze wszystkim.
- Nie jest sam, jest z Kamilem. O nic się nie martw, musisz nabrać siły przed najważniejszą misją w życiu.
- Jaką misją?
- Misją dziadek.
- Mam nadzieję że będę lepszym dziadkiem niż ojcem.
- Tato co Ty mówisz? Jesteś wspaniałym ojcem, lepszego nie mogliśmy sobie wymarzyć.
- Dobry ojciec nie rani swoich dzieci, nie doprowadza ich do płaczu, reaguje na krzyk a ja? Odwróciłem się od niego, zostawiłem samego- mówię obcierając spływające łzy z oczu.
- O czym Ty mówisz?
- Nigdy mi nie wybaczy.
- Kto? Kto Ci nie wybaczy?
- Zostawcie mnie samego- rzeknę a chłopcy bez słowa wychodzą z sali. Moje serce krwawi i nie może odnaleźć ukojenia nawet przy bliskich osobach.

Pov Krzychu:

Po udanych zakupach wracam do Krakowa, mój pierwszy przystanek to sklep zoologiczny aby zakupić potrzebną wyprawkę i karmę. Gdy wszystko mam opuszczam sklep, następnie jadę na stację aby zatankować i kupić sobie kawę.
- Hej- słyszę kobiecy głos dobiegający do mnie. Obrażam się i widzę... Sam nie wierzę kogo widzę.
- Cześć. Co Ty tutaj robisz?- pytam brunetki.- Nie powinnaś odsiadywać kary?
- Zostałam zwolniona za dobre uczynki, wyszłam wczoraj.
- Fajnie.
- Kamil, nie bój się mnie. Miałam dużo czasu aby wszystko sobie przemyśleć i nad sobą popracować.
- Nie boję się, wierzę w twoją przemianę. Słyszałem że więzienie zmienia ludzi.
- To prawda. A co u Ciebie?
- Raz lepiej, raz gorzej. Odszedłem z ekipy.
- Co Ty mówisz, mój brat się na to zgodził?
- Nie miał wyjścia.
- A co u Julki? Mam nadzieję, że nadal jesteście razem.
- Spodziewamy się dziecka.
- Naprawdę? Super. Chłopczyka czy dziewczynki?
- Jeszcze nie wiemy.
- A co by tata chciał?
- Oczywiście że synka ale córeczką też nie pogardzę. Najważniejsze aby było całe i zdrowe.
- Na pewno będzie. A Jula? Co z nią, nadal nie chodzi?
- Chodzi. Dzięki rehabilitacji stanęła na nogi.
- To się u Was bardzo dużo wydarzyło, pozazdrościć. Będę już lecieć, fajnie było Cię spotkać. Pozdrów Julę, cześć.
- Cześć- jestem w wielkim szoku ale Paulina chyba naprawdę się zmieniła. Jest zupełnie inną dziewczyną niż tą którą do tej pory znałem. Kupuję kawę i wracam do rodzinnego domu.

I. Zanim się pojawiłaś || Poczciwy KrzychuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz