37. Popatrz na mnie

291 19 2
                                    

Pov Julia:

W nocy nie zmrużyłam nawet na chwilę oka, wiadomość, że Kamil znikł bez słowa nie dawała mi spokoju. Co prawda zostawił kartkę, kartkę, która wzbudza jeszcze większy niepokój i strach o niego. Co miał na myśli pisząc " Przepraszam"? Dlaczego odszedł? Gdzie jest? Czy jest cały i zdrowy?
Wstaje już przed szóstą, schodzę do kuchni i robię sobie zieloną herbatę. Siadam przy stole i zaczynam płakać. Jeżeli coś mu się stanie nigdy sobie tego nie wybaczę. Jego telefon ostatni raz logował się w domu ekipy, później został wyłączony i tak zostało do dziś. Nagle słyszę przekręcanie zamka w drzwiach, a po chwili otwieranie drzwi. To zapewne mama wróciła z pracy, obcieram szybko zapłakana oczy.
- A co Ty dziecko nie śpisz?- pyta wchodząc do kuchni.
- Nie.
- Źle się czujesz? Dlaczego nie pójdziesz do ojca, jest lekarzem.
- Nic mi nie jest- nadal idę w zaparte.
- Nic mi nie jest i nic mi nie jest. Od kilku tygodni słyszę to samo. Dziecko, popatrz w lustro, wyglądasz jak cień. Zaraz się przewrócisz.
- Gdy się przewrócę to sobie poleżę. Gdy nabiorę siły to się podniosę- mówię.
- A co jeśli pewnego dnia nie będziesz miała siły ani się podnieść ani kogo kolwiek zawołać?- pyta. Ja jednak nie odpowiadam, gdy otwieram usta słyszę ponowne otwieranie się drzwi. Zabieram kubek i udaje się na górę.
- Cześć. Co Ty jeszcze nie śpisz?- słyszę głos taty.
- Nie, nie śpię- odpowiada oburzona mama.
- Co się stało?- nadal pyta a w mojej głowie pojawia się tylko jedno " Odpuść".
- Czy Ty naprawdę nie widzisz, że z twoją córką dzieją się niedobre rzeczy? Od kilku tygodni chodzi jak cień. Jesteś lekarzem, leczysz obcych ludzi a co się dzieje w domu nie widzisz. Grzegorz do cholery, czy Ty możesz zająć się własnymi dziećmi?!- krzyczy moja rodzicielka. Wchodzę do swojego pokoju zamykając za sobą drzwi. Odkładam kubek z herbatą na stolik, a sama siadam na parapecie okna. Spoglądam na spadające płatki śniegu. Nagle słyszę pukanie do drzwi.
- Nie śpisz?- pyta mój ojczulek zaglądając do środka.
- Nie. Wchodź- zapraszam go do środka. - Tobie też się oberwało?
- Mama się martwi o Ciebie.
- Nie potrzebnie. Z każdym dniem czuję się trochę lepiej, oswajam się z myślą że nie jestem sama.
- Nie cieszysz się, jesteś smutna.
- Cieszę się. Czym więcej o tym myślę tym bardziej się cieszę. Zawsze chciałam być mamą, mieć swoją rodzinę.
- To skąd twój smutek?
- Kamil znikł- rzeknę.
- Jak to znikł?- pyta jakby znów nie zrozumiał moich słów.
- Wczoraj byli tutaj chłopaki z ekipy, szukali Kamila. Wyszedł prawdopodobnie w nocy z domu.
- Co teraz?
- Poprosiłam chłopaków z komendy aby się rozglądali na patrolach, umówiłam się też na 10 z bratem Kamila.
- Na pewno się znajdzie cały i zdrowy. To mądry chłopak.
- Boję się tato, boję się, że potrzebuje pomocy a nikt mu nie pomoże.
- Myśl pozytywnie. Powiedziałaś mu o ciąży?
- T...tak.
- I jak zareagował?
- Chyba się ucieszył, powiedział że przyjedzie do nas wieczorem. Nie przyjechał, to moja wina!!! Nakrzyczałam na niego, to dlatego znikł.
- Jula, popatrz na mnie- mówi a ja unoszę wzrok.
- Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz za chwilę zadzwoni dzwonek i Kamil stanie w drzwiach.
- Ten dzwonek milczy już dwa tygodnie. Tęsknię za nim, tato.
- Wiem, córeczko- odpowiada przytulając mnie. - Połóż się i odpocznij, później zawiozę Cię na to spotkanie...



Co sądzicie o rozdziale?

I. Zanim się pojawiłaś || Poczciwy KrzychuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz