IV

21K 1.9K 1K
                                    

- Wiedziałem, że mogę na was liczyć! A teraz mówcie, jak wam minęły wakacje, moi drodzy? - zapytał Slughorn radośnie.

Znowu cisza. Riddle'owi od razu zrzedła mina. Automatycznie zacisnął pięści, a w swojej głowie zaczął formować jakąś kwiecistą wypowiedź, która zgrabnie ominęłaby fakt, że w zasadzie całe wakacje spędził w tym przeklętym sierocińcu, w którym mieszkał od urodzenia. To miejsce było dla niego symbolem wszystkiego, czego nienawidził, zwłaszcza od ostatnich trzech lat, gdy w świecie mugoli trwała wojna. Przez to do sierocińca trafiało coraz więcej dzieci, często małych, co tylko zwiększało niechęć chłopaka do owego miejsca. Nie lubił o tym myśleć, a co dopiero mówić, i to przy kimś z jego klasy.

Diana widząc, że chłopak tym razem nie przejmie inicjatywy, odezwała się pierwsza:

- Bardzo dobrze, profesorze. Odwiedziłam z ojcem rodzinę w Ameryce. Mój kuzyn oprowadził mnie po tamtejszej szkole.

- Och, to ciekawe! - odparł Slughorn, wyraźnie zainteresowany. - Ilvermorny, czyż nie?

Podczas gdy Diana zaczęła dokładniej opisywać swoją podróż do Ameryki, Riddle odetchnął na chwilę z ulgą. Liczył, że profesor na tyle zagada się z dziewczyną, że nie spyta go o jego wakacje. Ale Slughorn był nieugięty.

- A ty, Tom? - zapytał profesor, uśmiechając się do niego i sięgając po kolejnego ananasowego cukierka.

Diana spojrzała kątem oka na chłopaka. Co ktoś taki jak Riddle mógł robić na wakacjach? Oczywiście poza szlajaniem się po ulicy Śmiertelnego Nokturnu...

Tak słabo go znała. Na roku mniej więcej wiedziała, kto skąd jest, czasem nawet gdzie mieszka, kim są jego czy jej rodzice. Ale Riddle? Nawet nie miała pojęcia, jaki był tak naprawdę jego status krwi i zauważyła to dopiero teraz.

Człowiek zagadka.

- Nie wydarzyło się nic szczególnego, profesorze - odparł w końcu chłopak, a jego odpowiedź trochę rozczarowała zaciekawioną Dianę, ale nic nie mogła powiedzieć.

- Och... No cóż... W takim razie... Wszystko wiecie, prawda? Macie może jakieś pytania?

- Nie - odparli w tym samym czasie.

- Jak tylko coś się pojawi, to wiecie, gdzie mnie znaleźć - powiedział Slughorn, ponownie wkładając rękę do miski z cukierkami, sprawdzając zegarek na drugiej. - Na brodę Merlina, to już ta godzina! Zaraz spotkanie! Diana, Tom, moi drodzy, wybaczcie mi, ale muszę się przejść do innego przedziału.

- Oczywiście, profesorze - powiedział Riddle, od razu wstając. - Nie chcemy panu przeszkadzać.

Diana niezręcznie podniosła się zaraz za nim. On był nieprzewidywalny.

- No, mam nadzieję, że się zaprzyjaźnicie - powiedział nauczyciel, wstając i poprawiając swój płaszcz.

Diana nie chciała kolejny raz wyjść na jakąś zagubioną sierotę, za którą musiał mówić Riddle, więc zanim ten zdążył otworzyć usta, ta odparła:

- Ja także. - Uśmiechnęła się do mężczyzny.

Riddle spojrzał na nią z uniesionymi brwiami, najwyraźniej kompletnie zaskoczony, ale zaraz odchrząknął i błyskawicznie się uspokoił. Gdy Diana już chciała wyjść z przedziału, nie dał jej się wyprzedzić i otworzył dla niej drzwi.

- Och, Tom, z ciebie zawsze taki dżentelmen - powiedział Slughorn, gdy Diana jak sparaliżowana wyszła na korytarz, nie wierząc do końca w  to, co się działo. - Do zobaczenia, moi drodzy. - I tymi słowami pożegnał się z uczniami, po czym odszedł.

Pact With The Devil • Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz