XCIX

13.5K 1.4K 257
                                    

Następny dzień był napięty od samego początku. Zarówno Diana, jak i Tom obudzili się dosyć późno przez ich nocne perypetie, a dziewczyna niemal od razu zabrała się za przygotowywanie śniadania. Robiła to głównie dlatego, że chciała utrzymać Riddle'a w dobrym humorze - to miał być dla niego ważny dzień, dodatkowo była to jego pierwsza noc poza sierocińcem, więc uważała, że mogli to trochę uczcić.

Kiedy Tom przyszedł do kuchni, niewielki stół, który się w niej znajdował, był już nakryty. Diana stała przy blacie kuchennym i pilnowała czegoś na kuchence z kotem w rękach.

- Co to jest? - powiedział Riddle na powitanie, a dopiero wtedy dziewczyna na niego spojrzała, choć wyczuła go o wiele wcześniej.

- Śniadanie, albo w zasadzie wczesny obiad - odparła, drapiąc kota pod pyszczkiem. - Lepsze niż w sierocińcu, liczę - dodała z małym uśmiechem.

Nigdy nie miała się tego dowiedzieć, ale Tom gdzieś w duchu to doceniał. Nikt wcześniej nie troszczył się o to, by było mu tak dobrze. Nie powiedział więc już nic więcej i zajął jedno z miejsc przy stole, by poczekać na posiłek.

Nie rozmawiali, dopóki Diana do niego nie dołączyła z gotowymi tostami i jajecznicą. Zabrali się za jedzenie, gdy dziewczyna zapytała:

- Dziś do Little Hangleton?

- Wieczorem - odparł Tom od razu. - Nie chcę świadków.

Diana pokiwała głową ze zrozumieniem. Sama wyczytała, że Little Hangleton było mugolską wioską, więc ostrożność Toma była zrozumiała. Zastanawiała się tylko, czy naprawdę znajdą tam potomków Slytherina, czy to tylko były plotki. Nie potrafiła sobie jakoś wyobrazić, że tacy ludzie mieszkaliby wśród mugoli, ale z drugiej strony mogłoby to wyjaśniać, jak Tom znalazł się w niemagicznym sierocińcu.

To, w co nie wątpiła to to, że Riddle był dziedzicem Slytherina bez względu na wszystko. Widziała Komnatę, bazyliszka i martwe ciało wynoszone z zamku na własne oczy, słyszała, jak porozumiewał się z wężami. Sądziła też, że jego ponadprzeciętna uroda wynikała być może właśnie z jego szlachetnego pochodzenia. Gdyby ktoś spotkał Toma na ulicy, na pewno uznałby go za arystokratę, a nie biedną sierotę.

Po zjedzeniu Diana poszła do siebie, a Tom jakoś podążył za nią, nie mając w zasadzie nic innego do zrobienia.

- Powinniśmy się ubrać jak mugole? - zapytała, otwierając swoją szafę.

- Tak - odparł Tom, opierając się o framugę drzwi.

- Mógłbyś częściej nosić koszulę tak, jak wczoraj - powiedziała Diana z uśmiechem, wyciągając z szafy niewielki stos złożonych koszulek.

Tom przewrócił oczami, a następnie ruszył do siebie, żeby też się przebrać. Oboje później stwierdzili, że byli ubrani wyjątkowo wiarygodnie. Diana wyszła po tym na zewnątrz z zamiarem nauki magii bezróżdżkowej. Tom poszedł za nią, głównie po to, by ją krytykować, nawet jeśli szło jej dobrze jak na pierwszy raz. Diana widziała, że chłopak się wyraźnie niecierpliwił i w końcu się poddał.

- Dobra, koniec tego. Idziemy. Teraz - powiedział stanowczo, podchodząc do niej.

Diana otrzepała dłonie z wody, przy której kucała i wyprostowała się. Różdżką zamknęła dom, a po schowaniu jej poprzez wciśnięcie pomiędzy spodnie a jej nagie biodro, wyciągnęła rękę do Toma, patrząc na niego wyczekująco.

- Idziemy?

Tom mocno złapał ją za rękę, na tyle, że gdyby nie pakt, jeszcze moment i sprawiłby jej ból. Diana dziwnie rozumiała jego emocje.

Pact With The Devil • Tom RiddleWhere stories live. Discover now