CXXIV

12.4K 1.4K 818
                                    

Rozdział dedykowany NyjaXx - ha, nie spodziewałaś się, co? Trzymałyśmy w niepewności 😏 Wszystkiego najlepszego, już starość nie radość, ale jesteś taka dużaaaa (i legalna)🎂🎉 Hugs & kisses od całej naszej trójki, no i oczywiście mnóstwo zdrówka 😙 Love ya ❤

~

- Chciałem z tobą porozmawiać o Tomie - powiedział Dumbledore, kiedy Diana usadowiła się naprzeciw jego biurka, grzecznie odmówiwszy słodyczy.

Dziewczyna z trudem powstrzymała się od zniecierpliwionego jęknięcia - oczywiście, znowu chodziło o Toma, nic innego już się nie liczyło. Na zewnątrz nie mogła jednak tego pokazać, więc uśmiechała się niewinnie, upewniając się, że jej gęste włosy zasłaniały szyję, na której chłopak coś zostawił te kilka dni wcześniej.

- Tak? Ale dlaczego rozmawia pan ze mną, a nie z nim? - powiedziała Diana, zastanawiając się, czemu znowu musiała się za niego męczyć.

- Cóż, z tego co widzę, pani jest obecnie najbliższą mu osobą - mówił Dumbledore, odpakowując dropsa dla siebie, a Diana pomyślała, że nawet nie miał pojęcia, jak bardzo blisko naprawdę byli. - A historia Toma bardzo mnie poruszyła, rzadko się zdarza, by czarodziej był zupełnie odcięty od magii, jeszcze tak zdolny... Nie wiem, czy wiesz, ale to ja zabrałem go do naszej szkoły.

- Tak, wiem - odparła Diana, starając się utrzymać pozory kochanej, zatroskanej dziewczyny.

- Tom nie jest zbyt rozmowny...

Czyżby, Dumbledore? Nikt nie wie tego lepiej niż ja.

- A martwię się o niego i sądzę, że pani też. Dlatego tu panią zaprosiłem.

- Nie ma się czym martwić, profesorze - odparła Diana od razu. Miała przeczucie, że to "martwienie" oznaczało coś innego.

- Tak? - Dumbledore uniósł brwi, patrząc na nią niepewnie zza swoich okularów. - A jednak gdy chciałem niedawno odwiedzić Toma w sierocińcu, już go tam nie było...

Diana milczała. Nie mogła powiedzieć, że z nim mieszkała przez pakt, ani nawet gdzie przez Zaklęcie Fideliusa, przez które to Tom stał się Strażnikiem Tajemnicy.

- Rozumiem - powiedział Dumbledore po chwili badawczego przyglądnia się Dianie. - Zapewne tamto miejsce jest zabezpieczone zaklęciami... Ale możesz mi chociaż powiedzieć, czy radzicie sobie razem?

- Jak najbardziej - odparła Diana lakonicznie, by Dumbledore nie mógł sobie za wiele dopisywać. - Planujemy ślub - dodała bez mrugnięcia okiem: w końcu to Tom powiedział o tym Slughornowi jako pierwszy.

Dumbledore wyglądał na negatywnie zaskoczonego tą wiadomością. Poprawił swoją granatową szatę, usadawiając się wygodniej w swoim fotelu - pomimo persony, jaką Tom kreował obecnie, mężczyzna doskonale pamiętał, jak jako jedenastolatek mówił o tym, że może krzywdzić ludzi, gdy tylko tego chce.

Obserwował chłopaka od śmierci tamtej uczennicy w łazience. Wydawało mu się, że podejrzanie za dużo wiedział na tamten temat, że nie było przypadkiem, że to on znalazł ciało... Zaczynał się martwić, że dziewczyna też była jego ofiarą i bała się o tym mówić lub przeciwnie, była zaślepiona miłością i nie miała jeszcze pojęcia, do czego był zdolny.

A jako że profesor znał już Toma na tyle, że wiedział, że chłopak nic mu nie powie, przywołał osobę, która ostatnio ciągle była u jego boku.

- To poważna deklaracja - powiedział po chwili namysłu, a Diana kiwnęła głową, choć jakby niepewnie. Dumbledore widział, że była mu nieufna i po prostu rozpoznawał, że trochę grała, czego nauczyły go lata doświadczeń w pracy z uczniami. Postanowił więc sprawić, że dziewczyna trochę się uspokoi i straci czujność.

- Uczyłem twoich rodziców, Diano - powiedział nagle, celowo rezygnując z mówienia per panno. - I wujostwo także. Twoja mama była jedną z najzdolniejszych uczennic, jakie kiedykolwiek miałem...

Mały uśmiech mimowolnie wkradł się na usta dziewczyny. Była dumna z tego, że pamiętano jej matkę jako kogoś wielkiego - uważała, że należał się jej wszelki szacunek, w przeciwieństwie do tych, przez których straciła życie.

- A ty jesteś bardzo podobna do twojej ciotki. Z wyglądu, to znaczy - kontynuował Dumbledore. - Ona była o wiele bardziej, jakby to nazwać... Brawurowa.

Kolejny uśmiech, tym razem bardziej szelmowski, pojawił się na twarzy Diany. Uwielbiała w Jennie w to, że nigdy niczego się nie bała i nie pozwalała sobie wejść na głowę... I przy tej ostatniej myśli dziewczyna oprzytomniała.

- Jaki ma to związek z Tomem, profesorze? - zapytała nagle, jakby budząc się z transu.

- Och, żaden, po prostu lubię wspominać moich uczniów - powiedział Dumbledore, sięgając po kolejnego dropsa z miski na jego biurku.  - Och, musisz mi wybaczyć. Są naprawdę bardzo smaczne.

Diana odchrząknęła. Zaczynała się niecierpliwić.

- Przepraszam, ale czy zajmie to jeszcze długo? Chciałabym pójść na obiad.

- Naturalnie, zwłaszcza, że słyszałem, że dziś na obiad ma być pyszna zupa z dyni - odparł Dumbledore ze stoickim spokojem. - Ostatnie pytanie.

Diana patrzyła na nauczyciela wyczekująco, chcąc stamtąd jak najszybciej wyjść.

- Czy jest coś, co chciałabyś mi powiedzieć o Tomie, Diano?

Dziewczyna nie wierzyła, że przejdzie jej to przez gardło, ale od razu wiedziała, co powiedzieć. Obiecała przecież, że zawsze będzie go kryć i zawsze będzie po jego stronie...

- To najwspanialszy chłopak, jakiego znam, profesorze. Inni chłopcy na naszym roku nie mogą się równać z nim inteligencją czy wiedzą, bez względu na przeszłość - powiedziała jak wyuczoną formułkę, ciesząc się, że Riddle tego nie słyszał, bo nigdy by jej nie dał o tym zapomnieć.

Nastąpił moment ciszy, w czasie której Dumbledore przyglądał się Dianie intensywnie, trochę z niedowierzaniem. W końcu jednak uśmiechnął się.

- Dziękuję, Diano. To wszystko, możesz iść.

Dziewczyna od razu zerwała się na równe nogi, a następnie ruszyła jak najszybciej w kierunku do Wielkiej Sali, by nauczyciel nie mógł już jej zatrzymać. Usiadła naprzeciw Toma jak zwykle, mentalnie przygotowując się na wywiad środowiskowy.

- Czego chciał? - zapytał natychmiast.

Cud tylko powstrzymał Dianę od skłamania, że chodziło "tylko o pracę".

- Pytał o ciebie - odparła dziewczyna zgodnie z prawdą, nakładając sobie zupę i unikając jego wzroku.

- Słucham?

- Chciał wiedzieć, jak sobie radzisz. Spokojnie, nic szczególnego. Powychwalałam cię.

Riddle prychnął, kręcąc głową sam do siebie.

- Musimy być przy nim ostrożniejsi. Jako jedyny wtyka nos w nieswoje sprawy.

- Ta, a ja znowu musiałam tłumaczyć się za ciebie - burknęła zirytowana dziewczyna.

- Jesteś mi to winna.

Diana parsknęła śmiechem.

- Ja tobie? Nie rozśmieszaj mnie... Zresztą, nie będę o tym rozmawiać tutaj.

- Dziś spotkanie - dodał Riddle beznamiętnie, ignorując jej słowa. - O ósmej.

- Wprost nie mogę się doczekać, tak się stęskniłam za tymi twoimi chłopczętami... - wymamrotała Diana pod nosem, biorąc dla siebie bułkę do zupy.

- Nie narzekaj. Nie tkną cię.

Te słowa zadowoliły Dianę.

- Nie powiem, preferuję, jak tylko ty mnie tykasz.

Po tym Riddle posłał jej takie spojrzenie, że przeszedł ją dreszcz.

Pact With The Devil • Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz