VII

18.4K 1.8K 419
                                    

Następnego dnia pierwszą lekcją dla Ślizgonów z piątego roku była obrona przed czarną magią. Nauczycielka tego przedmiotu, profesor Merrythought, powiedziała uczniom, że "już tyle lat się tu uczą, że nie będzie powtarzać tych samych zasad co zawsze" i od razu przeszła do realizowania materiału.

- Otwórzcie wszyscy książki na stronie piątej. A, i jeszcze jedno - tu zatrzymała się na chwilę, opierając się o swoje biurko - myślę, że wszyscy tutaj wiecie, jak ważne są wasze tegoroczne egzaminy. Nie będę wam o tym mówić, bo każdy nauczyciel na pewno jeszcze wielokrotnie to powtórzy, ale radzę wam o nich pamiętać. A teraz moje pytanie: czy ktoś z was wie cokolwiek na temat paktu krwi?

- Jest nielegalny! - zawołał od razu Nott.

- Zgadza się, panie Nott, a dlaczego?

- Bo wiąże do śmierci.

Diana odwróciła głowę w stronę pierwszej ławki, gdzie siedział Riddle z Lestrangem. Oczywiście, że to on znał i podał odpowiedź. Ona też znała - stąd wiedziała, że było to pojęcie czarnomagiczne i przez to patrzyła na niego podejrzliwym wzrokiem. Miała coraz więcej powodów, by sądzić, że on wcale nie był taki święty, jak się wszystkim wydawał.

- Prawidłowo, panie Riddle - Merrythought skinęła głową. - A żebyście dokładnie to zrozumieli, otwórzcie książki na stronie piątej i poprosiłabym pannę Blorege o rozpoczęcie czytania.

Diana leniwie przewróciła kartki swojej książki, by zobaczyć napisany na środku strony czwartej napis Dział I: Stare praktyki czarnomagiczne, a na stronie piątej krwistoczerwony nagłówek: Pakt krwi.

Siedząca za Dianą Dove odchrząknęła i zaczęła czytać dosyć piskliwym głosem:

- W średniowieczu szukano wielu sposobów na to, by ukarać zdrajców i niewiernych, zwłaszcza tych, którzy wydawali czarodziejów. W tamtych czasach Mugole karali osoby podejrzewane o władanie magią spalaniem na stosie, czego apogeum nastąpiło na początku XIV wieku.

Tu Diana ścisnęła pięści z wściekłości, a siedząca obok niej Joan doskonale wiedziała, o co chodziło. Szatynka położyła przyjaciółce dłoń na ramieniu.

- Spokojnie, Diana - szepnęła.

Brunetka westchnęła głęboko, wbijając paznokcie w biurko, podczas gdy Dove kontynuowała czytanie.

- Wielu czarodziejów utrzymywało się z wydawania innych, jednocześnie odrzucając podejrzenia od siebie. W związku z tym zaczęto upowszechniać pakt krwi, za którego twórcę uważa się Salazara Slytherina. Źródła podają, że wybitny czarodziej chciał w ten sposób zapewnić niezmienialność warunków, które musiał spełniać przyjmowany do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, której był założycielem. W średniowieczu owa praktyka była również popularna wśród osób zawierających związek małżeński, które chciały zapewnić sobie wieczystą wierność partnera.

- Dziękuję, panno Blorege. - Zatrzymała ją Merrythought. - Panno Rys, proszę kontynuować - wskazała na siedzącą obok rudej Serenę.

- W najprostszym ujęciu pakt krwi to rodzaj wiążącej, nierozwiązywalnej magicznej umowy, w której dwie osoby składają sobie równą liczbę obietnic. Ów pakt może zostać spisany na dowolnym rodzaju papieru, musi jednak zostać podpisany krwią zawierających umowę, przy czym nie muszą być obecne osoby trzecie. Pakt związuje podpisujących magiczną, praktycznie nierozrywalną więzią, która pozwala na wyczuwanie obecności drugiej osoby. Więź ta może zostać zerwana tylko w przypadku złamania obietnic ustanowionych w umowie bądź śmierci jednej z zawierających umowę osób. Konsekwencją niedotrzymania obietnicy bądź obietnic ustanowionych w pakcie jest natychmiastowa śmierć zdrajcy oraz nieodwracalne zerwanie magicznej więzi łączącej podpisujących.

- Proszę się tu zatrzymać - powiedziała nagle Merrythought. - Teraz rozumiecie, dlaczego pakt został zdelegalizowany? Choć na początku miał służyć dobrej sprawie, zaczął być wykorzystywany przez po prostu morderców, którzy zmuszali ludzi do podpisywania paktu na warunkach niemożliwych do spełnienia przez ich ofiary. Proszę, dalej niech czyta panna Wharflock.

Diana ponownie westchnęła, już nieco uspokojona i zaczęła czytać:

- Zawarcie paktu powoduje, że obie strony nie mogą się śmiertelnie zranić bądź zabić, co mogłoby być ucieczką od spełnienia ustanowionych obietnic. Warto zaznaczyć, że owa forma umowy bardzo różni się od bardziej popularnej dziś Wieczystej Przysięgi. Aby podpisać ów pakt, wymagany są przede wszystkim kawałek pergaminu i obecność podpisujących. Potrzebna jest też krew zawierających umowę, której nawet najmniejszą ilością wystarczy zabarwić pergamin. Następnie obie strony powinny wyjąć różdżki i na zmianę wymieniać swoje obietnice, których liczba musi być równa. Na końcu wypowiadane jest specjalne zaklęcie i wtedy pakt jest już zawarty.

- Dziękuję, panno Wharflock - powiedziała Merrythought, gdy brunetka skończyła czytać. - Dodam teraz tylko, że pakt został zdelegalizowany ustawą Wizengamotu z czternastego kwietnia tysiąc dziewięćset dwunastego roku, zanotujcie to, bo tego nie ma w waszych podręcznikach.

Gdy w klasie zrobił się mały rumor, bo wszyscy sięgnęli po swoje pióra, ponad szuraniem wybrzmiał głos Riddle'a:

- Pani profesor, mam pytanie.

Nauczycielka odwróciła się w jego stronę, podobnie jak głowa Diany.

- Tak, panie Riddle?

- Czy Ministerstwo jest w stanie wykryć, że pakt jest zawierany w miejscu zabezpieczonym? Takim jak na przykład... Hogwart?

Diana usłyszała westchnięcie Dove bądź Sereny zza siebie, które "uwielbiały delikatny głos Riddle'a". Zwróciła się wtedy do Joan i wyszeptała:

- Ty go słyszysz? Równie dobrze mógł jej powiedzieć, że ma zamiar go zawrzeć.

- Przesadzasz, Diana, przecież on zawsze się tak dopytuje. - Joan przewróciła oczami i rozpoczęła notowanie.

Brunetka popatrzyła z powrotem na Riddle'a, gdy profesor Merrythought westchnęła.

- Nie, niestety Ministerstwo nie byłoby w stanie wykryć czegoś takiego - wyjaśniła, a Diana widziała, jak kąciki ust Riddle'a się lekko unoszą. - Są jeszcze jakieś pytania?

Po tym już nikt się nie zgłosił, więc nauczycielka powiedziała:

- W takim razie na za tydzień każdy napisze wypracowanie o różnicach i podobieństwach pomiędzy paktem krwi a dobrze wam już znaną Wieczystą Przysięgą, z uwzględnieniem genezy, żebyście dobrze zapamiętali, żeby nigdy tego nie próbować.

To ogłoszenie spotkało się z jękiem rozczarowania ze strony klasy i kilkoma pomrukami w stylu Tak na pierwszej lekcji...

- Nie marudzić, jesteście znowu w szkole i macie w tym roku egzaminy, tak teraz to będzie wyglądać - powiedziała profesorka.

Po lekcji Diana i Joan szły razem przez błonia do szklarni, gdzie miała odbyć się lekcja zielarstwa. Dyskutowały wtedy o zajęciach sprzed kilku minut.

- Bardzo dokładne instrukcje były w tej książce, jak na coś nielegalnego - mruknęła Diana, poprawiając pasek od swojej torby.

- Ale zaklęcia nie podali. Poza tym, kto byłby na tyle szalony, żeby tego spróbować? - spytała Joan.

- Riddle chyba ma zamiar, z tego co mówił. Myślisz, że gdyby poprosił Serenę lub Dove o zrobienie tego, to by się nie zgodziły?

- A ty znowu o nim... - Joan westchnęła, patrząc pod nogi, by nie wywrócić się na jednym z licznych kamieni.

- No tak, bo dziś po obiedzie mam z nim iść do Slughorna - wyjaśniła Diana. - A to dopiero będzie ciekawe.

Pact With The Devil • Tom RiddleWhere stories live. Discover now