LVII

15.6K 1.8K 819
                                    

Diana ucieszyła się wielce, gdy ojciec poinformował ją, że Wielkanoc spędzą u Newta i Jenny. Jej radość wynikała głównie z tego, że oznaczało to, że nie będzie tam jej babki, której Jenna nienawidziła z taką samą pasją. Poza tym dom pary był bardzo ciekawym miejscem nawet wtedy, gdy było się tam już wielokrotnie.

Newt i Jenna mieszkali na zupełnym odludziu w wielkim domu z jeszcze większym ogrodem. Dla siebie samych i ich trójki synów tak naprawdę nie potrzebowali nawet połowy całej tej posiadłości: znaczną większość zajmowały po prostu magiczne zwierzęta wszelkich ras i rozmiarów. Diana nie miała pojęcia, jakim cudem one wszystkie tam się mieściły, zwłaszcza zważając na to, że para cały czas podróżowała i przywozili kolejne okazy.

W jasnej jadalni Scamanderów stał długi, drewniany stół z dwunastoma krzesłami, które pozornie wyglądały tak samo. Przy bliższym spojrzeniu dało się jednak zauważyć, że każdy mebel miał inny ślad pazurów czy zębów na sobie. Diana wiedziała, że jej babcia dostałaby od tego białej gorączki, podczas gdy Jenny nie mogło to bardziej nie obchodzić.

Oprócz szesnastolatki i jej ojca gośćmi byli także brat Newta, Tezeusz, jego żona Żaneta i syn Perseusz.

Diana szczególnie nie przepadała za Perseuszem. Był młodszy od niej, a przy tym wybitnie inteligentny, co lubił pokazywać. Zdawało się, że lubił tym ją denerwować, a gdy już całkiem chciał ją doprowadzić do furii, popisywał się swoją znajomością polskiego, który znał dzięki matce. Dodatkowo jego całkiem niebrzydka twarz i nienagannie układające się biała koszula oraz ciemne włosy sprawiały, że Dianie zupełnie przypominał on Toma - i tym razem w złym znaczeniu.

Przy stole siedziało też już dwóch synów Newta i Jenny: najstarszy z nich, czarnowłosy Niles (którego pojawienie się zdziwiło Dianę, bo wiedziała, że ten uczył się w Ameryce) i jeden z brązowowłosych bliźniaków, Nicholas. Każdy bez problemu potrafił rozróżnić młodszych chłopców, ponieważ nie byli identyczni, stąd Ślizgonka wiedziała, że brakowało tam Evana. Jenna również zdawała się to zauważyć.

- Evan Scamander, chodź tu natychmiast! - zawołała stojąca z rękami na biodrach Jenna w kierunku wyjścia z jadalni po prawej stronie. W tym samym momencie pojawił się tam Newt, najwyraźniej zaskoczony widokiem jakichkolwiek gości w pomieszczeniu. Miał na sobie pogniecioną koszulę z podwiniętymi rękawami, jego spodnie również pozostawiały wiele do życzenia, a włosy były zmierzwione. Dodatkowo wszystko zdawał się mieć przemoczone do suchej nitki.

- Och, jesteście już wszyscy... - powiedział, patrząc wielkimi oczami na zgromadzonych. - Przepraszam za mój strój, właśnie zajmowałem się...

- Nie przejmuj się, kochanie - przerwała mu Jenna i prędko pocałowała Newta w policzek. - Niech wiedzą, że tu się pracuje, nie to co niektórzy - dodała, a wymawiając ostatnie słowa spojrzała znacząco na Tezeusza.

- Co sugerujesz, szwagierko? - zapytał mężczyzna, unosząc brew.

- Absolutnie nic - odparła Jenna z szerokim uśmiechem, który udzielił się też Dianie. Wiedziała, że gdy dorośnie, to będzie chciała być taka, jak ciotka.

Podczas gdy wszyscy witali się z suszącym się Newtem, do jadalni wpadł Evan, również zupełnie mokry. Jenna popatrzyła na niego wielkimi oczami.

- Evan, na Merlina, co wyście robili? - zapytała i podeszła do syna, by osuszyć go różdżką.

- Karmiliśmy Kelpię - odparł Newt i delikatnie zmierzwił włosy chłopca, który uśmiechał się od ucha do ucha.

- Wreszcie dała mi się pogłaskać, mamo! - zawołał radośnie Evan, na co typowa matka zapewne pokręciłaby głową z dezaprobatą, ale Jenna zdecydowanie taką nie była.

Pact With The Devil • Tom RiddleTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang