LXXV

13.3K 1.5K 449
                                    

Lestrange, a także siedzący obok niego Dołohow i Rosier, zmierzyli Dianę wzrokiem nieco przestraszonym. Od pewnego czasu nabrali do niej respektu, a przede wszystkim Tom nie tak dawno nastraszył ich na tyle, że starali się nawet na nią nie patrzeć, gdy nie było to konieczne.

- Hej...? - odparł jej Lestrange, zupełnie nie wiedząc, czego miał się spodziewać. Jej uśmiech nie zwiastował niczego dobrego.

- Nie bój się, Lestrange, nie gryzę - powiedziała wyraźnie rozbawiona. - Chcę tylko pogadać, bo mam do ciebie sprawę.

- Tak? - zapytał Lestrange, nadal patrząc na nią trochę podejrzliwie. - Od Riddle'a?

Diana prychnęła.

- Oj, Riddle, Riddle, zawsze Riddle. Nie od niego. To osobista sprawa - wyjaśniła dziewczyna. Następnie stanęła bezpośrednio za chłopakiem i pochyliła się nad oparciem, a następnie spuściła swoje dłonie na jego ramiona. Ślizgona zdziwiły te działania, jednak nie potrafił ukryć, że mu się podobały.

- To jaka to sprawa? - zapytał już nieco pewniej, powoli tracąc czujność.

Diana nachyliła się bezpośrednio obok jego ucha i już otwierała usta, by odpowiedzieć, ale nie wydobył się z nich żadny dźwięk. Dziewczyna poczuła przeszywający ból w klatce piersiowej, na tyle mocny, że musiała wesprzeć się o fotel. Zaraz po tym zakręciło jej się w głowie; wszystko przed jej oczami pływało, zaciemniało się, a ona wykonała kilka kroków w tył i opadła na krzesło, trzymając dłoń nad kłującym ją sercem.

- Ej, dobrze się czujesz? - zapytał Lestrange, od razu wstając z fotela i podchodząc do niej. Był szczerze zmartwiony jej stanem zdrowia, bo bał się, że gdyby coś jej się stało, Riddle oskarżyłby go o to, że do tego doprowadził. Dołohow i Rosier najwyraźniej obawiali się tego samego, ponieważ po chwili również znaleźli się przy krześle.

- Nie - odpowiedziała Diana, ciężko oddychając, a przez ból nie będąc nawet w stanie się odgryźć. - Ale to zaraz minie - dodała, próbując bardziej przekonać samą siebie niż Lestrange'a.

Diana doskonale znała ten ból: ostatnim razem czuła go, gdy ona i Tom próbowali rzucić zaklęcie przeciwko sobie. Wiedziała dzięki temu, że przyczyną tego wszystkiego był pakt - nie miała jednak pomysłu na to, dlaczego w ogóle stało się coś takiego.

Próbując do tego dojść, zastanawiała się, co takiego mógł robić Tom, że poczuła tak mocny ból. Czy on też go w ogóle doświadczał? Czy stało mu się coś, dlatego i ona słabła?

Odpowiedź brzmiała: nie. Mimo tego Tom, który w tamtym momencie po prostu siedział w swoim dormitorium i tam spokojnie czytał, czuł, że coś się działo. Jego ciało nie doświadczyło jednak żadnego bólu - po prostu nagle zrobiło mu się gorąco, tak, jakby Diana stanęła tuż przy nim, a wiedział, że to było niemożliwe. Zirytowany, odrzucił swoją książkę i zdecydował się to sprawdzić.

- Co ona znowu wyprawia? - burknął sam do siebie, a następnie prędko wyszedł z dormitorium, łamiąc swoje wcześniejsze postanowienie, żeby nie widywać się z nią tamtego dnia.

Wciąż ciężko oddychająca Diana natychmiast poczuła, że Riddle się do niej zbliżał. Uniosła wzrok praktycznie w tym samym momencie, co otaczający ją chłopcy, którzy na widok Toma odskoczyli od niej jak oparzeni.

Ciemnobrązowe oczy Riddle'a szybko przyswoiły całą scenę, choć chłopak nie domyślał się jeszcze, co się mogło stać.

- Co tu się dzieje? - zapytał głosem, który mógłby zabijać.

- Nie tknąłem jej - odparł Lestrange natychmiastowo.

Podczas gdy Tom mierzył go podejrzliwym wzrokiem, Diana wykorzystała tamtą chwilę na przyjrzenie się Riddle'owi. Był wściekły, to na pewno, ale poza tym nie wyglądało na to, jakby osłabł czy cokolwiek go bolało.

To wtedy Diana zrozumiała, że cały ten ból musiał być jej winą. Pakt wiedział, że chciała zrobić coś przeciwko Tomowi - zemścić się, względnie go nawet "zdradzić"... I ostrzegł ją, że była na skraju złamania swoich obietnic.

Wtedy i ona stała się wściekła, bo to wszystko oznaczało, że jakakolwiek forma zemsty nie wchodziła w grę, a Riddle'owi znowu się upiecze. Jednak nie to było najgorsze - najgorszy był fakt, że teraz potrzebowała jego krwi bądź przynajmniej dotyku, by poczuć się lepiej... A duma nie pozwalała jej o to poprosić, zwłaszcza po minionej nocy.

- Ja myślę - syknął Tom do Lestrange'a, po czym spojrzał na Ślizgonkę i, dawszy jej znak, niewerbalnie przekazał jej słowa:

Coś ty zrobiła?

Dziewczyna nie odpowiadała przez chwilę, przez co poczuła, że Tom próbował sam odczytać jej myśli. Wtedy przekazała mu tylko słowa Nawet nie próbuj i od razu zablokowała umysł.

Trzech Ślizgonów wciąż stojących nieopodal Diany nie ruszyło się z miejsca i czekało na reakcję Riddle'a. On jedynie dał dziewczynie do zrozumienia, że później się z nią rozliczy, a następnie zwrócił się do chłopców jak gdyby nigdy nic:

- Dowiedziałem się, Hagrid trzyma małe wilkołaki pod swoim łóżkiem.

- Jaki Hagrid? - zapytał od razu Rosier, najwyraźniej rad ze zmiany tematu.

- Taki dzieciak z Gryffindoru - wyjaśnił Lestrange, również włączając się w rozmowę w zasadzie tylko po to, by pokazać Tomowi swoje pełne zaangażowanie.

Chłopcy zaczęli żywo konwersować o Hagridzie i potencjalnych kreaturach, które mógł przechowywać. Wszyscy kompletnie zignorowali Dianę, która nadal odczuwała silne kłucie w sercu, osłabiające ją na tyle, że nie mogła się nawet podnieść z krzesła. Tom stał zaledwie dwa metry od niej i choć wiedziała, że nawet samo złapanie go za rękę trochę uśmierzyłoby jej ból, nie zrobiła tego. Dziewczyna nie słuchała zbytnio ich rozmowy, bo dzwoniło jej w uszach.

Kilka minut później Lestrange, Dołohow oraz Rosier rozeszli się i niczym posłuszne baranki ruszyli rozpuszczać plotki o Hagridzie, co nakazał im Riddle. Po tym jak wyszli, Tom wreszcie znowu spojrzał na Dianę i powiedział stanowczo:

- Idziemy.

- Nie mogę wstać, jakbyś nie widział - wydyszała dziewczyna, nadal czując się słabo, ponieważ ból nie ustawał.

Tom najwyraźniej nie był z tego zadowolony, ale wtedy nie miał wyboru: musiał jej pomóc. Rozejrzał się po pokoju wspólnym, upewniwszy się, że nikt na nich nie patrzył, a następnie złapał ją za obie ręce i gwałtownie pociągnął do pozycji stojącej. Był na tyle silny, że dziewczyna prawie na niego wpadła, gdy to zrobił.

- Gadaj, co zrobiłaś - syknął tuż przy jej twarzy, a następnie wycofał się, bo stał wyjątkowo blisko niej.

- Co cię to interesuje? - zapytała Diana, w duchu dziękując losowi za to, że ból powoli ją opuszczał. - To ja na tym ucierpiałam. I nie mów, że się o mnie martwisz.

- I tak się dowiem - zapowiedział Tom, patrząc na nią z determinacją.

- Daj mi spokój, co? Źle się czuję, mógłbyś zrozumieć chociaż tyle - mruknęła Diana, nie mając nawet siły na kłótnię z nim. - Jak ci się nie podoba, to trzeba było nic nie podpisywać.

W Tomie wyraźnie się zagotowało. Nic jednak już nie powiedział. Ku zdziwieniu Diany, dotknął jej dłoń jeszcze raz (co ponownie dodało jej sił), a następnie prędko odwrócił się i szybkim krokiem przeszedł do swojego dormitorium. Chwilę później ona również udała się z powrotem do siebie z postanowieniem zostania tam przez cały dzień, który początkowo zaplanowała sobie zupełnie inaczej.

Choć relacja Toma i Diany przeżywała zdecydowanie jeden z gorszych okresów, nie mogli oni tego pokazywać przy Slughornie czy jakimkolwiek innym nauczycielu. Dlatego też na lekcji eliksirów stali oni przy jednym stanowisku i uśmiechali się do profesora tak, jakby w ogóle w głębi nie marzyli o poderżnięciu sobie gardeł.

Dianie i Tomowi los naprawdę nie sprzyjał, ponieważ, jakby tego wszystkiego było mało, Slughorn przywitał ich klasę słowami:

- Moi drodzy, mam nadzieję, że dziś będziecie dobrze słuchać, bo opowiem wam nieco o Amortencji.

Pact With The Devil • Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz