CXII

12.7K 1.4K 461
                                    

Nowy zwiastun tej historii jest już w preview, o ile jeszcze go nie widzieliście! 🤗

~

Tom miał szeroki uśmiech na twarzy, kiedy kilka dni po Nocy Duchów podszedł do Diany siedzącej w pokoju wspólnym i rzucił na stolik przed nią najnowszy egzemplarz Proroka Codziennego.

- Możesz być z siebie dumna - powiedział, siadając naprzeciwko niej przy szybie, za którą właśnie coś przepłynęło. Diana wzięła gazetę do ręki i zmrużyła oczy, próbując czytać w słabym, zielonkawym świetle emitowanym przez jezioro.

Zobaczyła nagłówek małego artykułu: Morderstwo na Nokturnie! Gazeta pisała, że oskarżono mężczyznę, któremu Diana zmodyfikowała pamięć, nic jednak mu nie udowodniono, bo jego różdżka  została sprawdzona i nie było żadnych śladów... Dziewczyna przełknęła ślinę.

- A jeśli ktoś się dowie? - zapytała cicho, odkładając Proroka. Byli w pokoju sami poza trojgiem drugoklasistów, był niedzielny poranek i większość osób wciąż spała, lecz dziewczyna i tak rozejrzała się dla pewności. Nie odzywało się w niej sumienie, a jedynie strach przez wykryciem.

Tom spojrzał jej w oczy, by przekazać jej wiadomość w myślach.

To niemożliwe, poza tym masz alibi. Ode mnie, od Lestrange'a i Avery'ego, którzy mieli powiedzieć, że jesteś w łazience prefektów. Nam nie uwierzą? Najporządniejszym uczniom w tej szkole? Prefektom naczelnym?

Na te ostatnie słowa Diana zaśmiała się pod nosem - miał rację.

- Nieźle to sobie wymyśliłeś. - Założyła ręce, patrząc na niego z zadowoleniem. Ta twarz tak bardzo się jej podobała i nie sądziła, że kiedykolwiek jej się znudzi.

- A ty wreszcie pokazałaś, że nadajesz się do tego. Podoba mi się - powiedział Riddle, przyprawiając Dianę o szybsze bicie serca. Od momentu, gdy zamordowała tamtego mężczyznę zmienił się wręcz nie do poznania w stosunku do niej, i to na lepsze.

- Gdybym wiedziała, że aż tak cię to zmieni, to zrobiłabym to szybciej - powiedziała, nie mogąc przestać się uśmiechać.

- Wiesz, czego jeszcze chcę - dodał Tom, na co dziewczyna westchnęła głęboko.

- Nie mogę tego przecież zrobić w szkole - szepnęła z pretensją, ale Tom wyglądał na niewzruszonego.

- Zatem święta będą doskonałą okazją.

Nastała chwila ciszy, w czasie której Diana zaczęła się zastanawiać. Zabić to jedno, ale rozszczepić swoją duszę...? Zastanawiała się, nawet jeśli wiedziała, że przecież będzie musiała to zrobić.

- Załóżmy, że zrobię ci to w prezencie - powiedziała, bardziej chcąc zmotywować sama siebie niż przekonać jego. Wtedy Tom ponownie spojrzał jej w oczy.

A ty nie chcesz być nieśmiertelna?

Dziewczyna uśmiechnęła się jeszcze szerzej. On chyba nie zdawał sobie sprawy, na co się pisał.

A ty wytrzymasz ze mną wieczność?

Na te słowa nie odpowiedział. Odwrócił od niej głowę i nieznacznie spojrzał na pierścień na swojej dłoni, z którym wciąż się nie rozstawał. Pomiędzy Ślizgonami zapadła kolejna cisza, w czasie której Diana nadal pozwoliła sobie przyglądać się twarzy Toma, tym razem z profilu. Łapała się na tym, że marzyło jej się go znowu pocałować... Wiedziała jednak, że to nie jest takie proste, że u nich każdy taki gest był wydarzeniem, które nie mogło się tak po prostu ziścić. Z drugiej strony, on i tak nic by jej nie zrobił, gdyby wtedy tak bez zawahania do niego podeszła...

Postanowiła go najpierw czymś udobruchać, a zainspirowało ją kilka osób wychodzących wtedy z dormitoriów.

- Tak teraz pomyślałam... - zaczęła nagle Diana, przykuwając ponownie uwagę Toma. Po tym przestawiła się na myśli.

Jeśli będziemy robić tego więcej, to potrzebujemy... Jakiegoś kamuflażu.

- No proszę... - powiedział Tom, patrząc na nią jakby z nowym zapałem, jakby zobaczył ją po raz pierwszy, ale tym razem mu się to podobało. - Jaka zmiana.

- Ty mnie będziesz traktować dobrze, to ja ciebie też. Taki prosty układ. - Diana nachyliła się w jego stronę, opierając się na łokciach. Dawno nie była tak szczęśliwa, zwłaszcza dzięki Tomowi. Chłopak wstał i już miał odejść, gdy odwrócił się do niej po raz ostatni.

- Idę na śniadanie - oznajmił, na co Diana uniosła brwi.

- No? - zapytała, po czym zrozumiała. - Och, pytasz, czy pójdę z tobą?

Tom nie odezwał się, bo nie przeszłoby mu to przez gardło, ale jednak stał w miejscu i patrzył na nią wyczekująco. Diana zabrała gazetę ze stolika i wstała, uśmiechając się dumnie.

- Oczywiście, kochanie - powiedziała tylko po to, żeby go troszeczkę zdenerwować, a następnie ruszyła za nim.

- Nie pozwalaj sobie na za wiele - burknął Tom, w kilka sekund tracąc swój wcześniejszy dobry humor.

- Oj, daj mi się nacieszyć - odparła niewzruszona dziewczyna, a następnie objęła jego rękę swoimi i tak wyszła z nim z pokoju wspólnego. Choć i za to chciał ją zganić, spotkali po drodze kilku nauczycieli, więc jej to wybaczył, bo wyszło nawet lepiej. Poza tym, jej dobry humor przez pakt też mu się udzielał.

Podczas gdy Diana beztrosko jadła śniadanie naprzeciw Toma, Jenna rozmawiała z Żanetą o niej po raz enty. Magizoolożka miała mnóstwo obaw, podczas gdy jej szwagierka twierdziła, że to tylko okres buntu, okres, w którym prawie każdy nastolatek interesuje się czarną magią. Żaneta nie wykluczała nawet, że Diana jej używała, twierdziła tylko, że jej przejdzie. Jenna, jako Ślizgonka i znając ambicje bratanicy, z trudem w to wierzyła, a obawami podzieliła się z Rogerem w kilku listach. Mężczyzna był jednak po drugiej stronie globu zupełnie bezradny.

Następnego dnia były eliksiry, na które Diana przyszła w lepszym humorze niż kiedykolwiek. Liczyła nawet, że będą pracować w parach, bo pierwszy raz od dawna miała ogromną ochotę na współpracę z Tomem. Ku jej radości, on też nie zmienił swojego nastawienia z poprzedniego dnia.

- Dziś będziecie warzyć Eliksir Upiększający - zawołał Slughorn radośnie, jakby marzyła mu się tamta mikstura. - Nie jest specjalnie trudny, ale tylko idealnie uwarzony da najlepsze efekty. Pod koniec wymienicie się nim w parach, tak, jak stoicie.

Tom i Diana od razu wymienili spojrzenia. Dziewczyna zastanawiała się, czy eliksir w ogóle coś zmieni w twarzy Riddle'a, która jej i wielu innym dziewczynom wydawała się już i tak nieskazitelna. Serena i Dove zdawały się być tego samego zdania, bo ich wzrok też od razu skierował się na niego. Diana spojrzała natomiast na Joan - ona też nie potrzebowała niczego, by wyglądać lepiej, z czego Avery zdawał sobie sprawę.

Kiedy wszyscy zabrali się za kompletowanie składników, Diana wciąż myślała o tym, co jej eliksir zmieni w Tomie. Taka mikstura mogłaby mu pomóc tylko, gdyby upiększyła jego wnętrze, a nie twarz...

Dziewczyna wrzucała do swojego kociołka płatki róż, a mikstura na moment zrobiła się przezroczysta jak lustro. Diana zobaczyła w wywarze swoje odbicie, a wtedy dostała nagłego oświecenia.

- Tom, to jest to - powiedziała, wpatrując się w kocioł.

Chłopak nie odezwał się, a jedynie spojrzał na nią wyczekująco. Diana upewniła się, że Slughorn komuś pomagał, po czym podeszła bliżej Toma.

- Tego potrzebujemy. Czegoś na twarz...

- Maski - powiedział bez chwili zawahania.

- Zgadza się - odparła Diana, przejeżdżając dłonią przed swoją twarzą. - Zajmę się tym.

Riddle uśmiechnął się z satysfakcją. Właśnie o to chodziło mu od samego początku.

Pact With The Devil • Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz