XX

16.6K 1.7K 562
                                    

Diana westchnęła głęboko i przewróciła oczami. Stojąca przed nią Serena patrzyła na nią niemal ze łzami w oczach.

- Nie, Serena, nie chodzę z Riddlem - odpowiedziała Diana powoli i wyraźnie, żeby tamta na pewno zrozumiała. - I nie mam zamiaru w najbliższej ani w najdalszej przyszłości tego robić.

- To dlaczego on...cię obejmował? - dopytała Dove, podchodząc do brunetki równie blisko, co przyjaciółka. Patrzyły na Dianę tak, jakby zdradziła swój kraj.

- Tak wyszło. Nie chodzę z nim, możecie spytać jego samego - wyjaśniła już naprawdę zniecierpliwiona brunetka, po czym wyminęła je i ruszyła do Wielkiej Sali.

Brawo, kretynie, teraz mam jeszcze twoje wielbicielki na głowie.

I choć Serena i Dove zdawały się uwierzyć w to, co Diana im powiedziała, zaczęły się jej jakoś uważniej przyglądać.

Kiedy nadeszła ta przeklęta dla brunetki sobota, była już końcówka października. Dni robiły się coraz krótsze i zimniejsze, a to oznaczało, że noc z Riddlem będzie jeszcze dłuższa, niż dziewczyna by tego chciała. Diana miała zamiar dobrze się wyspać przed tym całym patrolem, by nie uśpić też swojej czujności, jednak niestety została obudzona przez Joan, która krzątała się po dormitorium.

- Joan, do cholery, co ty robisz? - jęknęła brunetka, unosząc lekko głowę znad swojej poduszki, gdy jej przyjaciółka zrzuciła coś z szafki.

- Aktualnie wpadam w panikę -odparła długowłosa pochylona nad swoim łóżku, z którego podniosła dwa wieszaki z bluzkami. - Powinnam ubrać to, czy to?

Diana nawet nie spojrzała na to, co pokazywała jej szatynka i zakopała twarz w poduszce.

- Joan, możesz ubrać worek na ziemniaki, Avery i tak nie zauważy - wymruczała.

- No jak ciebie o coś spytać, to zawsze można liczyć na pomoc - powiedziała Joan z sarkazmem, odkładając trzymane przezeń wieszaki. - Dobra, chyba ubiorę tę szarą. Bardziej pasuje mi do zapinki.

- Super, ja idę spać - jęknęła Diana.

- A ty nie idziesz do Hogsmeade?

- Muszę się wyspać, mam dziś całonocny patrol z Riddlem.

- Całonocny? - zaśmiała się Joan. - No to ja już się boję, co wy tam będziecie robić.

- Daj spokój, wystarczy, że Serena i Dove już na mnie krzywo patrzą, bo lizus Riddle uznał to za genialny pomysł, żeby mnie objąć przy Slughornie - powiedziała zirytowana Diana, na co Joan zaśmiała się ponownie.

- Ja bym powiedziała, że to coś znaczy... - powiedziała szatynka, uśmiechając się szelmowsko.

- Ja też. Że jest bezgranicznym lizusem - odparła od razu jej przyjaciółka i obróciła się do niej tyłem, wymownie nakrywając się kołdrą. - Dobranoc.

Joan pokręciła tylko głową i wróciła do wybierania ubrań na swoją "randkę" z Averym.

Kiedy wieczorem szatynka czesała swoje długie włosy i nie mogła przestać mówić o tym, jakim dżentelmenem okazał się przyjaciel Diany, a także o tym, że umówili się na następny raz, brunetka zapinała swoją szatę.

- Czyli co, wracasz jutro rano? - zapytała Joan, kiedy Diana poprawiała zielony krawat na swojej szyi.

- Tak, wytrzymasz sama z tymi dwoma? - zapytała szeptem, wskazując głową na obecne w pokoju współlokatorki, które rozmawiały właśnie o chłopcu, z jakim miała spotkać się Diana.

Pact With The Devil • Tom RiddleWhere stories live. Discover now