CXXI

12.1K 1.4K 616
                                    

Dom po dziadkach Diany znajdował się u stóp niewielkiego wzgórza przy angielsko-szkockiej granicy. Dziewczyna pamiętała, że z jego szczytu rozpościerał się piękny widok na pobliskie miasteczko, zamieszkane w dużej mierze przez czarodziejów, ale niestety także mugoli. Teraz już jej dom znajdował się po drugiej stronie wzniesienia, odosobniony i niewidoczny z góry przez gęsto rosnące drzewa. Jej dziadkowie specjalnie go tak umiejscowili, ponieważ na stare lata pragnęli ciszy i spokoju.

Dom był spory, choć wciąż za mały, by nazwać go willą. Ogród wokół niego też nie był zbyt okazały, ale Diana widziała w nim wystarczająco miejsca chociażby na pojedynki. Ściany zdobiły brązowe cegłówki, z przodu widać było też niepozorne drzwi po prawej i niewielki taras po lewej. Dom, w każdym razie, był stanowczo za duży na dwie osoby, a Diana pamiętała, jak jeszcze mieszkały w nim dwie rodziny.

- Co to jest? - zapytał Tom, kiedy razem z Dianą stanęli przed niskim płotem posiadłości. Dziewczyna westchnęła, patrząc przed siebie.

- Mój ojciec wraca za miesiąc, więc nie będziemy mogli już tam mieszkać. A od jakiegoś czasu ten dom jest mój. - Wypowiadając ostatnie słowa, wyciągnęła z kieszeni dokument i podała go Tomowi. Chłopak od razu zaczął czytać, zupełnie zaskoczony.

- No a że dom jest mój - zaczęła Diana, dotykając czarnej, żelaznej furtki, która od razu ją rozpoznała i zniknęła - to teraz i twój.

Toma jakby wbiło w podłogę. Stał tam z dokumentem w ręku i gapił się to na dom, to na Dianę, bo to wszystko było dla niego nowe i działo się tak szybko... Zaledwie kilka miesięcy temu opuścił sierociniec na rzecz o wiele lepszego, choć malutkiego domu, a teraz miał mieszkać w miejscu, które spokojnie mogłoby pomieścić połowę sierot. Kiedy zawierał z Dianą pakt, nie spodziewał się, że do takiego momentu to wszystko go doprowadzi.

- Chodźże. Musimy rzucić zaklęcia, by furtka cię rozpoznawała - powiedziała Diana, wciąż trzymając dłoń przed sobą, by Riddle mógł za nią wejść na posesję. - I nikogo więcej. Przynajmniej nie da się tu teleportować - dodała stanowczo, rozglądając się, by sprawdzić, czy nikt ich nie obserwował.

Tom oprzytomniał, przybrał z powrotem swoją grobową minę i wszedł za nią do ogrodu. Już razem ruszyli do drzwi, które Diana ponownie otworzyła tylko poprzez przyłożenie do nich swojej dłoni.

- Takie zabezpieczenia są wszędzie - wyjaśniła Tomowi. - Moi dziadkowie chcieli, żeby zarówno czarodzieje, jak i mugole nie mogli się tu włamać.

- Rzucimy jeszcze własne - powiedział Riddle, wchodząc tuż za nią do sporego, ciemnego przedpokoju, który nie zdradzał reszty domu, bo oddzielały ją kolejne drzwi.

Diana stanęła jak wryta na brązowych kafelkach, na których prawie się poślizgnęła przez mokre od śniegu buty. Po tym odwróciła się do niego przodem i uniosła brwi.

- To prawie zabrzmiało, jakbyś chciał tu ze mną mieszkać.

Tom chciał, ale nie mógł tego powiedzieć, a dziewczyna widziała po jego minie, że się nie odezwie, dlatego kontynuowała po chwili:

- Nie cieszysz się nawet? Masz teraz mnóstwo miejsca na te twoje ulubione spotkania z...

- Nie - przerwał jej od razu. - Nie będzie tu żadnych spotkań. Do tego domu będziemy wchodzić tylko ja i ty.

- Tego się nie spodziewałam... - odparła, wciąż patrząc na niego wielkimi oczami.

- Jeśli mamy tu mieszkać, to sami. I nikt nie może się dowiedzieć - powiedział chłopak tonem nieznoszącym sprzeciwu, a Diana nie miała zamiaru się z tym kłócić. Też uważała, że tak będzie dla nich bezpieczniej, a przede wszystkim spokojniej.

Pact With The Devil • Tom RiddleWhere stories live. Discover now