CIV

14.2K 1.5K 622
                                    

Następnego dnia Tom i Diana mieli udać się na Pokątną, jednak kiedy przyszło co do czego, chłopak zdawał się nie mieć chęci na to wyjście. Dziewczynę wyjątkowo to zdziwiło, zwłaszcza, że wcześniej to on cieszył się najbardziej, że nie będą musieli się spotkać z nikim ze szkoły w trakcie zakupów.

Wreszcie udało jej się go zaciągnąć na miejsce, ale tam starał się z nią rozdzielić, jakby jej unikać... Diana była przyzwyczajona, że Tom miał niecodzienne pomysły, tamtego jednak nie potrafiła zrozumieć.

Objawienie przyszło dopiero, gdy udało jej się z nim wejść do księgarni. Tam Tom, jak rok wcześniej, od razu ruszył do sekcji książek używanych, sprzedawanych za grosze. Serce się dziewczynie krajało na ten widok i nie chciała na to pozwolić.

- Przestań. Weź normalne - powiedziała nagle, kładąc dłoń na jego ramieniu. Tom spojrzał na nią, ale dziewczyna nie umiała nic z niego wyczytać.

- Twoja bieda się skończyła i jest tylko dla mugoli. - Po tych słowach Diana odwróciła się do sekcji nowych książek i bez zawahania zdjęła z półki dwie świeżutkie kopie podręcznika do eliksirów. Chłopak patrzył na nią trochę z niedowierzaniem - naprawdę nie wiedział, co powiedzieć.

- Co? - zapytała Diana, patrząc na niego wyczekująco z książkami w rękach, gdy zauważyła jego minę.

- Nic - mruknął Tom.

- Wiem, że mi nie podziękujesz, ale nie ma za co - dodała ze śmiechem, ruszając w kierunku innej sekcji.

Tom się nie odezwał. Miał zamiar jej podziękować, choć nie tak brzmiało to w jego głowie. Zawsze jej dziękował, tylko w trochę inny sposób, niż unormował to jakikolwiek naród czy kultura. Nikt inny poza nimi nie musiał o tym wiedzieć.

W ten sposób weszli w posiadanie wielu nowych rzeczy, w tym pięknych, pachnących nowością szat, jakie przystało nosić prefektom naczelnym. Tom jeszcze nigdy w życiu nie kupił tyle jednocześnie, bo po prostu nie mógł sobie na to pozwolić. Zalewała go wściekłość, gdy tylko przypominał sobie luksusową rezydencję swojego ojca. Zgadzał się z Dianą - to był najwyższy czas, by role się odwróciły.

To był już ostatni rok szkolny w życiu dla Diany, ale jeszcze nigdy nie była tak podekscytowana jego rozpoczęciem. Jenna kilka dni przed pierwszym września "skontrolowała" ją po raz drugi, ale było to równie szybkie i nieinwazyjne, co za pierwszym razem. Dziewczyna sama też napisała do ojca i oboje zapewnili siebie, że było wszystko w porządku, nawet jeśli Diana pominęła kilka mrocznych, nie do końca legalnych szczegółów.

Wieczór przed powrotem do Hogwartu spędzała na dworze, przyglądając się spokojnej talfi jeziora, a także licznie widocznym na bezchmurnym niebie gwiazdom. Zastanawiała się, co przyniesie jej nowy rok i wszystko, co może wydarzyć się później. Dotychczasowe działania Toma imponowały jej, sprawiały, że coraz bardziej wierzyła w to, że mogą kiedyś sięgnąć właśnie tych zawieszonych nad nią gwiazd.

Ostatanie dwa lata tyle zmieniły w jej życiu, że momentami trudno się było w tym wszystkim połapać. Kiedy to jednak podsumowała, nie żałowała niczego. Nie żałowała zawarcia paktu, żadnej kłótni, żadnego zaklęcia, żadnego pocałunku. Miała wewnętrzne poczucie, że robiła dobrze i że tam, gdzie wtedy była, znajdowało się jej miejsce na ziemi oraz w życiu.

- Widzisz, mamo? - szepnęła do nieba, zanurzając opuszki palców w wodzie. - Chciałaś im pomóc, a jak oni cię potraktowali? Chciałaś uśmierzyć im ból... A oni mi cię odebrali.

Łzy pojawiły się w oczach Diany, po części ze smutku, a po części ze złości. Dziewczyna uderzyła w taflę wody, dając upust swojej wsciekłości.

- Nie martw się. Zadbam, by im też wszystko odebrano, mamo - syknęła Diana, ocierając łzy rękawem.

Tamten wieczór wywołał w niej tyle emocji, że samo mówienie do nieba jej nie wystarczało. Postanowiła odwiedzić grób swojej matki, który był prawie pusty, bo mało co po niej zostało... Nie przychodziła tam zbyt często, bo zawsze widok nagrobka wywoływał w niej skrajne emocje. Jednak tamtego dnia czuła taką potrzebę.

Weszła do środka, by zabrać swoją różdżkę i poszła do Toma, który się pakował.

- Wychodzę - oznajmiła, stojąc w drzwiach, a chłopak odwrócił się do niej z uniesionymi brwiami.

- Gdzie?

- Na cmentarz - odparła Diana, a gdy zobaczyła, że nadal patrzył na nią wyczekująco, dodała:
- Na grób mojej matki.

Na te słowa Tom westchnął, zamknął swój kufer i podszedł do niej.

- Co? - zapytała Diana, nie wiedząc, co chciał zrobić.

- Idę z tobą - odparł Tom oczywistym tonem, a dziewczyna, choć zdumiona, nie zamierzała protestować. Chwilę później deportowała się z nim do Maidstone, wioski niedaleko Londynu, gdzie znajdował się jeden z niewielu czarodziejskich cmentarzy.

Ten, który odwiedzili, był bardzo stary. Tom przyglądał się datom na grobach, a tam przeważały te z poprzedniego wieku i wcześniej. Niektóre płyty czy posągi były zaniedbane, często pokryte mchem, część jednak lśniła czystością. Było tam pusto i nieco przerażająco, ale oboje wiedzieli, że nic gorszego niż samego Riddle'a tam nie spotkają.

Diana zmierzała ku kilku wyraźnie nowszym grobom przy żelaznym, złowrogo wyglądającym ogrodzeniu cmentarza i wreszcie zatrzymała się przy niewielkiej płycie, umieszczonej tuż obok rozległego, starego głogu. Dziewczyna opadła na kolana, a Tom wczytał się w napis na nagrobku.

Niech spoczywa w pokoju

Carol Mary Wharflock

2 maja 1897 - 8 września 1940

Do kochającej matki, żony i opiekunki, tęskno nam.

Diana bez słów dokładnie oczyściła grób za pomocą różdżki, a następnie wyczarowała piękny wieniec z białymi różami. Biały zawsze kojarzył się jej z matką - choć stroje uzdrowicieli były żółto-zielone, gdy chodziła do mugoli, ubierała biały kitel, czasem też rękawiczki i maseczkę. Biel była też symbolem niewinności, a taka właśnie była Carol, zupełnie niewinna...

Diana wyczarowała jeszcze białą świeczkę. Umieściła ją w środku wieńca i zapaliła, wzdychając głęboko. Tom przyglądał się temu wszystkiemu uważnie, stojąc tuż za nią.

- Leczyła mnie - powiedział nagle, przez co Diana o mało nie podskoczyła, bo była za bardzo skupiona na swoich wcześniejszych czynnościach.

- Co? - Odwróciła głowę, by na niego spojrzeć.

- Mówiłem ci już, że mnie leczyła - wyjaśnił Tom zniecierpliwionym tonem. - Teraz jestem pewien. Leczyła wszystkich w sierocińcu. Domyśliła się, że jestem czarodziejem.

Serce Diany zabiło szybciej i łzy powróciły do jej oczu.

- Widzisz? - syknęła, patrząc z powrotem na grób. - A jakie miała za to podziękowanie?

- Pomścisz ją - odparł Tom, a Diana podniosła się, by stanąć obok niego.

- Żebyś wiedział, że to zrobię - powiedziała z determinacją, znowu pospiesznie ocierając łzy. - Pomszczę cię, mamo - szepnęła w kierunku grobu, zaciskając pięści.

Tom znikąd położył dłoń na jej ramieniu, wywołując u niej dreszcz tych wszystkich emocji. Ścisnął ją lekko i wyszeptał:

- Już niedługo.

Pact With The Devil • Tom RiddleWhere stories live. Discover now