XLII

15.1K 1.8K 543
                                    

Tom powrócił ze skrzydła szpitalnego już na piątkowy obiad, ale prawdziwe "powitanie" go przez jego popleczników nastąpiło dopiero wieczorem w pokoju wspólnym. Wtedy wianuszek chłopców zebrał się wokół Riddle'a, a i kilka wielbicielek próbowało się do niego przebić, chcąc powiedzieć mu, jak bardzo cieszyło się z jego powrotu do zdrowia.

Chłopcy witali Toma co najmniej tak, jakby wrócił z wyprawy wojennej. Joan skomentowała nawet, że Arian przy Riddle'u zamieniał się w jakąś inną osobę. W tym samym czasie Diana była zajęta czynnym ignorowaniem tego całego widowiska, siedząc w czarnym fotelu przy kominku i agresywnie przerzucając stronice książki, którą trzymała.

Przez ostatnie trzy dni zdążyła napisać do swojego ojca i babci na temat zaręczyn z Abraxasem (czy też raczej pragnienia ich jak najszybszego zerwania), powtórzyć mu, że nie będzie jego żoną i dostać jeszcze jedną różę, tym razem bez niczego. Ani razu w ciągu tego czasu nie odwiedziła już Riddle'a, spełniając jego życzenie i jednocześnie robiąc mu na złość.

Diana gapiła się na strony w swojej książce, jednak nie przyswajała z nich ani słowa. Z boku cały czas słyszała witające Toma osoby i siłą woli powstrzymywała się od spojrzenia w ich stronę. Z jakiegoś powodu tamte dziewczyny denerwowały ją jeszcze bardziej niż zwykle, ale nie zrobiła nic, by je powstrzymać. Nie chciała się płaszczyć przed Tomem, nawet jeśli przez ułamek sekundy w jej głowie pojawiła się dzika myśl zapytania go o to, jak się czuł.

Riddle rozmawiał chwilę z chłopcami, a Diana przez cały ten czas starała się skupić na swojej książce (o łacinie, bo próbowała znaleźć dobrą inkantację dla zaklęcia, które chciała stworzyć), jednak marnie jej to szło. Zrobiło się już naprawdę późno, a pokój wspólny znacznie opustoszał, gdy Tom zakończył swoje konwersacje i podszedł do niej. Brunetka udawała, że go nie widzi.

- Proszę, proszę, Wharflock - burknął, ale ona nie zareagowała w żaden sposób, nie odrywając wzroku od swojej lektury. Widząc to, Tom obszedł fotel, na którym siedziała, by stanąć naprzeciw niej, po czym jednym sprytnym ruchem odebrał jej książkę.

- W co ty grasz? - zapytał z pretensją w głosie, a ona dobrze mu się przyjrzała po raz pierwszy tamtego dnia. Teraz, gdy znowu był doprowadzony do porządku i nie kichał co chwilę, ponownie wyglądał tak idealnie, jak antyczna rzeźba. Nie podobało jej się to, że on właśnie się jej taki podobał.

- Miałam ci się nie pokazywać, to nawet się nie odzywam - odparła perfidnie, wstając z założonymi rękoma. Zdeterminowana wlepiła swoje brązowe oczy w te jego, ale on nawet nie drgnął - i to chyba, o Merlinie, w nim lubiła...

- Nie zgrywaj się, bo nic ci to nie da - wysyczał Tom, na co Diana pokręciła głową z niedowierzaniem.

- Serdecznie witam po cudownym ozdrowieniu, och, tak się cieszę, że żyjesz! Zadowolony? - zawołała z udawaną radością, jednak Tom nadal w ogóle nie zareagował. Diana w końcu wylała z siebie to, co się w niej gotowało:

- Jestem wściekła, rozumiesz, Riddle?

On zrobił taką minę, która wyglądała jak próba zaśmiania się z kpiną, jednak szybko doprowadził się do porządku.

- To nic nowego - stwierdził, a Diana prychnęła.

I kto to mówi?

- Dobra, powiem ci jaśniej - rzuciła dziewczyna. - Jestem zaręczona z Malfoyem, wiesz? Mam prawo być wściekła.

Na te słowa Tom zrobił gwałtowny krok w tył, wyraźnie zdezorientowany. Spodziewał się niemal wszystkiego, ale zdecydowanie nie takiej odpowiedzi. Zaręczyny Diany z Abraxasem mogły zrujnować cały teatrzyk, który oboje odstawiali przed Slughornem, gdyby on się tylko o nich dowiedział.

- Co ty powiedziałaś? - zapytał, pierwszy raz licząc na to, że jednak się zgrywała.

- To, co słyszałeś - mruknęła w odpowiedzi.

- Nie możesz z nim być, zdajesz sobie z tego sprawę? To może popsu...

- Nie mogę i nie chcę! - przerwała mu Diana nieco głośniej niż planowała, czym przykuła uwagę kilku pozostałych osób w pokoju, więc się przyciszyła. - Próbuję to odkręcić, ale babka podobno zaręczyła mnie z nim już dawno temu. Gdyby moja mama żyła, nigdy by na to nie pozwoliła... - dodała, zaciskając pięści.

- Trzymaj się od niego z daleka, to nic się nie wyda - nakazał Riddle stanowczo. - Jutro o jedenastej wychodzisz ze mną do Hogsmeade - oznajmił jej surowo, a Diana była gotowa go wyśmiać.

- Nie ma opcji, jestem już umówiona - odparła zgodnie z prawdą, pamiętając o swoim spotkaniu z Joan, podczas którego przyjaciółka miała podszkolić ją z pojedynkowania się. Diana nie miała zamiaru zdradzać Tomowi, po co i z kim się umówiła, jednak jego to niezbyt wzruszyło.

- Nie interesuje mnie to - odparł jej, w końcu odrzucając trzymaną książkę na stolik za sobą. - Powiedziałem już Slughornowi.

- Fantastycznie, czyli idziemy z przyzwoitką - powiedziała Diana z udawanym zadowoleniem, klaszcząc w ręce. - Będziemy się całować na pokaz? - zapytała szeptem.

- Nie pozwalaj sobie - syknął Tom, podchodząc do niej bliżej, by go usłyszała.

I choć Diana jak zwykle była zdenerwowana przez chłopaka, w tamtym momencie poczuła nagły, przyjemny przypływ ciepła. Czy z paktu, czy z czegoś innego - nie wiedziała sama, ale podobało jej się to i to ją powoli zaczynało przerażać. Po chwili jakby skarciła samą siebie w myślach.

Wkurz go, tak jak on wkurza ciebie.

- Pozwolę sobie - przedrzeźniła go, po czym bez namysłu i zawahania, pod wpływem jakichś emocji i szalonego pomysłu, który przyszedł jej wtedy do głowy, pocałowała go w policzek. Po tym od razu zaczęła odchodzić, jakby zdawszy sobie sprawę z tego, co właśnie się stało.

- Co ty właśnie zrobiłaś? - zapytał jakby oszołomiony i zdenerwowany.

Diana opanowała się na moment i uśmiechnęła się do niego sztucznie.

- Skutecznie udaję twoją dziewczynę, czyż nie? - odparła mu, wiedząc, że doprowadzi go tym do szału, po czym prędko ruszyła do swojego dormitorium, nie dając mu nic dodać.

Gdy weszła do środka, ze zdziwieniem stwierdziła, że była tam tylko Joan, jednak nie miała czasu na zastanawianie się, gdzie były Serena i Dove. Z uśmiechem na twarzy - bo była zadowolona ze swojej "intrygi" - usadowiła się na swoim łóżku, tuż obok tego Joan.

- Uśmiechasz się pierwszy raz dzisiaj... - powiedziała szatynka, od razu zauważając nietypowy dla Diany wyraz twarzy. - Czyli pogodziłaś się z Tomem?

- Och, tak, mamy teraz wspaniałe relacje. Nieskazitelne - odparła brunetka, przymykając oczy. - On magicznie ozdrowiał, nie czepia się, wszystko pięknie.

Joan zmrużyła oczy.

- Wyczuwam nadchodzące ale...

Jej przyjaciółka westchnęła i prawdopodobnie nieświadomie poprawiła swój krawat.

- Ale jutro idziemy na trójkątną randkę ze Slughornem w roli głównej.

Pact With The Devil • Tom RiddleWhere stories live. Discover now