XCV

12.7K 1.5K 362
                                    

Przez kilka kolejnych dni Tom skutecznie unikał Diany jak ognia. Przychodziło mu to o tyle łatwiej, że po śmierci tamtej dziewczyny odwołano lekcje i egzaminy, a coraz więcej rodziców zabierało swoje dzieci ze szkoły. Dziewczyna pomyślała, że w sumie to może dobrze, że nie widywano ich razem w razie jakichkolwiek podejrzeń. Z drugiej strony była na niego wściekła - miała dla niego ważne wiadomości, ale skoro on nie chciał z nią rozmawiać, to nie.

Kilka dni po śmierci mugolaczki słońce zachodziło z krwistoczerwoną łuną, jakby wiedziało, że stało się coś złego. Diana stwierdziła akurat wtedy, że miała już tego wszystkiego dosyć i musiała porozmawiać z Tomem, choćby po to, by ustalić jakąś strategię - wielu przyjaciół ofiary zostało przesłuchanych i Diana wiedziała, że to tylko kwestia czasu, aż zaczną wypytywać też ich.

Kiedy zobaczyła Avery'ego i Joan na kanapie w pokoju wspólnym, bez zawahania do nich podeszła.

- Ja chcę już po prostu do domu, Arian - mówiła Joan, która wyglądała na roztrzęsioną i chowała twarz w dłoniach. Avery siedział obok niej i głaskał ją delikatnie po plecach, ale na widok Diany wyraźnie się spiął.

- Naprawdę, Joan? - zapytała z niedowierzaniem, zakładając ręce. Joan uniosła wzrok i spojrzała na przyjaciółkę wręcz z pogardą.

- Przestań, Diana. Zginęła dziewczyna, w ogóle się tym nie przejmujesz? - powiedziała Joan łamiącym się głosem, Diana obserwowała jednak Avery'ego. On, podobnie jak inni poplecznicy Toma, domyślali się, kto stał za tamtym morderstwem. Riddle nie mógł im jednak tego bezpośrednio przekazać przez wzmożone patrole.

- To szlama, więc nie za bardzo. - Diana wzruszyła ramionami. - Nie po to tu przyszłam. Avery, gdzie jest Tom?

Arian spojrzał na Dianę wymownie, jak najbardziej dyskretnie wskazując na swoje lewe przedramię.

- Dippet go wezwał.

Diana zbladła. Zanim Joan mogłaby to zauważyć, odwróciła się na pięcie i ruszyła do gabinetu dyrektora z przerażeniem. Jeśli przesłuchiwał Toma, to zaraz przesłucha i ją, a nie mieli wspólnej wersji...

Wbrew obawom Diany, Tom był u Dippeta w zupełnie innej sprawie - tej, przez którą ją unikał.

- Chciał mnie pan widzieć, profesorze Dippet? - powiedział Tom, wchodząc do gabinetu dyrektora. Był bardzo zdenerwowany.

- Usiądź - powiedział Dippet. - Właśnie czytałem list, który mi wysłałeś.

- Och - odparł Tom. Usiadł, mocno trzymając swoje ręce.

- Mój drogi chłopcze - zaczął Dippet przyjaźnie - nie mogę pozwolić ci zostać w szkole na lato. Na pewno chcesz wrócić do domu na wakacje?

- Nie - odparł Tom od razu - o wiele bardziej wolałbym zostać w Hogwarcie niż wrócić do tego... Do tego...

- Mieszkasz w mugolskim sierocińcu przez wakacje, prawda? - powiedział zaciekawiony Dippet.

- Tak, profesorze - odparł Tom nieco zażenowany.

- Jesteś mugolakiem?

- Prawdopodobnie półkrwi, profesorze - odparł Tom, który po części musiał się pogodzić z tym, że w żadnej z licznych kronik, list, ksiąg nie znalazł żadnego czarodzieja o nazwisku Riddle. - Ojciec mugol, matka czarownica.

- I czy oboje twoi rodzice...?

- Moja matka zmarła tuż po moich narodzinach, profesorze. Powiedziano mi w sierocińcu, że żyła wystarczająco długo, by mnie nazwać: Tom po moim ojcu, Marvolo po dziadku.

Pact With The Devil • Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz