XLVI

15.6K 1.9K 638
                                    

- Ta rozmowa była bez sensu - oznajmiła zirytowana Diana w czwartkowe popołudnie, wychodząc z gabinetu Slughorna, w którym przed chwilą odbyła się jej rozmowa na temat jej kariery. Dziewczyna weszła tam jako pierwsza, gdyż nauczyciel całkowicie zignorował zasadę "wchodzenia według listy alfabetycznej", jaką stosowaną w innych domach, a po prostu zaczął od swoich ulubionych uczniów. Najpierw oczywiście zaproponował Toma, ale Riddle, jako "przykłady dżentelmen", pozwolił Dianie wejść jako pierwszej.

Slughorn polecił dziewczynie wziąć jak najwięcej przedmiotów do kontynuacji i podjąć później pracę w Ministerstwie Magii, najlepiej jako Auror. Diana z trudem powstrzymała się od śmiechu, gdy usłyszała tę propozycję, ale po prostu mu przytaknęła i zdecydowała się na praktycznie wszystkie przedmioty, jakie była w stanie. Wiedziała jednak jedno: nigdy nie będzie pracować w Ministerstwie, które chroni niszczycieli świata czarodziejów.

- Było aż tak źle? - zapytała Joan, która siedziała przed gabinetem Slughorna obok Avery'ego, na którego ramieniu odpoczywała jej głowa. Szybko zauważyła też, że twarz Diany była bledsza niż zwykle (zastanawiała się, czy to z nerwów, czy to po prostu światło).

- Weź mi nawet nie... - nagle Diana przerwała swoją wypowiedź i oparła się o ścianę, po czym pochyliła głowę i złapała się za czoło. - O cholera... - wymamrotała.

- Diana, co jest? - zapytała Joan, unosząc nagle głowę z ramienia swojego chłopaka, a on sam również zainteresował się dziwnym zachowaniem przyjaciółki. Całe zajście nie umknęło też Tomowi, który obserwował je nieco dalej.

- Jakoś mi tak... Słabo... - wydusiła Diana, jeszcze bardziej zniżając głowę.

I po tym wiele rzeczy wydarzyło się naraz: Slughorn otworzył drzwi gabinetu, by zawołać następną osobę, Tom podszedł prędko do Diany, a ta prawie osunęła się na krzesło Joan.

- Panno Wharflock, co się dzieje? - zapytał Slughorn, wielce zdziwiony tym, co zobaczył przed sobą. Gdy Tom zauważył, że nauczyciel na nich patrzył, natychmiast objął Dianę tak, by mogła się na nim wesprzeć.

- Diana, w porządku? - zapytał Tom tak troskliwym tonem, że aż można byłoby pomyśleć, że mówił to ze szczerymi intencjami.

- Słabo mi... Strasznie... - odparła dziewczyna, która naprawdę zaczynała mieć mroczki przed oczami i położyła rękę na jego ramieniu, by się podeprzeć. Tom objął ją jak do uścisku, gdyż Slughorn nadal ich obserwował, jakby totalnie nie wiedząc, co miał zrobić.

Diana ledwo wtedy widziała, ale jedno rozumiała: Tom ją przytulał, a to mimo wszystko przyspieszyło jej serce. On był wtedy... Zaskakująco ciepły, albo to ona była po prostu zmarznięta...

Czemu mi się to podoba...

- Zabiorę ją do skrzydła szpitalnego, profesorze - powiedział Tom, po czym zaczął prowadzić Dianę wzdłuż korytarza, na co wszyscy gapili się wielkimi oczami.

- Dobrze, dobrze... - wydukał w końcu Slughorn, po czym spojrzał na Serenę, która obserwowała odchodzącą parę z mordem w oczach. - Um, panno Rys, proszę, pani następna - powiedział do dziewczyny, a ta wstała z założonymi rękoma i wyraźnie wściekła weszła do jego gabinetu.

W tym samym czasie Joan i Arian wymienili zdezorientowane spojrzenia.

- To było... Dziwne - stwierdziła szatynka, poprawiając swoje długie włosy, które nieco zmierzwiły się od leżenia.

- Bardzo - przyznał Arian. - Chyba nigdy nie widziałem Toma takiego miłego wobec kogoś, kto nie jest nauczycielem.

- Hej, to jego dziewczyna, choć dla niej powinien być miły - zauważyła Joan, która nie uznawała wymówki "Tom ma taki charakter i nie może być miły".

Pact With The Devil • Tom RiddleWhere stories live. Discover now