CXIX

13.7K 1.4K 698
                                    

Święta z Tomem nie mogły być zwyczajne. Zamiast w świąteczny poranek obudzić się z uśmiechem na twarzy, gotowy wyszukiwać prezentów, Riddle już przy śniadaniu dał Dianie do zrozumienia, że miał inne plany.

- Powinniśmy poćwiczyć pojedynkowanie się - oznajmił sucho, magią rozprowadzając masło po swoim toście.

Powiedział to nagle i znikąd, przez co Diana uniosła zaskoczony wzrok znad swojego śniadania. Jej pierwsza myśl była taka, że rzucenie na siebie złowrogich zaklęć, a tym samym osłabienie się, mogłoby być dla Toma tylko pretekstem do "wyleczenia", a tym samym obejściem zasad, jakie ona na niego nałożyła. Jeśli tak, nie zamierzała się na to zgodzić.

- Jak chcesz to zrobić? - zapytała zdumiona. - Nie możemy sobie nawet wzajemnie wytrącić różdżek z dłoni.

- Nie musimy się ranić - odparł chłopak takim tonem, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. - Oboje znamy zaklęcia. Tu chodzi o szybkość reakcji, gotowość bronienia się, odrzucania złowrogich zaklęć i zaskakiwania przeciwnika. Możemy rzucać Aguamenti. Kto pozostanie suchy, wygrywa.

Zaintrygowanie wymalowało się na twarzy Diany. Plan chłopaka brzmiał całkiem sensownie, dawał też szansę na łatwe sprawdzenie, kto tak naprawdę był silniejszy. Ślizgońska ambicja nie pozwalała jej nawet pomyśleć o wycofaniu się.

- Dobrze - powiedziała, uśmiechając się triumfalnie. - Ale zwycięzca musi coś wygrać, inaczej nie ma zabawy. Propozycje?

Tom zaśmiał się kpiąco.

- Przecież tego pożałujesz.

- Nie możesz mi nic zrobić, więc na pewno nie - wycedziła Diana, nachylając się w jego stronę. - Chyba, że to ty się boisz? - zapytała, bawiąc się kosmykiem swoich włosów.

Mina Toma od razu mu zrzedła. Nie znosił, gdy tak go podchodziła.

- Zwycięzca zdobywa co tylko chce od drugiej osoby - odparł bez chwili zawahania grobowym tonem.

- Stoi, ale to musi być coś, co da się zrealizować jeszcze dzisiaj - odparła Diana, podwijając długie rękawy błękitnej koszuli nocnej, po czym w jej głowie narodził się pewien diabelski pomysł, który przerażał nawet trochę ją samą. - Ale ustalmy... Wszystkie chwyty dozwolone, tak długo, jak się nie zranimy?

Wtedy to Tom wyglądał na zaintrygowanego. Był jednak tak pewny swojego zwycięstwa, że chętnie się na to zgodził.

- Oby i ta decyzja nie okazała się dla ciebie zgubna - odpowiedział z satysfakcją.

- Oj, nie martw się o mnie, Tommy. - Diana wręcz wygruchotała tamte słowa, wstając i poprawiając swoje włosy. Jej koszula podniosła się wtedy niebezpiecznie za wysoko, kierując wzrok chłopaka na nieodpowiednie części jej ciała. Chwilę zajęło mu, żeby się opamiętać - pożądaniu raz zaspokojonemu trudno było się od tego odzwyczaić. Riddle nie chciał jej jednak ponad wszystko dawać satysfakcji, starał się więc siebie kontrolować.

Diana machnęła ręką, by za pomocą magii wrzucić swoje naczynia do zlewu. Dzięki Tomowi rzucanie zaklęć bez różdżki szło jej znacznie lepiej, choć wciąż się w tym szkoliła.

- To jak? Idziemy? - zapytała, machając dłonią nad zlewem, by naczynia same się zmyły. Po tym wspięła się na palce, by otworzyć szafkę nad nim, co kolejny raz uniosło jej koszulę nieco za wysoko, zwłaszcza, że nie miała pod nią nic. Nie widziała tego, ale Riddle przełknął ślinę za jej plecami.

- Idziemy - odparł i wyszedł pospiesznie, nie dając jej nawet szansy na odpowiedź. Zdumiona Diana za pomocą różdżki zmieniła ubranie na sweter i spodnie, po czym podążyła za nim na zewnątrz.

Pact With The Devil • Tom RiddleWhere stories live. Discover now