LIX

15.7K 1.7K 396
                                    

Po namowach Jenny i zapewnieniach, że Diana już dawno nie jest małym dzieckiem i poradzi sobie sama, Roger postanowił wreszcie wyjechać wcześniej. Dwa tygodnie przed zakończeniem wakacji już nie było go w domu. Jenna zobowiązała się jedynie do bezpiecznego zabrania Diany na Pokątną i rzucenia zaklęć obronnych do czasu, aż dziewczyna nie ukończy we wrześniu siedemnastu lat.

Te dwa miesiące wakacji upłynęły Dianie dość nużąco. Od czasu do czasu podskakiwała jej adrenalina, gdy znowu ogarniało ją to dziwne uczucie, że Tom był w pobliżu, ale poza tym spędzała czas na przeglądaniu wszystkich książek, jakie mogła znaleźć w domu. Informacje o horkurksach, Komnacie Tajemnic, pakcie krwi... Wszystko, co mogło zdawać się istotne, skrupulatnie zapisywała w czarnym, skórzanym notatniku, który kupiła w lipcu.

Łapała się na tym, że chciała się tym wszystkim podzielić z Tomem, ale jego przecież nie było w pobliżu. Tęskniła...? Owszem, nawet za tymi wrednymi uwagami. Nie było jednak mowy o tym, żeby znalazła się w jego sierocińcu, w dodatku w Londynie było ich mnóstwo, a ona nie miała pojęcia, w którym mógł przebywać. Spotkała się też raz czy dwa z Joan, która praktycznie całe lato spędziła poza domem.

Diana musiała też wciąż ukrywać znak na swoim lewym przedramieniu, bo wiedziała, że trudno by się było jej z niego wytłumaczyć. Zastanawiała się, czy Tom miał zamiar w tym roku obdarzyć nim kogoś jeszcze... A także jakie nowe zaklęcie ona wymyśli, bo nie miała zamiaru poprzestawać na tym jednym.

Był gorący, sierpniowy dzień, kiedy Diana siedziała na krześle nad jeziorem przed swoim domem i czytała książkę o bazyliszkach. Jenna chodziła gdzieś obok, pilnując wszystkich jednocześnie: bratanicy, Newta, a także dwóch jedenastoletnich chłopców bawiących się z nim w wodzie.

- Twój ojciec tyle panikował, ale nie wiem, po co - powiedziała Jenna, w końcu przestając chodzić w kółko i siadając obok Diany. - Ty sobie poradzisz, młoda, ja to wiem.

- Chociaż ty - odparła brunetka, niemal dokładnie w momencie, gdy nad nią przeleciała sowa, zrzucając na jej kolana kopertę z pieczęcią Hogwartu. Diana podekscytowała się nieco: wiedziała, że przyszły wyniki jej SUMów, na które czekała od czerwca. Zaraz po tym sowa odleciała w kierunku wody, przykuwając uwagę chłopców.

- Tato, mogę ją nakarmić? - zawołał podekscytowany Evan, wskazując na ptaka.

- Pewnie - odparł mu Newt z uśmiechem.

- Ja też chcę! - zawołał Nicholas i ruszył za bliźniakiem.

Jenna patrzyła z uśmiechem na swoje dzieci, podczas gdy Diana pospiesznie rozdarła kopertę. Przygotowywała się do SUMów naprawdę długo i liczyła na jak najwyższe wyniki, nie uznając żadnej porażki. Ręce jej się trzęsły, gdy karta z ocenami wypadła z koperty. Dziewczyna odrzuciła wszystko inne i zaczęła czym prędzej czytać.

Historia magii: wybitny
Zaklęcia i uroki: wybitny
Obrona przed czarną magią: wybitny
Zielarstwo: wybitny
Astronomia: zadowalający
Starożytne runy: wybitny
Transmutacja: wybitny
Eliksiry: wybitny
Opieka nad magicznymi stworzeniami: wybitny

- Jak to Z z astronomii?! - krzyknęła zdenerwowana, zrywając się ze swojego krzesła. Była wściekła, ale nie przez to, że to astronomia (bo ten przedmiot i tak jej nie interesował), a przez to, że wiedziała, że nie będzie mogła teraz pokazać tej listy Tomowi i śmiać mu się w twarz. Miała pewność, że jego lista była nieskazitelna...

- Co tam masz? - zapytała zaciekawiona Jenna, podchodząc do bratanicy zwabiona jej krzykami.

- Wyniki moich SUMów - odparła Diana przez zaciśnięte zęby, patrząc na kartkę tak, jakby miała ją rozwalić wzrokiem. Jenna zaczęła jej to czytać przez ramię.

- Wow... Moje egzaminy poszły o wiele gorzej. Brawo, młoda! - zawołała kobieta, klepiąc bratanicę po plecach. - Evan, Nicholas, macie brać przykład z kuzynki, bo ja nie pokażę wam moich ocen z SUMów - dodała w kierunku swoich dzieci.

- A Hogwart jest duży? - zapytał nagle Nicholas.

- Bardzo duży - odparł mu Newt, stojący po łydki w wodzie i pokazujący synom, jak robić kaczki. - Ale spokojnie, nie zgubicie się. Prefekt waszego domu was oprowadzi. Albo Diana, prawda?

- Tak, tak... - potwierdziła Diana, która odrzuciła już kartkę z ocenami i usiadła, z powrotem zabierając się za swoją książkę. - Jenna?

- Co jest, młoda? - zapytała kobieta, zakładając ręce i słuchając jej uważnie.

- Czy jak ktoś jest wężousty, to mógłby rozmawiać z kreaturą podobną do węża? Na przykład z widłowężem? Albo bazyliszkiem? - zapytała Diana, licząc na pozytywną odpowiedź. Próbowała od jakiegoś czasu odkryć, jaki potwór mógłby się kryć w Komnacie Tajemnic, a wiedziała, że Salazar Slytherin, tak jak Tom, był wężousty. Wydedukowała więc, że kreatura musiała reagować na ten język, jednak zwykły wąż byłby zbyt prosty.

Jenna zastanowiła się chwilę, drapiąc się po brodzie, po czym odparła wreszcie:

- Teoretycznie tak.

- Wydaje mi się nawet, że na pewno - dodał Newt, obróciwszy głowę w kietunku nich. - Pokrewieństwo jest wystarczająco bliskie, więc nie tracą języka węży.

- A to ciekawe... - mruknęła Diana sama do siebie. - Dzięki.

- Młoda, nie ucz się w wakacje, jeszcze ci się mózg zlasuje. Zaraz będziesz miała aż nadto nauki - powiedziała Jenna, spoglądając na grubą lekturę bratanicy. - Carol, wybacz mi - dodała już wyjątkowo cicho, spoglądając w niebo.

- To ponadprogramowe rzeczy - odparła Diana, nie odrywając wzroku od tekstu.

- To tym ba... Jesteście wreszcie! - krzyknęła Jenna radośnie, widząc, że obok domu pojawili się Tezeusz, Żaneta i ich syn Perseusz. - No, to się zbieramy na Pokątną. Diana, odkładaj tę książkę!

Dziewczyna posłuchała, a zaraz po tym przewróciła oczami. Zrozumiała, że do Hogwartu w tym roku również Perseusz, który szczerze ją irytował. Liczyła, że nie trafi do Slytherinu i nie będzie musiała go za często widywać.

- Tak! Tak! - zawołali radośnie Evan i Nicholas, wybiegając z jeziora z zawrotną prędkością, gotowi na swoją pierwszą wycieczkę na Pokątną. Jenna zaśmiała się i wyjęła różdżkę, by ich osuszyć.

- Ja to się boję kupować im różdżki, Newt - powiedziała, podchodząc do Evana.

- W domu i tak nie będą mogli czarować, spokojnie - dodał Newt, zajmując się w tym czasie Nicholasem.

- Kochanie, nasz dom jest przesiąknięty magią - zauważyła Jenna, poprawiając nogawki Evana. - Jeśli zaczną czarować, to Ministerstwo nigdy w życiu nie wykryje, kto to rzucił.

- Jesteś tego pewna? - zapytał Tezeusz, który znikąd pojawił się obok nich. Jenna spojrzała na niego zirytowana.

- Kiedy przestaniesz być sztywniakiem, Scamander?

- Nie kłóćcie się - powiedzieli Newt i Żaneta jednocześnie, już praktycznie z przyzwyczajenia.

- My tu ze szwagrem tylko dyskutujemy. Kulturalnie nawet - zauważyła Jenna, udając niewiniątko. - Diana, szykuj proszek Fiuu i lecimy.

Diana posłusznie weszał do domu i wzięła proszek, który leżał w szkatułce na kominku. Dziewczyna westchnęła, biorąc nieco do garści - po cichu liczyła, że na Pokątnej spotka Toma, który też musiał otrzymać dziś swój list, a z drugiej strony bała się tego. Czy się zmienił? Czy nadal będzie chciał z nią rozmawiać? Po głowie chodziło jej wiele pytań, na które chciała uzyskać odpowiedzi.

Diana weszła do kominka i przymknęła oczy.

- Na Pokątną!

Pact With The Devil • Tom RiddleWhere stories live. Discover now