XXIII

16.8K 1.8K 1.2K
                                    

Diana natychmiast odczuła zmiany związane z zawarciem paktu z Tomem. Przede wszystkim wyczuwała jego obecność, wiedziała, że jest w pomieszczeniu, nawet jeśli go nie widziała. On też to odczuł, ale uważał to za dobrą rzecz - w końcu oznaczało to, że wszystko poszło prawidłowo.

Już następnego wieczora Tom oznajmił dziewczynie, że ma przyjść w to samo miejsce, co dzień wcześniej, tuż po kolacji. Diana nie mogła uwierzyć, że tak po prostu wreszcie się wszystkiego dowie. W Wielkiej Sali siedziała jak na szpilkach, co nie umknęło uwadze Joan.

- Co ty się tak wiercisz? - zapytała, unosząc brwi. - To chyba za wczesny wiek na takie choroby.

- Bardzo zabawne, Joan - odparła Diana, przewracając oczy. - Czekam na coś.

Szatynka zmierzyła przyjaciółkę wzrokiem.

- Chyba nie chcę wiedzieć, na co.

Diana spojrzała kątem oka na Avery'ego, a potem z powrotem na Joan.

Oj, na pewno nie chcesz.

Wkrótce Diana znalazła się znowu na siódmym piętrze, przed tym samym pomieszczeniem, w którym podpisała pakt. Akurat cały "gang" Riddle'a wchodził do środka, a ostatni był Lestrange, który najwyraźniej miał zamiar zamknąć drzwi tuż przed nosem dziewczyny.

- A ciebie to matka nie nauczyła, że kobiety się przepuszcza w drzwiach, Lestrange? - burknęła Diana, zatrzymując drzwi nogą. Chłopak odwrócił się w jej stronę i zmierzył ją wzrokiem, unosząc brew. 

- Chyba pomyliłaś kierunki - powiedział kpiąco, na co oboje usłyszeli wyraźny, surowy głos ze środka:

- Wpuść ją, Lestrange.

Diana wiedziała, że powiedział to Riddle i uśmiechnęła się z satysfakcją. Lestrange ze zdziwieniem spojrzał do środka, potem z powrotem na dziewczynę i w końcu niechętnie przepuścił ją w drzwiach. Diana dumnie weszła do pomieszczenia, które wyglądało zupełnie inaczej, niż ostatnim razem. Rozpoznała je z wcześniejszego przeglądania myśli Avery'ego: duże, ciemne, a na jego środku stał długi stół, przy którym zasiedli sprzymierzeńcy Toma. On sam siedział na końcu, a miejsce po jego prawej zajmował właśnie Lestrange. Krzesło po lewej stało puste.

Pojawienie się Diany w pomieszczeniu wywołało ciekawski szmer ze strony zgromadzonych. Gdy dziewczyna zamykała za sobą drzwi, skierowało się na nią kilkanaście par oczu, w tym również Riddle'a. Nie zważając na to, zaczęła pewnym krokiem iść w stronę miejsca przy Tomie, bo tylko ono pozostało wolne. Dziewczyna zauważyła, że poza chłopcami z jej roku w pomieszczeniu znajdowało się też kilku z innych klas, których znała z widzenia.

- Diana? - powiedział skołowany Avery, widząc, jak jego przyjaciółka zbliża się do Toma.

- No witam, Avery - odparła mu z usatysfakcjonowanym uśmiechem na twarzy, zajmując miejsce obok Riddle'a.

- Ale mieliśmy nie przyjmować żadnych dziewczyn! - zawołał ktoś z drugiego końca stołu z pretensją w głosie.

Diana już chciała się odgryźć, ale zamiast tego prychnęła i po prostu skierowała wzrok na Riddle'a, oczekując tego, co on powie. Widziała, że nie do końca mu to wszystko leżało, ale przecież sam zaproponował pakt - mógł mieć pretensje tylko do siebie.

Tom spojrzał na nią zobojętniałym wzrokiem, a potem odwrócił się do reszty.

- Po pierwsze, ja tu ustalam zasady, Rosier - powiedział groźnie, mrużąc oczy. - A po drugie zaszły pewne zmiany. Od dziś ona jest pełnoprawnym członkiem i nawet nie próbujcie tego kwestionować, zrozumiano?

Większość z nich od razu skinęła głowami, a Diana siłą powstrzymała się od parsknięcia śmiechem. Pewnie tak bardzo się go bali, że nie ośmieliliby się mu sprzeciwić. Dziewczyna nie mogła nie pokazać, że ona nie czuła się nim zagrożona.

- Mam imię, Riddle - syknęła.

W pomieszczeniu zapanowała nagła cisza. Diana znowu miała ochotę się roześmiać - oni wszyscy naprawdę się go bali, bo oczy każdego z nich skierowały się na niego, jakby czekając na wyrok. Tom zacisnął zęby i pięści, ale w końcu się uspokoił i ponownie zwrócił się do zgromadzonych:

- I jeszcze jedna rzecz - zaczął stanowczo, kładąc jedną rękę na stole - jeśli którykolwiek z was rozpuści jakieś plotki na temat jej dołączenia tutaj, to gorzko pożałuje.

- Tak cię parzy moje imię w język, Riddle? - powtórzyła się Diana i znowu ta napięta cisza.

Wtedy Riddle wstał i zwrócił się bezpośrednio do niej:

- Za mną, Wharflock.

Niewzruszona Diana podążyła za nim, wiedząc, że i tak nie mógł jej niczego zrobić. Wyprowadził ją na korytarz i przywarł do ściany.

- Nie masz prawa do mnie mówić Riddle w ich obecności, Wharflock - oznajmił jej niskim głosem, na co Diana przewróciła oczami.

Ten to ma problemy.

Ślizgonka wiedząc, że chłopak sobie tego raczej nie odpuści, westchnęła.

- Dobra, ale na pewno nie będę mówić do ciebie panie.

- Będziesz.

- Zapomnij. Chyba, że... - tu Diana założyła ręce i zamyśliła się. - Przestanę nazywać cię Riddle, jeśli oni zaczną do mnie mówić pani.

- Co? - powiedział zaskoczony Tom, który niemal nigdy nie używał tego słowa, jednak wtedy kompletnie nie spodziewał się tego, co powiedziała dziewczyna.

- To, co słyszałeś. Wtedy mogę do ciebie nawet mówić wasza wysokość - stwierdziła ze śmiechem, po czym dodała:
- Pakt już zawarty, nie musisz chodzić taki spięty. Przecież nie zrobię nic, żeby ci zaszkodzić, tak czy nie?

Riddle przez chwilę się nie odzywał, najwyraźniej kalkulując to wszystko w głowie. Oddychał ciężko, ale tak jak wcześniej szybko się opanował.

- W sumie bez znaczenia, im i tak da się wszystko wmówić - stwierdził w końcu.

- Uwielbiam prowadzić z tobą interesy - Diana uśmiechnęła się. - Teraz będę już siedzieć cicho jak mysz pod miotłą - dodała, po czym ponownie otworzyła drzwi do pokoju i weszła pierwsza.

Ich powrót zdawał się być dużym zaskoczeniem dla zgromadzonych, którzy od razu przerwali żywe rozmowy, zapewne na ich temat. Niewzruszeni tym Tom i Diana wrócili na swoje miejsca, a po tym on zabrał głos:

- Dziś wprowadzam też nową zasadę - ogłosił, przykuwając uwagę wszystkich w pomieszczeniu. - Macie się do niej zwracać pani.

Chłopcy wyglądali na kompletnie zdumionych i zdezorientowanych, podczas gdy Diana założyła ręce, uśmiechając się tak, jakby była panią całego świata. Usadowiła się wygodniej w swoim krześle, ignorując zaskoczone spojrzenie siedzącego po jej lewej Notta.

- Ktoś ma jakiś problem z tym? Lepiej dla was, żebyście nie mieli.

Riddle zaczął od swoistego sprawdzenia obecności, a wtedy Diana zajęła się przyglądaniem każdemu, kto przyszedł. Avery nadal patrzył na nią z niedowierzaniem, podczas gdy ona swobodnie przeglądała sobie myśli niektórych ze zgromadzonych. Szybko przekonała się, że Tom doskonale dobierał sobie podwładnych - wszyscy myśleli o bzdurnych rzeczach, bali się go, przez co łatwo mógł nimi manipulować.

Wtedy dziewczyna też zrozumiała, że z nią zawarł pakt tylko dlatego, że wiedział, że ona nie da mu się tak łatwo omamić. Dziewczyna ucieszyła się, bo był to swego rodzaju komplement dla niej, choć Riddle oczywiście nigdy by się do tego nie przyznał.

Rozumiała też coraz lepiej jego podlizywanie się nauczycielom. No bo kto by podejrzewał takiego przykładnego ucznia, idealnego Toma, o takie knowania? O to, że każe innym mówić do siebie panie? Absolutnie nikt...

- Teraz przejdźmy do konkretów - z zamyślenia wyrwał Dianę donośny głos Toma. Dziewczyna wyrwała się z myśli Lestrange'a i zwróciła wzrok na Riddle'a, nie mogąc doczekać się tego, co usłyszy.

Pact With The Devil • Tom RiddleWhere stories live. Discover now