CIX

12K 1.4K 565
                                    

- Podzielcie się na dwie grupy i chętnie was oprowadzimy - powiedziała Jenna, kiedy wszyscy uczniowie zeszli już do walizki, rozglądając się po niej z ogromnym zaciekawieniem. - Chętnie przygarnę moich braci i siostry Ślizgonów! - dodała, czym zrobiła sobie idealną reklamę, bo przeszli do niej wszyscy obecni tam uczniowie Slytherinu i tylko kilka osób z innych domów. Reszta ruszyła za bardziej znanym Newtem.

Diana założyła ręce, nie wierząc w to, co się działo. Nie sądziła, że jej ciotka, zawsze tak lekkoduszna i pozwalająca jej na wszystko posunęła się do czegoś takiego, by ją skontrolować. Kiedy inni uczniowie zajęli się podziwianiem Kelpii, Jenna nachyliła się do swojej bratanicy i szepnęła:

- Ty się możesz sama oprowadzić, co nie, Dia?

- Bardzo chętnie - burknęła w odpowiedzi.

- Oj, młoda, ja cię rozumiem, ja też tego nie znosiłam, no mówiłam ci, ale to Dumbledore nas akurat zaprosił. Nie wiedziałam, że zaczniemy od waszej klasy. - Jenna po części skłamała, jednak liczyła, że to nieco uspokoi dziewczynę.

- Jasne - odpowiedziała nieprzekonana Diana, po czym wróciła na koniec grupy, gdzie stał Riddle.

- Chodźże. Sama cię oprowadzę - mruknęła do niego, a on, zaintrygowany, uniósł brwi.

- Tak się niby znasz?

- Zapomniałeś już, że to... - Diana rozejrzała się, by upewnić się, że nikt ich nie słuchał i szepnęła:
- Że to moja ciotka i wujek? Znam tę walizkę na pamięć, więc rusz się.

Tom wyglądał na przekonanego. Żaden "normalny" nauczyciel ich nie obserwował, więc razem z Dianą niepostrzeżenie odłączył się od grupy i podążył za nią w miejsce, z którego nie mogli już ich widzieć. Dotarli do wybiegu dla Dirikraków, które na widok Diany chętnie do niej podeszły, domagając się nawet pieszczot.

- I one cię niby tak lubią? - zapytał Riddle prześmiewczo.

- Zwierzęta czują dobrych ludzi - odparła Diana triumfalnie, głaskając jednego z ptaków, na co chłopak prychnął.

- Bo ty jesteś taka dobra...

- Z twoich ust to komplement - przerwała mu Diana, nie przestając się uśmiechać.

- Co oni tu robią? - burknął, głową wskazując na miejsce, z którego przyszli.

- Mówiłam ci, nic o tym nie wiedziałam. Moja ciotka twierdzi, że Dumbledore ich zaprosił i chciała mnie odwiedzić.

- Dumbledore... - syknął wkurzony Riddle. Diana zauważyła, że bardzo go nie lubił, bo jako jedyny nie zachwycał się Tomem na każdym kroku i choć starał się przy nim zachowywać pozory, czasem marnie mu to wychodziło.

Dziewczyna podeszła do niego, a następnie złapała go za ramiona, delikatnie je uciskając i chcąc w ten sposób odciągnąć jego myśli od jej wujostwa.

- Zrelaksuj się choć na moment - powiedziała z uśmiechem. - Chodź, pokażę ci coś, co ci się na pewno bardziej spodoba - dodała, a następnie pewnie ruszyła w lewo, do wybiegu ukrytego w swego rodzaju jaskini. Tom ruszył za nią jak w transie, w duchu szczerze ciekawy, co chciała mu pokazać.

Dotarli do słabo oświetlonego pomieszczenia-jaskini, w którym wydawało się, że nie było żadnego zwierzęcia.

- Hawa, Jawa, Gawa! - zawołała Diana, a wtedy, ku zaskoczeniu Toma, po jego lewej pojawił się ogromny, pomarańczowy wąż z czarnym pasem i... Trzema głowami.

- Twoi bracia widłowęże - powiedziała rozbawiona Diana, gładząc jedną z głów tak, jakby to był puchaty kotek, a nie przerażająca bestia.

Tom przyjrzał się wężowi, po czym przemówił do niego w jego języku. Wąż zrozumiał go i odpowiedział mu, a Dianie pozostało się tylko przysłuchiwać, bo nadal nie rozumiała zbyt dużo.

- Lubią cię - powiedział Riddle po chwili, wykonując krok w tył. - Dziwne - dodał, choć tak naprawdę był z tego zadowolony. Jeśli węże ją lubiły, dla niego to stanowiło świetny znak - ufał im bardziej niż ludziom.

Diana uśmiechnęła się triumfalnie. Już chciała odpowiedzieć, gdy poczuła, jak coś ociera się o jej szatę. Spojrzała w dół, a wtedy rozdziawiła usta z zaskoczenia. Zobaczyła największego węża w swoim życiu, zielonego, długiego i grubego jak ludzkie udo, pełzającego tuż obok niej i jakby domagającego się uwagi.

- A ty kto? - zapytała zdumiona Diana, nie przypominając sobie kreatury. - Ciebie to ja jeszcze tu nie widziałam...

Wąż syknął coś w odpowiedzi. Zdawał się ją rozumieć.

- Ma na imię Nagini - wyjaśnił Tom, przyglądając się wężowi z ogromnym zainteresowaniem. Pomimo tylu niecodziennych kreatur, które mógł tam zobaczyć, ta zdawała się najbardziej go interesować. Chłopak nie spuszczał z niej wzroku, a wąż chętnie przesunął się w jego stronę.

- Nigdy nie widziałam tego węża... Musieli go przywieźć niedawno - wyjaśniła Diana, ale Tom nie zwracał na nią uwagi i znowu rozmawiał z wężem.

- Pochodzi z Indonezji - powiedział po chwili już do Diany, choć nie odrywając wzroku od gada. - Jest ranna.

- Czyli to dziewczyna?

- Tak - odparł Tom, spoglądając na Dianę i oczekując na jej reakcję. Ona tylko złapała się za naszyjnik, by wprawić się w dobry nastrój. Wąż ostatecznie odszedł od nich i ukrył się z powrotem w ciemnościach. Riddle jeszcze przez chwilę był wpatrzony w miejsce, w którym zniknął.

Diana pokazała mu jeszcze kilka zwierząt, po czym wróciła do ciotki, chcąc zapytać ją o tajemniczego węża. Na szczęście cała klasa była wtedy zbyt zajęta zachwycaniem się Newtem, który pokazywał im zmiennokształtne możliwości żmijoptaków, by zwrócić na nią uwagę.

- Jenna, co to za wąż? Ten wielki, przy widłowężu? - zapytała szeptem.

- A, to Nagini - odparła Jenna od razu, co potiwerdziło słowa Toma. - Malediktus. Strasznie chciała tu być.

- Malediktus?

- Kiedyś była kobietą, ale przez klątwę noszoną w krwi zamieniła się już na stałe w bestię. Znałam ją jeszcze jako człowieka, była bardzo piękna.

Te słowa nie zadowoliły Diany, co było widać po jej twarzy. Dziewczyna znowu złapała za naszyjnik ukryty pod jej szatą.

To dlatego tak mu się spieszyło do rozmawiania z nią.

Jenna przyjrzała się bratanicy podejrzliwie, ale nie skomentowała jej zachowania. Zamiast tego zapytała:

- Swoją drogą, Dia, przyjedziesz do nas na święta?

- Jeszcze nie wiem - mruknęła.

- Twój tata ciągle o ciebie pyta, wiesz? Martwi się.

- Pisałam do niego przecież - argumentowała Diana.

- Wiem, ale... - Jenna westchnęła. - Ach, zrozumiesz, jak będziesz miała swoje dzieci, ja w twoim wieku też tak mówiłam w sumie. Ale przyjedź może, co? Możesz też zabrać tego twojego.

- Toma? - powiedziała Diana z uniesionymi brwiami. Jakoś trudno było jej sobie wyobrazić Toma na rodzinnej kolacji z nią, Jenną, Newtem i ich synami, ale czemu by go tym nie pomęczyć?

- Nie zrobimy ci obciachu, spokojnie - szepnęła Jenna, żenując Dianę jeszcze bardziej.

- Zastanowię się - odparła wreszcie, a następnie odeszła od ciotki prędko, by nie dawać nikomu powodów do plotek.

Lekcja skończyła się bardzo szybko, co spotkało się z rozczarowaniem ze strony ze strony większości uczniów. Diana natomiast marzyła tylko o tym, żeby skończyła się jej "kontrola" i nie wpadnie już na wujostwo w zamku, choć ci mieli zostać jeszcze na lekcje dla innych klas.

Nie wiedziała, że czekało ją coś jeszcze bardziej zaskakującego.

Pact With The Devil • Tom RiddleWhere stories live. Discover now