LXXXVIII

15.2K 1.6K 581
                                    

Na początku lutego, w dzień urodzin Joan, odbyła się kolejna lekcja teleportacji. Tomowi jako pierwszemu z całej grupy szóstoklasistów udało się deportować do obręczy przed nim, co wybitnie nie podobało się Dianie. Wiedziała, że w najbliższym czasie nie da jej spokoju i będzie szczycił się tym osiągnięciem, jakby zazdrosne spojrzenia chłopców i adorujące dziewczyn nie wystarczały.

Te dziewczyny stanowiły też ogromny problem dla Diany. Odkąd z Tomem częściej rozmawiała przy innych, a także w związku ze zbliżającymi się walentynkami niemal każdego dnia spotykała się z pełnymi nienawiści czy zazdrości spojrzeniami. Zauważyła, że szczególnie uczepiła się jej grupa dziewczyn z siódmego roku, i to z różnych domów. Dziewczyna miała czasem wrażenie, że wszędzie ją śledziły i nie inaczej było kilka dni przed walentynkami.

- Nie znoszę tych twoich fanek - burknęła Diana, siadając naprzeciw Toma w Wielkiej Sali w czasie śniadania. Kolejny już raz czuła na sobie wzrok jakiejś Krukonki z tamtej grupy i zaczynała naprawdę mieć tego dosyć.

- I co, nie umiesz sobie z nimi poradzić? - zapytał Tom kpiąco, patrząc na nią tak, jakby była kompletnym beztalenciem. Dziewczyna zdenerwowała się, ale nie chciała dać mu satysfakcji, więc postanowiła się uśmiechnąć.

- Tylko one mnie denerwują, bo twoją lojalność chyba mam zapewnioną, hm? - zapytała, a następnie wyciągnęła z kieszeni broszkę z paktem, by dyskretnie pokazać ją chłopakowi.

- Już zupełnie straciłaś rozum? - warknął Riddle. - Nie noś tego tutaj. Nie po to ci to dałem.

- Wprawia mnie w lepszy nastrój. Powinieneś spróbować - szepnęła, a następnie przesunęła broszkę pod swoją dłonią w jego kierunku.

- Schowaj to - zażądał Tom, na co Diana tylko westchnęła i włożyła broszkę z powrotem do kieszeni. Już chciała powiedzieć coś jeszcze, gdy do Wielkiej Sali wpadły setki sów z pocztą.

Diana dostała list, co nieco ją zdziwiło. Dopiero co pisała Jennie, że wszystko z nią w porządku, a jej synowie również zdają sobie dobrze radzić (dziewczyna wyłudziła te informacje od przerażonej nią prefekt Hufflepuffu), a tamta zdążyła odpowiedzieć, że odwiedziła Rogera w Stanach i u niego również było dobrze. Jej babka natomiast raczej do niej nie pisała i miała nadzieję, że to nie była ona.

- Co to jest? - mruknęła Diana sama do siebie, marszcząc brwi. Dostała zwyczajną, białą kopertę podpisaną tylko Diana Wharflock, prefekt Slytherinu. Ta druga część podpisu szczególnie ją zaintrygowała, bo od kiedy ktoś wpisywał fakt bycia prefektem tam, gdzie powinien być adres?

Diana ostrożnie wyjęła zawartość koperty - była to tylko pojedyncza kartka z wiadomością stworzoną z literek powycinanych z gazet. Kiedy dziewczyna ją przeczytała, od razu parsknęła śmiechem.

- Co cię tak bawi? - zapytał Tom grobowym tonem, unosząc wzrok znad swojego talerza. Był gotowy na kolejną dyskusję, ale Diana tylko odchrząknęła i przeczytała:

- Tom zdradza cię z Barbarą Hallewell z siódmego roku. - Po tych słowach Diana ostentacyjnie odrzuciła kartkę i spojrzała na Toma wyczekująco. - No, to co mi chcesz powiedzieć? - zapytała wciąż rozbawiona.

Tom gwałtownym ruchem zabrał jej kartkę sprzed nosa, a następnie sam sprawdził tekst. Wyglądał na wyjątkowo wściekłego.

- Joan będzie wiedzieć, która to - stwierdziła Diana, wiedząc, że Joan znała sporo osób z wyższej klasy. - A jak się dowiem, to masz mi pomóc się jej pozbyć.

- Bo co? - burknął Tom.

- Bo obiecałeś mi pomagać, zwłaszcza, gdy ktoś się mnie czepi. Już nie ta pamięć, co? - odgryzła się Diana, przypominając Tomowi o obietnicy, o której najwyraźniej zapomniał.

- I co mam niby zrobić, według ciebie? - zapytał zdenerwowany.

- O, i kto teraz nie umie sobie poradzić? - rzuciła Diana kpiąco, zakładając ręce. - Nie wiem, mógłbyś chociaż wykazać choć trochę uczuć wobec mnie publicznie. Pocałować, przytulić, cokolwiek, co robią normalne pary.

Choć Diana wiedziała, że list nie miał prawa być prawdą, i tak poczuła dziwne ukłucie w sercu.

Tom zaśmiał się drwiąco.

- A, czyli o to ci chodzi.

Diana przewróciła oczami. Pomyślała, że Tom był mimo wszystko nastoletnim chłopakiem i czasem po prostu musiał działać jak oni. Założyła więc kosmyk włosów za ucho, westchnęła teatralnie i nachyliła się w jego kierunku.

- Nie mów, że ci się nie podobało, bo ostatnio to ty zaczynasz - wyszeptała. Tom uniósł wzrok. Spojrzał na nią z mordem w oczach, wyglądał, jakby chciał się kłócić, ale ostatecznie tego nie zrobił.

- Pomogę ci i zamilcz już - syknął. Diana uśmiechnęła się z satysfakcją, zabrała ze stołu list i wstała.

- Idę do Joan. Pokaże mi tę idiotkę - powiedziała, a następnie pewnym krokiem ruszyła w stronę miejsca, gdzie siedziała jej przyjaciółka. Bez zastanowienia położyła jej list przed oczami.

- Patrz na to - powiedziała stanowczo, a Joan na moment oderwała się od swojej jajecznicy, by skupić się na wiadomości.

- Co tam macie? - zapytał Arian.

- Nie interesuj się, Avery - syknęła Diana i popatrzyła z powrotem na Joan wyczekująco.

- Co? No chyba w to nie wierzysz, nie? - zapytała szatynka, spoglądając na przyjaciółkę z zaskoczeniem.

- Oczywiście, że nie - odpowiedziała Diana od razu. - Powiedz mi tylko, która to jest ta Hallewell.

Joan odwróciła się do tyłu, o mało nie wsadzając swoich długich włosów do talerza, by spojrzeć na stół Ravenclaw. Przyglądała się mu przez chwilę, po czym pokręciła głową.

- Nie widzę jej tutaj - powiedziała wreszcie. - Ale to Krukonka, chyba z siódmego roku.

- Jak ją tylko zobaczysz, to daj mi znać. - Diana kolejny raz westchnęła. - Co ja mam zrobić, żeby te wszystkie idiotki odczepiły się od Toma?

- Nie, że ja coś, Dia, ale myślę, że on je sam skutecznie odstrasza - stwierdziła Joan ze śmiechem, który udzielił się też Arianowi, ale on bardzo szybko go stłumił.

- Skutecznie odstrasza? Łażą za nim nadal - szepnęła Diana wściekle, na co Joan tylko wzruszyła ramionami.

- Cóż, nie pomogę ci, nie mam tego problemu - stwierdziła, patrząc na Ariana z szerokim uśmiechem. Chłopak od razu go odwzajemnił, ale jedno spojrzenie Diany sprawiło, że jego mina zrzedła. Dziewczyna miała dosyć ich amorów i prędko wróciła do Toma, by skończyć swoje śniadanie.

- Widziałyście to? Jest wściekła - powiedziała jedna z Krukonek z siódmej klasy, która wraz z przyjaciółkami obserwowały Dianę od dostania listu.

- Ale nie zrobiła mu awantury - dodała druga jakby rozczarowana.

- Pewnie nie chce robić przy wszystkich. Spytamy Lindę, co będzie w pokoju Ślizgonów - odparła ta pierwsza.

- To się źle skończy, mówię wam - powiedziała Louise, która jako prefekt na tym samym roku co Diana miała już z nią do czynienia. - Odpuśćcie sobie tego Riddle'a, on nie jest aż tak...

- Louise, jest i dobrze to wiesz - przerwała jej jedna z siódmioklasistek. - Ty masz chłopaka, to se możesz. A nie każdy chłopak jest tak inteligentny i przystojny jak Riddle.

- Mhm... - mruknęła Louise, kręcąc głową i spoglądając na Riddle'a, który wyglądał wtedy na tyle surowo, że tylko potwierdzał jej obawy.

Pact With The Devil • Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz