CXV

11.6K 1.4K 617
                                    

- Panno Wharflock, zdaję sobie sprawę, że to delikatna sytuacja - powiedział Dippet, nachylając się w kierunku Diany, która siedziała już przed jego biurkiem.

- Ale ja nie wiem, o czym mowa - przekonywała dziewczyna. Tom, który siedział obok niej i przez cały czas milczał, niepostrzeżenie trącił ją łokciem, by przekazać jej coś w myślach.

Skłamałaś?

Oczywiście.

To dlaczego tu jesteśmy?

Nie chcesz wiedzieć.

- Diana, błagam - wtrąciła Jenna surowo. - Zawału dostałam, kiedy usłyszałam, że moja siedemnastoletnia bratanica jest w ciąży!

Zapadła chwila ciszy, a Tom zbladł. Nie miał pojęcia, że chodziło o coś takiego, a gdy się tego dowiedział, wypełniła go wściekłość. Slughorn wyglądał, jakby chciał wyjść - w pewnym sensie czuł się wręcz współodpowiedzialny za tamtą ciążę.

- Tak... Właśnie dlatego tu panią wezwaliśmy - powiedział Dippet niezręcznie, nieco niezadowolony reakcją Jenny.

Diana siłą powstrzymała się od parsknięcia śmiechem, trzymała się jednak taktyki, że była grzeczna i o niczym nie miała pojęcia. Poprawiła jednak swoje usadowienie na krześle, a następnie zaczęła mówić:

- Ciociu, panie profesorze. I Tom, bo dla niego to też raczej nowość. - Wypowiadając te słowa, skłoniła się delikatnie w jego stronę, zaskakując go jeszcze bardziej. - Nie jestem w żadnej ciąży. Nie wiem, skąd w ogóle to zbiegowisko i te podejrzenia.

Nikt w pomieszczeniu nie wyglądał na przekonanego poza Tomem, który utrzymywał grobową minę. Ponownie odezwał się Dippet:

- Kilkunastu świadków potwierdziło niepokojące objawy, panno Wharflock, stąd...

- Kilkunastu? - przerwała mu Diana, unosząc brwi. - Zapewne kilkanaście dziewczyn. Są to wiebicielki Toma, profesorze. Nie znoszą mnie i dlatego rozsiewają takie plotki. - Dziewczyna założyła ręce, powstrzymując się od prychnięcia przy nauczycielu. Jenna westchnęła, widząc jakoś w tym wszystkim siebie sprzed wielu lat, próbującą się wywinąć z tego, co nabroiła.

- Dia, przecież mnie możesz powiedzieć, jak chcesz, to...

- Nie mam o czym mówić - przerwała jej Diana, tracąc firmowy uśmiech na rzecz furii, która nią wtedy targała. - Nie ja powinnam być przesłuchiwana, tylko te dziewczyny, które mnie prześladują. Od tygodni dostaję listy z pogróżkami i wylądowałam nawet w skrzydle szpitalnym, gdy zatruły mi śniadanie!

Podniesiony głos dziewczyny zaalarmował Toma, który chciał jej przypomnieć, że wciąż byli obserwowani przez Slughorna. Położył więc swoją dłoń na jej, niby w akcie troski, a tak naprawdę ścisnął ją nieco dla ostrzeżenia.

- To bardzo poważne oskarżenia, panno Wharflock... - powiedział Dippet, wyglądając na szczerze zdumionego, że takie coś w ogóle mogło mieć miejsce w jego szkole.

- Ale są prawdziwe! - argumentowała Diana. - Tylko wielbicielek Toma jest tak dużo, że już nie wiem, kto to robi!

Tom znowu ścisnął ją ostrzegawczo, rzucając okiem na Slughorna.

- Panie Riddle, a co ma pan do powiedzenia na ten temat? - zapytał Dippet, na co Jenna spiorunowała Toma wzrokiem. Kolejny raz widziała odniesienie do swojego życia, w oczach nastolatka widziała młodego Martina: przystojnego, silnego, dającego poczucie bezpieczeństwa... W końcu sama za nim szalała w wieku Diany.

Tom wyprostował się, nie puszczając dłoni dziewczyny. Widział, że Slughorn patrzył na niego wyczekująco i nie zamierzał zawieść. Dianę tylko bardziej to denerwowało, bo była pewna, że znaleźli się też tam przez te wszystkie deklaracje ślubu przed Slughornem.

- Jako chłopak Diany - zaczął Ślizgon, przyprawiając ją o szybsze bicie serca - mogę potwierdzić, że nie ma możliwości, aby coś takiego zaszło. To także prawda, że pewne dziewczyny nie dają jej spokoju, stąd u Diany taka... Gwałtowna reakcja. Proszę jej wybaczyć, profesorze.

- Tom, jak zawsze dżentelmen - powiedział Slughorn radośnie.

Diana miała ochotę kopnąć biurko Dippeta przed sobą. Nie potrafiła uwierzyć, że nawet w takiej sytuacji był wychwalany. Riddle tylko się uśmiechnął.

- Panno Wharflock... Byłaby pani skłonna wykonać test, aby potwierdzić pani słowa? - zapytał Dippet ostrożnie, jednak Dianą tylko bardziej wstrząsnęło.

- Ale ja nie jestem w ciąży! - krzyknęła oburzona Diana. - A nawet gdybym była, zarówno Tom, jak i ja jesteśmy dorośli, więc...

- My nie mamy nic złego na myśli, Dia - przerwała jej Jenna, wzdychając. - Chcemy ci pomóc - dodała z troską. Wątpiła w słowa dziewczyny przez to, że ta informacja o ciąży potwierdzała poniekąd jej wcześniejsze obawy. Myślała o czarnej magii, a teraz dopiero widziała, że tak naprawdę chodziło o relacje damsko-męskie.

- Spokojnie - powiedział Tom, kładąc dłoń na ramieniu dziewczyny, kiedy widział i czuł, że znowu chciała wybuchnąć. - Diana potrzebuje pomocy z tamtymi dziewczynami, niczym innym.

Zapadła kolejna chwila ciszy. Dippet i Slughorn byli już wyraźnie gotowi zakończyć sprawę, gdy odezwała się Jenna:

- Wolałabym jednak, żebyś zrobiła ten test, Dia.

Była nieprzekonana i wolała mieć pewność, zanim musiałaby się tłumaczyć przed swoim bratem. Diana popatrzyła na nią ze zdradą w oczach.

- Nie wierzę, że mi to robisz - powiedziała, kręcąc głową. - Jestem dorosła i to tylko moja sprawa. Nie zrobię żadnego testu.

Po tych słowach Dippet wyraźnie miał tego wszystkiego dosyć. Przeprosił Dianę, a następnie pozwolił jej i Tomowi odejść, jednocześnie uspokajając Jennę. Dziewczyna wyszła jak najszybciej, nie chcąc rozmawiać z wychodzącą po wszystkim ciotką.

- Zanim coś powiesz, dobrze się zastanów, bo to nie była moja wina - syknęła do Toma, kiedy wyszli, spodziewając się reprymendy od niego. Wciąż buzowało w niej tyle emocji, że piorunowała wzrokiem każdą osobę w pobliżu.

Chłopak szedł obok niej i milczał, dając się jej wykrzyczeć.

- Może zostaniemy na święta w zamku? Nie chcę widzieć mojej ciotki - dodała wściekle, patrząc na niego.

- Nie ma takiej opcji - odparł Tom natychmiast. - Zapomniałaś, co mi obiecałaś?

- Merlinie, to musi być teraz?

- Musi - syknął takim tonem, że nie pozostawił jej pola na dyskusję. - Wróć teraz do pokoju, ja muszę się czymś zająć.

- Pójdę tam, gdzie mi się żywnie podoba - odburknęła mu Diana i odeszła, ledwie go irytując. Chłopakowi zależało tylko, by nie poszła do Pokoju Życzeń, bo to tam chciał coś załatwić, ona na szczęście ruszyła w przeciwnym kierunku.

Pół godziny później Tom zwołał zebranie bez wiedzy Diany, gdzie dobitnie powiedział swoim poplecznikom, że jeśli usłyszy słowo na jej temat, zwłaszcza w związku z tą sprawą, to wszyscy tego pożałują. Nakazał im też tępić wszystkie plotki o niej, a także dziewczęta je rozsiewające.

Diana już następnego dnia otrzymała list z przeprosinami od Jenny, która obiecała, że nie poinformuje o niczym ojca bratanicy. Kobieta uspokoiła się też nieco, uznała dziewczynę za zwyczajną, buntującą się nastolatkę, jak oceniała Żaneta i straciła wiele swoich podejrzeń, nieświadomie dając Dianie przyzwolenie na jej makabryczne działania, o których magizoolożka nie miała pojęcia...

Pact With The Devil • Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz