XXXVIII

16.1K 1.8K 735
                                    

- Skąd masz tę pewność, że to nie Tom dał ci tę różę?

Diana westchnęła głęboko, próbując się nie zdenerwować. Joan wałkowała ten temat już od czterech dni, czyli od wieczora, gdy brunetka jej tę różę pokazała. Choć jeszcze na początku Diana była zaciekawiona pochodzeniem kwiatu, teraz było jej to całkowicie obojętne - zasumowała, że to sprawka Edward i po prostu to zignorowała. 

- Po prostu wiem, skończ temat, Joan, błagam - powiedziała zniecierpliwiona brunetka, wchodząc do klasy Slughorna. - Nie odzywam się z Tomem poniekąd - dodała cicho, co było jak najbardziej zgodne z prawdą.

Tom był chory, naprawdę mocno przeziębiony. Kichał, kaszlał, a Diana zauważyła nawet, że kilka razy łzawiły mu oczy. Jednak najwyraźniej nic sobie z tego nie robił, a ona po prostu wiedziała, że był "zbyt dumny", by dać sobie pomóc. Gdyby pozwolił, to by to zrobiła - bo gdzieś w duchu robiło się jej go nieco szkoda, ale z drugiej strony co chwilę karciła się za tę myśl. Dlaczego miałoby jej być szkoda osoby, która była dla niej taka wredna?

Diana i Joan zajęły swoje stałe miejsca w klasie Slughorna, po czym wypakowały swoje rzeczy. Brunetka widziała swojego udawanego chłopaka w pierwszej ławce, gdzie ten pociągał nieznacznie nosem, jakby próbując ukryć swoją dolegliwość. Diana przewróciła tylko oczami, wyraźnie zmarnowana jego postawą, po czym rzuciła swoją torbę na podłogę.

Już kilka chwil później do klasy wszedł sam Slughorn, który od razu zauważył, że z Tomem działo się coś nie tak. Zapewne chłopaka zdradził lekko czerwony nos, wyróżniający się na tle jego alabastrowej cery, czy też ciągłe tym nosem pociąganie.

- Tom, dobrze się czujesz? Marnie wyglądasz - stwierdził Slughorn, mierząc swojego ulubionego ucznia wzrokiem.

- Wszystko w porządku - odparł Riddle, po czym kichnął - profesorze - dodał po ponownym ogarnięciu się.

- Oj, Tom, ty jesteś przecież poważnie chory - stwierdził Slughorn, marszcząc czoło, po czym poklepał chłopaka po ramieniu. - Nie ma o czym mówić. Idź do skrzydła szpitalnego z kimś.

- Mogę iść sa...

- Ja z nim pójdę, profesorze - Tomowi przerwała Diana głośnym i wyraźnym głosem, podnosząc rękę, by mieć siłę przebicia nad stojącym bliżej profesora Riddlem. Brunet spojrzał na nią kątem oka i dziewczyna wiedziała, że był wyjątkowo zdenerwowany jej propozycją, ale nie śmiałby się sprzeciwić Slughornowi.

- Och, Diana, doskonale - powiedział nauczyciel, więc Tom postanowił się złapać swojej ostatniej deski ratunku.

- Nie chciałbym, żeby Diana traciła przeze mnie lekcję. Mogę pójść sam - powiedział grzecznie, delikatnie uśmiechając się do profesora, licząc na niemożliwe.

Diana o mało nie parsknęła śmiechem, gdy usłyszała te słowa. Jednak udało się to jej powstrzymać i wydała z siebie coś w rodzaju charknięcia.

Dżentelmen jak zawsze.

- Ona na pewno sobie poradzi z tym materiałem - powiedział nieustępliwy Slughorn. - Idźcie już, ty naprawdę wyglądasz jak cień.

Tom bardzo niechętnie odszedł od swojej ławki i ruszył w kierunku wyjścia z klasy. Diana miała wrażenie, że sprawiało mu to więcej bólu niż cała ta jego choroba, przez co uśmiechnęła się z satysfakcją i podążyła za nim.

Oj, czyżby Tomusiowi znowu nie poszło po jego myśli? Tak mi przykro...

Ledwo zamknęły się za nimi drzwi od klasy, gdy Tom syknął:

Pact With The Devil • Tom RiddleWhere stories live. Discover now