CXXV

11.5K 1.3K 490
                                    

Ku zdziwieniu Diany, tamto spotkanie nie było ani nudne, ani przewidywalne. Tom okazał się bardziej władczy niż kiedykolwiek i rozkazał każdemu z obecnych, oczywiście poza dziewczyną, przysięgać mu wierność oraz dochowanie tajemnicy. Po spotkaniu zatrzymał trzech kolejnych chłopców i im również nadał znaki, tym samym zwiększając liczbę osób posiadających je do sześciu - z Dianą siedmiu.

Kolejne trzy miesiące mijały zarówno Tomowi, jak i Dianie wręcz nużąco. Pomimo dużych umiejętności, które oboje posiadali, nauczyciele przed Owutemami nie odpuszczali, w wyniku czego prawie każdy siódmoklasista ślęczał co wieczór nad książkami. Tom i Diana często robili to na swój sposób, późno w nocy siedząc wspólnie w pokoju wspólnym, czytając po cichu bez przeszkadzania sobie nawzajem, ponieważ wieczorami chodzili na patrole jako prefekci naczelni.

Na przerwę wielkanocną wszyscy czekali z utęsknieniem. Pomimo propozycji kolejnego świątecznego przyjęcia u Slughorna, po raz pierwszy Tom i Diana nie pojawili się na nim, by po prostu wrócić do domu, tłumacząc się oczywiście natłokiem nauki. Dziewczyna zauważyła, że Riddle zmienił swoje nastawienie wobec niektórych spraw i bardziej niż na podlizywaniu się nauczycielom zaczynało mu zależeć na respekcie wśród swoich popleczników.

Kiedy oboje wysiedli wieczorem na peronie dziewięć i trzy czwarte, Tom już bez namysłu wyciągnął do niej swoją rękę, by mogli się deportować, Diana jednak pokręciła głową.

- Nie, ja... Muszę wrócić do ojca.

Wściekłość wymalowała się na twarzy Toma, który zrozumiał przez to, że Diana opuszczała teraz ich wspólny dom, by znowu mieszkać z ojcem - a nie taki był plan.

- Co takiego?

- Nie widziałam go od prawie dwóch lat, muszę się z nim zobaczyć - odparła Diana oczywistym tonem, dopiero po chwili przypominając sobie, że Tom nie znał konceptu rodziny. - Wrócę później.

Nie dając Tomowi powiedzieć nic więcej, dziewczyna deportowała się przed swój dawny dom w Szkocji. Od razu zauważyła, że światła w niewielkim budynku były zapalone, a ktoś krzątał się po kuchni. Diana sama nie wiedziała dlaczego, ale wyjątkowo denerwowała się tym spotkaniem. Tyle zmieniło się od czasu, gdy wyjechał: horkruks, nauka teleportacji, przeprowadzka, no i ta noc spędzona z Tomem nie na spaniu... Dziewczyna miała wrażenie, że staje przed ojcem jako zupełnie inna osoba i obawiała się jego reakcji.

Użyła różdżki, by zmniejszyć swój kufer i wrzucić go sobie do kieszeni szat, które jako prefekt naczelny miała na sobie przez całą drogę, po czym westchnęła, ostatecznie pukając do drzwi.

Roger otworzył je zaledwie po kilku sekundach, a gdy ujrzał córkę, iskry radości pojawiły się w jego oczach.

- Diana, skarbie - wydusił, od razu rzucając się do przytulenia jej. - Córciu, jak ja za tobą tęskniłem...

Dziewczyna odwzajemniła uścisk, uświadamiając sobie wtedy, że poza Tomem jej ojciec był jedyną osobą, której mogła w pełni ufać... Nawet jeśli niewiele wolno było jej powiedzieć.

- Cześć, tato. Cieszę się, że wróciłeś - powiedziała, choć troszkę niezgodnie z prawdą, bo jego powrót narobił trochę kłopotów.

- Chodź do środka, właśnie robię kolację. - Roger puścił córkę i zrobił jej miejsce, by mogła swobodnie wejść, a wtedy Diana westchnęła ponownie. Podążając za mężczyzną do kuchni, przygotowywała się mentalnie na to, że musiała mu powiedzieć o przeprowadzce.

Roger stanął przy kuchence, chcąc kontynuować gotowanie, ale zatrzymał się nagle, by popatrzeć na córkę już w dobrym świetle.

- Diana, kochanie... Jak ty... - Mężczyzna pokręcił głową, wyraźnie wzruszony. - Ty jesteś już kobietą, a mi to przeleciało przez palce...

Pact With The Devil • Tom RiddleWo Geschichten leben. Entdecke jetzt