XXXII

16K 1.8K 561
                                    

- Hej, młoda, masz chwilę? - zapytała Jenna, wchodząc do małego pokoju Diany bez uprzedniego zapukania.

Dziewczyna uniosła wzrok znad wyjątkowo grubej, oprawionej w skórę książki, którą czytała na swoim łóżku. W ogóle nie zdziwiło ją to, że jej ciotka wparowała tam bez pytania - to było dla niej całkowicie normalne, zachowywała się tak, odkąd Diana tylko pamiętała.

- Coś się stało? - zapytała nastolatka, poprawiając swoje ułożenie na seledynowej pościeli.

- Idziemy na spacer wokół jeziora. Musimy pogadać - zarządziła Jenna stanowczo, co Dianę zaintrygowało. Dziewczyna odłożyła swoją książkę i ruszyła za ciotką, która wyprowadziła ją z malutkiego domku na wspaniały widok.

Jezioro, przy którym mieszkała, otoczone górami i niesamowicie spokojne, zawsze robiło na Dianie wrażenie. Uwielbiała ten widok i tę atmosferę, nawet jeśli bardzo często padało. Dziewczynie i tak zdawało się, że wolała szare niebo, niż niebieskie.

Jenna i jej bratanica szły przy brzegu malowniczego jeziora powolnym krokiem i w zupełnej ciszy. Była końcówka sierpnia i choć niebo nieco się zachmurzyło, zrobiło się bardzo duszno, idealnie na burzę. Mimo tego żadna z nich nie miała zamiaru przerywać tego spaceru.

Przyjemną ciszę w końcu przerwała Jenna, zaspokajając ciekawość swojej bratanicy:

- Słuchaj, twoja mama nie może ci tego powiedzieć, dlatego ja to zrobię.

Na te słowa Diana zacisnęła lekko pięści, ale jej ciotka tego nie widziała. Dziewczyna zawsze tak reagowała na wspomnienie o matce, której już niestety nie miała.

- Masz już piętnaście lat - zaczęła Jenna, odrzucając swojego czarnego kuca. - Lada chwila zaczniesz być już bardziej kobietą niż dziewczyną i chcę ci dać parę dobrych rad, jak przeżyć w tym świecie.

Tu nagle z kieszeni Jenny wyszła mała, liściasta kreatura - nieśmiałek. Kobieta pozwoliła mu wejść na swoją dłoń.

- No hej, Jasper - powiedziała z uśmiechem, patrząc na niego tak, jakby oglądała własne dziecko. - Dobrze, że wyszedłeś, trochę sobie pooddychasz - dodała, umieszczając nieśmiałka na swoim ramieniu.

- Mów dalej, Jenna - nalegała zniecierpliwiona Diana, która nigdy nie mówiła do kobiety "ciociu", bo tamta uważała, że ją to postarzało.

- Tak, tak... - odparła Jenna, znowu przyjmując poważny wyraz twarzy. - Słuchaj... Świat jest okrutny i niesprawiedliwy, wiem, że to wiesz, Dia - brunetka położyła dłoń na ramieniu nastolatki. W duchu Diana przyznała, że rzeczywiście niczego nowego się nie dowiedziała, ale nie odezwała się i dała ciotce kontynuować.

- Przetrwają tylko najlepsi i ty musisz taka być. Pamiętaj, nigdy nie daj się nikomu zdominować ani poniżyć, bez względu na to, czy to twoja przyjaciółka, chłopak, nauczyciel, ktokolwiek. Jeśli będziesz potrafiła się ustawić, to nikt ci nigdy nie podskoczy. Masz jakiegoś chłopaka?

Diana siłą powstrzymała się od parsknięcia śmiechem. Kopnęła po drodze kamień do jeziora i odparła:

- Nie. Większość chłopców na moim roku to palanci.

- To kto jest w tej mniejszości? - dopytywała Jenna, dając nieśmiałkowi zrobić sobie tor z jej ręki.

Dziewczyna westchnęła. Do głowy przyszła jej tak naprawdę tylko jedna osoba: Tom Riddle.

- Jest taki jeden ogarnięty chłopak, Riddle - odparła w końcu. - Prawie wszystkie dziewczyny mdleją na jego widok. Ale ja nawet z nim nie rozmawiam, on w ogóle mało rozmawia z kimkolwiek.

Jenna zamyśliła się na moment i znowu szły przez chwilę w ciszy, nie odchodząc od brzegu jeziora. Kobieta pogadała coś do nieśmiałka (uśmiechając się tylko wtedy, gdy na niego patrzyła), po czym znowu zwróciła się do bratanicy:

- Nieważne w sumie, widzisz, twoja zrzędliwa ciotka znalazła sobie kogoś dopiero, jak była przy trzydziestce - powiedziała kobieta, uśmiechając się lekko na myśl o swoim mężu. - Po prostu bądź silna, Dia, cokolwiek by się nie działo. Znam twój charakter i wiem, że nie dasz sobie w kaszę dmuchać, ale im grubszą skórę sobie wytworzysz, tym lepiej.

Diana tylko pokiwała głową, obiecając sobie w duchu, że zastosuje się do usłyszanych rad.

To było ponad trzy miesiące temu, a teraz dziewczyna sądziła, że idealnie zastosowała się do rad swojej ciotki, bo ustawić się, to się ustawiła. Siedziała właśnie przy Tomie na kolejnym spotkaniu, podczas którego wszyscy mieli obowiązek zwracać się do niej pani. Choć wielu chłopców uznawało to po prostu za żart i traktowało Dianę jako "pannę do towarzystwa" Riddle'a, tamtego wieczoru miało się to zmienić.

Podczas gdy Tom ponownie wypytywał swoich popleczników o informacje na temat horkruksów i Komnaty Tajemnic, Diana myślami uciekła do lekcji eliksirów, na której była w parze z Nottem.

Przez całe zajęcia bawiła się świetnie. Nott strasznie się do niej przymilał, a ona postanowiła zrobić to samo tylko po to, by wkurzyć Toma. On i tak był na granicy swojej wytrzymałości, bo Diana słyszała, jak Dove stale powtarzała mu, że jest zdradzany. Riddle starał się ją ignorować, ale brunetka cały czas na niego spoglądała i widziała, że miał mord w oczach. Gdyby nie Slughorn, irytująca dziewczyna chyba skończyłaby w piachu od samego głosu Toma.

Dla Diany jeszcze większym triumfem była fakt, że razem z Nottem szybciej skończyła swój eliksir, niż Tom z Dove. Podobało jej się, że choć raz Pan Perfekcyjny nie był najlepszy.

Po tamtej lekcji Riddle skarcił ją strasznie, ale nie za to, za co Diana się spodziewała. Powiedział jej, że nie może rozmawiać z Nottem, bo za bardzo się spoufali i on, a za nim cała reszta czarnej parady, stracą respekt wobec przywódcy. Choć dziewczyna zrobiła to z ciężkim sercem, przyznała Tomowi rację - nie mogła sobie pozwolić na to, żeby dać się komuś z nich omamić.

Wtedy kolejny raz przekonała się, że z Riddlem działało się jej o wiele lepiej, gdy nie krzyczeli na siebie bez przerwy. Postanowiła sobie - zapisała to nawet na okładce podręcznika od eliksirów, żeby o tym pamiętać - że postara się z nim prowadzić bardziej cywilizowane rozmowy, bo w końcu i tak grali do jednej bramki: zapewniał im to pakt.

- Diana - powiedział nagle Riddle, co wybudziło ją z jej zamyślenia i totalnie ją zaskoczyło. A jednak on potrafił używać jej imienia, jeśli tylko mu się chciało.

Normalnie w takiej sytuacji wyśmiałaby go (Co, skleroza minęła i nagle znasz moje imię?), ale wiedziała już z doświadczenia, że lepiej nie było się z nim wdawać w dyskusję przy wszystkich. Poza tym, jej też nie zależało na tym, żeby stracili autorytet w jego postaci.

- Tak? - odparła tylko, spoglądając na niego ze swojego miejsca po jego prawej.

- Wyjdź - powiedział krótko, a Dianę aż wbiło w siedzenie.

Co on znowu odwala?

- Słucham? - zapytała, przez co usłyszała kilka stłumionych śmiechów i szeptów. Nie zwróciła jednak na nie uwagi, bo nie odrywała wzroku od Toma.

- Powiedziałem wyjdź - powtórzył cierpliwie, po czym dał jej ich umowny znak. Do Diany już po chwili dotarła

Mam zamiar im pokazać, kto tu rządzi i zakończyć wszystkie plotki. Masz wyjść, żeby wiedzieli, że to się tyczy tylko nich.

Dopiero wtedy dziewczyna zrozumiała i nie mogła się doczekać widoku przerażonych chłopców po całym tym spotkaniu.

- A tak. Oczywiście - powiedziała, a następnie posłusznie wstała i powoli ruszyła w stronę drzwi. Po drodze słyszała mnóstwo szeptów na swój temat i tłumionych chichotów, co tylko sprawiło, że jeszcze bardziej liczyła na to, że Tom ich uciszy na dobre.

- Słyszę was, kretyni - burknęła tylko przy drzwiach, po czym prędko wyszła, znacząco nimi trzaskając.

Tom z trudem powstrzymał się od uśmiechu rozbawienia, gdy zobaczył twarze niektórych chłopców, jakby przyłapanych na gorącym uczynku.

Dobrze wybrałem, Wharflock.

Pact With The Devil • Tom RiddleWhere stories live. Discover now