CVI

12.9K 1.5K 1K
                                    

Diana nie zdziwiła się, że jeszcze w dzień rozpoczęcia ona i Tom zostali wezwani przez Slughorna do jego gabinetu. Przy nim ich teatr zazwyczaj sięgał szczytu, jednak po tym, co przeszli, udawania w tym wszystkim było coraz mniej.

- Jestem z was taki dumny! - zawołał Slughorn, patrząc na oboje uczniów stojących przed nim z rękami za plecami. - Chociaż profesor Dippet nie miał problemu z wyborem was, zwłaszcza po tym, co zrobiliście w zeszłym roku...

- Dziękujemy, profesorze - odparł Tom z małym uśmiechem.

- Duma, moja wielka duma - kontynuował uradowany Slughorn. - A jak minęły wam wakacje?

- Sporo się uczyliśmy - odparła Diana zgodnie z prawdą. - Tom zachęcił mnie do nauki magii bezróżdżkowej.

- Jak zawsze ambitni - pochwalił ich Slughorn. - A co planujecie po szkole, moi drodzy? Wiem, że egzaminy na pewno pójdą wam doskonale, więc Ministerstwo stoi przed wami otworem...

- Najpierw prawdopodobnie się pobierzemy - odparł Tom bez chwili zawahania. Diana nawet nie próbowała ukrywać swojego zaskoczenia i spojrzała na niego jak na obłąkanego. Posunął się jak najdalej w ich teatrze jak dotąd, tak daleko, jak dziewczyna się nigdy nie spodziewała. Tom jednak nawet nie drgnął.

Slughorn wydawał się nieco zakłopotany tym wyznaniem.

- Och... To poważna deklaracja, Tom, mam nadzieję, że o tym wiesz.

- Wiem, profesorze - odparł Riddle od razu. - Ale nie wyobrażam sobie inaczej - dodał, patrząc na Dianę tak, że gdyby go nie znała, to uwierzyłaby mu w każde słowo.

Po rozmowie ze Slughornem oboje zaczęli już zmierzać do pokoju wspólnego, a dziewczyna od razu postanowiła go wypytać o tamten incydent.

- Nie uważasz, że z tym ślubem to już przesadziłeś? - zapytała, nawet jeśli w głowie podobał się jej ten chory pomysł.

- Chciałem zobaczyć twoją minę - odparł Tom, uśmiechając się perfidnie. - I było warto.

Diana prychnęła, po czym zaczęła od niechcenia bawić się swoimi włosami.

- Możemy się pobrać, niewiele to zmieni... Tylko ktoś tu musi się oświadczyć.

- Możesz zapomnieć - syknął Tom, kiedy znaleźli się już przed kamienną ścianą prowadzącą do pokoju Slytherinu.

- Szmaragd. - Na wypowiedziane przez Dianę hasło ściana odsunęła się, ujawniając wejście do pokoju. - Oj, no ale co to by zmieniło? I tak już razem mieszkamy - dodała, przerwacając oczami, gdy wchodziła do środka. Popatrzyła na pierścień Toma, przez który cały czas nosił i pilnował, zastanawiając się, czy były szanse, żeby ona mogła go kiedykolwiek dostać.

W pokoju zastali sporo osób, w tym młodszych prefektów przekazujących najważniejsze informacje pierwszoklasistom. Tom i Diana bez słowa postanowili się rozejść do siebie.

Pierwsze dni szkoły mijały wyjątkowo nudno obojgu. Siódmoklasiści musieli znosić wykłady na temat Owutemów na każdym przedmiocie, a że Tom i Diana kontynuowali ich wiele, oboje zaczynali mieć dosyć. Nie działo się jednak nic nadzwyczajnego: Joan wciąż spędzała czas z Arianem, wielbicielki Toma nadal na każdym kroku posyłały Dianie obrzydzone czy też groźne spojrzenia... Jedyną nowość stanowił fakt, że Riddle znikał wieczorami, głównie po to, by rozmawiać z Szarą Damą.

Dziewczyna nie chodziła z nim na te spotkania z dwóch powodów. Po pierwsze, dla bezpieczeństwa, by nikt nie podejrzewał, że knują coś wspólnie czy też osaczają ducha. Drugim powodem było to, że Diana czuła się niekomfortowo, gdy chłopak, do którego miała tak silne uczucia rozmawiał tyle z inną dziewczyną, nawet nieżywą. Choć dobrze wiedziała, że Tom nie mógł jej zdradzić w żaden sposób, zazdrość wciąż jej towarzyszyła.

Zdenerwowanie Diany wyszło wieczór przed jej urodzinami, które wypadały w niedzielę. Dziewczyna siedziała w pokoju wspólnym i próbowała gołymi rękoma tym razem kontrolować ogień, który tlił się w kominku. Obok niej, wtulony w jej udo, spał Edar, wyglądając jak spora kulka czarnego futra.

Tom wrócił do pokoju bardzo późno i zobaczył, a przede wszystkim wyczuł Dianę niemal od razu. Ona udawała, że jego pojawienie się w ogóle jej nie obchodziło. On jednak już prawie nie potrafił przejść obok niej obojętnie.

- Co ty tu robisz? - zapytał tak, jakby chciał tym pytaniem ją przewiercić. Stał za kanapą, dobrych kilka metrów za Dianą.

- Ćwiczę - odparła niewzruszona, ani na moment się do niego nie odwracając.

W jej tonie było coś takiego, co sprawiło, że Tom zmarszczył brwi. Zrobił kilka kroków w jej stronę, wciąż trzymając się z tyłu i zapytał:

- Tak po prostu?

- Tak, a co? - odgryzła się Diana od razu, nadal na niego nie patrząc. - A ty rozmawiałeś ze swoją nową ulubienicą, prawda? - dodała z jadem w głosie.

Tom prychnął, a następnie podszedł jeszcze bliżej, wciąż trzymając się za nią. Bicie serca Diany nieznacznie przyspieszyło.

- Nie będę już z nią rozmawiał. Powiedziała mi to, co chciałem wiedzieć - odparł grobowym tonem.

- Czyżby? Tak szybko? - dopytywała Diana ze zdumieniem w głosie, choć tak naprawdę nie była zbytnio zdziwiona. Wiedziała lepiej niż ktokolwiek, jak przekonujący potrafił być Riddle.

Zapanowała chwila ciszy. Diana miała jakieś złe przeczucia, ale nie zamierzała na niego spojrzeć - nie tylko dla zasady, ale i bezpieczeństwa, bo jednak dosłownie igrała z ogniem.

- Jesteś zazdrosna - szepnął nagle, kładąc dłoń na jej ramieniu. Zrobił to tak niespodziewanie, że dziewczyna podskoczyła i krzyknęła: oparzyła się płomykiem, który przed chwilą lewitowała na dłoni, a jej kot zerwał się i uciekł stamtąd prędko.

- Cholera! - wrzasnęła Diana, nie zważając na porę i wstała prędko. - Jeszcze przez ciebie się oparzyłam, ty...

- Jak z dzieckiem - syknął zirytowany Tom, bez zawahania przecinając sobie rękę.

- I kto to mówi? - odburknęła Diana. Tom tylko złapał jej oparzoną dłoń i przytrzymał chwilę, dając krwi wchłonąć się w ranę. Dziewczyna
na moment skamieniała, bo bardzo doceniła ten gest... Ale nie była w humorze na podziękowania.

- Powinnaś przestać zachowywać się jak te dziewczyny, którymi rzekomo gardzisz. - Riddle wycofał się, od niechcenia uzdrawiając własną dłoń różdżką i oczyszczając ją z wciąż lejącej się krwi.

- Wiesz co? Jest już pewnie po północy, są moje urodziny, więc nie dam ci ich zepsuć. - Diana wzięła głęboki wdech i wyminęła go, a następnie ruszyła do dormitorium. - Edar, chodź - zawołała do kota, który chował się za kanapą.

- I nawet mi nie podziękujesz? - zapytał Tom z założonymi rękoma tylko po to, żeby ją zdenerwować, co mu się zresztą udało.

No kto by pomyślał, że teraz mu się zachce podziękowań?

- Jak dostanę odpowiedni prezent, to może ci podziękuję. - Diana wzięła Edara na ręce i razem z nim weszła do dormitorium, po czym trzasnęła za sobą drzwiami, nie zważając na swoje współlokatorki.

Tom, pozostawiony sam, zaśmiał się szyderczo do siebie. Z jakiegoś powodu był dumny, że była zazdrosna.

- Wharflock, Wharflock... - mruknął sam do siebie, machając ręką w stronę kominka, by go wygasić. - Nawet nie wiesz, w co się wpakowałaś...

Pact With The Devil • Tom RiddleWhere stories live. Discover now