Epilog

12.2K 1.4K 1.3K
                                    

1957

Osiem lat - tyle Tom i Diana jeździli po Europie, czasem nawet dalej, zadając się z typami spod ciemnej gwiazdy, zbierając popleczników, odkrywając i ucząc się najgorszych, najciemniejszych obszarów czarnej magii. Wracali do kraju tylko okazjonalnie, sprawdzić dom, horkruksy, Śmierciożerców, spakować się na kolejny wyjazd. Odwiedzili zarówno skutą lodem północ, jak i gorące południe, spotkali czarodziejów, mugoli, charłaków, olbrzymy, skrzaty, centaury i dziesiątki innych magicznych istot, od których mogli czerpać dla siebie korzyści.

Nikt poza Dianą nie używał już imienia Tom Riddle, a mało kto w ogóle wiedział, kim był. Voldemort stało się tą nazwą, która nasuwała się na usta, gdy patrzyło się na tamtego przystojnego mężczyznę. Poza tym nie zmienił się za wiele - wciąż był okrutny, nieskończenie zdeterminowany, żądny zemsty, pełen nienawiści... I inny momentami tylko dla kobiety, która wciąż nosiła kawałek jego duszy na palcu.

Tom zauważył wiele zmian w niej. Pomijając to, że dojrzała w pełni i zmieniło się jej ciało, a włosy zrobiły się wyjątkowo długie, przemianie uległ przede wszystkim charakter. Stała się bardziej bezwględna, miała coraz mniej zahamowań i zaskakiwała go tym, że bardzo często myślała jak on. Lubił od czasu do czasu patrzeć, gdy przejmowała inicjatywę, używała swoich umiejętności magicznych lub uroku, by zdobyć to, czego pragnęli. Dodatkowo w ogóle odcięła się od swojej rodziny, która uznawała ją za zaginioną... Stawała się tą Czarną Panią, której chciał.

W oczach obojga od czasu do czasu pojawiał się ten czerwony, wywoływany przez horkruksy błysk...

Gdy wrócili do Anglii pod koniec sierpnia - jak planował Tom, tym razem na dłużej - mężczyzna nie umiał odmówić sobie wielkiej przyjemności i pójść do Hogwartu, gdzie dyrektorem był teraz Dumbledore. Riddle szedł tam pod pretekstem pracy, której i tak wiedział, że nie dostanie - naprawdę chodziło mu o ukrycie diademu Roweny Ravenclaw oraz dziennika matki Diany w Pokoju Życzeń, kolejnym miejscu, które oboje uważali za wyjątkowo bezpieczne. Zaraz po tym organizował spotkanie dla Śmierciożerców, już kilkudziesięciu, by ogłosić im swój powrót.

- Spotkanie będzie o ósmej - powiedział do Diany, gdy wspólnie jedli obiad.

- Nie idę tam - odparła kobieta natychmiast. - Chcę wreszcie odpocząć we własnym domu. Zresztą, miałam się im mniej pokazywać, prawda?

Z tym Tom nie mógł się kłócić. Już jakiś czas temu ustalili, że w razie gdyby cokolwiek się stało, cokolwiek ich rozdzieliło - a gdy igrali z czarną magią, spodziewali się wielu rzeczy - mieli się nie szukać i ukrywać. Podjęli decyzję o tym, że o istnieniu Diany wiedzieć będą tylko ci naznaczeni Czarnym Znakiem, mający zakaz mówić o niej komukolwiek. Tom w ten sposób chciał się zabezpieczyć - po pierwsze, mieć ją jako wyjście, gdyby jakikolwiek jego plan się nie powiódł i został złapany. Nikomu nie mógł ufać tak jak jej, zresztą wciąż łączył icj pakt. Po drugie, nie chciał, by ktokolwiek pomyślał, że była jego słabością. Uważał, że takich najzwyczajniej w świecie nie posiadał.

Tom wrócił późno w nocy i zastał Dianę na tarasie, gdzie czytała z Edarem na kolanach. Wyglądał na zadowolonego, co zaintrygowało kobietę.

- Żyli sobie w sielance, gdy nas nie było - oznajmił Voldemort od razu, siadając naprzeciw niej. Diana natychmiast odłożyła książkę, by w pełni skupić się na słuchaniu go.

- To znaczy?

- Malfoy na przykład ma już syna i córkę. Lestrange syna w drodze, to samo z Nottem - wyjaśnił grobowym tonem.

Na wspomnienie o dzieciach kobieta spięła się nieco, ale nie chciała, by Tom tego widział, więc od razu prychnęła.

- Lestrange i Nott ojcami... - Diana pokręciła głową.

- Avery za to - zaczął Tom, nachylając się w jej stronę i mówiąc z sadystycznym uśmiechem - zostawił twoją przyjaciółeczkę.

- Avery zostawił Joan? - powiedziała Diana, patrząc na niego wielkimi oczami, bo takiej informacji się nie spodziewała. - Nie wierzę.

- Ale według Malfoya mają ośmioletniego syna - kontynuował, w środku nie mogąc się doczekać jej reakcji na te słowa.

- Syna? O proszę...! - Kobieta założyła ręce, wlepiając wzrok gdzieś w dal. - Ha, ciekawe, czy będzie synalek mamusi, czy Avery go chociaż naprostuje.

Riddle zmierzył ją wzrokiem. Wydawało mu się, że w jej zachowaniu było coś nienaturalnego, dziwnego... Znał ją już tak dobrze, że po samych jej ruchach potrafił poznać, kiedy było coś nie tak.

- Czegoś mi nie mówisz - syknął nagle, a Diana gwałtownie odwróciła głowę w jej stronę. Do wielu rzeczy się przyzwyczaiła, ale z tym, że nie mogła go okłamag, nadal bywało trudno.

- Bo jak ci powiem, to zaraz wpadniesz w szał - odparła, znowu nie patrząc mu w oczy.

- Gadaj - burknął Tom, a ona wiedziała, że nie odpuści, dopóki mu nie powie. Wciąż spoglądając przed siebie, przełknęła ślinę.

- Zaraz pójdę to sprawdzić, bo eliskir stygnie, ale mogę... - Kobieta westchnęła głęboko, a następnie przymknęła oczy, jakby przygotowując się na uderzenie. - Mogę być w ciąży.

Jej rozmówca wyglądał na oszołomionego tą informacją.

- Jakim sposobem? - warknął, sprawiając, że przewróciła oczami.

- Och, no ciekawe jakim sposobem, ciekawe, skąd się biorą dzieci! - zawołała z sarkazmem, nabierając nagle śmiałości. - Zabrakło eliksiru po ostatnim razie, a teraz już minął ten czas, w którym mogłam go wziąć, ot co.

Zaśmiała się nagle żałośnie. Te słowa były dla niej absurdalne. Kto by pomyślał, że do tego dojdzie, gdy te kilkanaście lat temu zostali prefektami i się lepiej poznali? Gdy podpisali pakt...?

Voldemort milczał przez moment, próbując to wszystko przyjąć do wiadomości. Nigdy nie chciał być ojcem, nie miał wcześniej rodziny i nie potrzebował własnej, lecz gdy zaczął się nad tym zastanawiać...

- Źle mnie oceniłaś - powiedział z jadem, lecz spokojnie, jakby chcąc udowodnić, że się pomyliła. Diana zmrużyła oczy, trochę nie wierząc.

- Dziedzic też może się przydać.

To właśnie te słowa sprawiły, że gdy Diana wykonała test eliksirem kilka minut później rozczarowała się trochę na widok negatywnego wyniku. Z drugiej strony, wciąż uważała, że bycie matką nie było dla niej - to tylko Riddle chwilowo namieszał jej w głowie.

- Fałszywy alarm - powiedziała głośno, wchodząc z łazienki do ich wspólnej sypialni. Riddle nawet nie skomentował tych słów, nieznacznie tylko na nią spojrzał, w duchu był jednak zadowolony.

- Dowiedziałeś się jeszcze czegoś ciekawego od nich wszystkich? - zapytała, siadając na łóżku, na którym się znajdował.

- Nic, co by cię zainteresowało - odparł beznamiętnie.

- Tak sądziłam - mruknęła kobieta, nakrywając się w kołdrą. Dopiero wtedy Tom zauważył, że miała na sobie skąpą, prześwitującą koszulę nocną, której wcześniej nie widział.

- Co to jest?

- Kupiłam to, gdy byliśmy we Francji - odparła Diana niewinnie, powstrzymując uśmiech. Chodziło jej o to, by to zauważył.

- Podoba ci się, prawda? - zapytała prowokująco, składając pocałunek na jego szyi. - Mnie też. Przypomina mi o tych wyjazdach, bo teraz się niestety skończyło, znowu będziemy tu siedzieć i...

- Skończyło? - przerwał Riddle, kładąc dłoń pod jej brodę i przybliżając jej twarz do siebie, co zawsze przyprawiało ją o gęsią skórkę.

- A nie? - zapytała Diana z nadzieją w głosie, a wtedy mężczyzna oddał poprzedni pocałunek, choć o wiele agresywniej.

- To wcale nie jest koniec, Diana. To dopiero początek.

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ

Pact With The Devil • Tom RiddleWhere stories live. Discover now