CV

14.3K 1.4K 726
                                    

Na peronie dziewięć i trzy czwarte Tom i Diana pojawili się w rzadkiej dla nich atmosferze pojedniania, a dziewczyna nie potrafiła przestać się uśmiechać, gdy przypominała sobie, jak to wszystko odbywało się dwa lata wcześniej.

Siedzieli z dystansem od siebie, Slughornowi powiedzieli, że się nie znają, nie rozmawiali prawie wcale, a jeśli już, to tylko po to, by skakać sobie do gardeł... Choć to ostatnie się nie do końca się zmieniło, może poza tym, że to skakanie mogło zakończyć się pocałunkami.

Teraz siedzieli razem, ramię w ramię w przedziale dla prefektów, dumni i zadowoleni, a część szkoły przyzwyczaiła się, że gdzie był Tom Riddle, tam była i Diana Wharflock.

Najmłodsi prefekci, ci nie ze Slytherinu, byli trochę przerażeni nową parą prefektów naczelnych. Ani Tom, ani Diana nie należeli do najniższych, oboje byli bladzi, mieli ciemne włosy i raczej grobowe miny. Razem potrafili wywołać ogromne wrażenie, nawet jeśli zawsze starali się udawać porządnych i pomocnych przy nauczycielach.

Przekazali więc nowym prefektom wszystko według zasad, spokojnie, ale stanowczo, dając do zrozumienia, że nie mieli czasu na głupoty. Od razu po zakończeniu pogadanki ruszyli do pustego przedziału, który wcześniej zajął dla nich Tom i nie wahał się zabezpieczyć zaklęciami.

- Zważając na tamtych ludzi, to widzę, że szkołę mamy w garści - powiedziała Diana, usadawiając się wygodnie przodem do kierunku jazdy.  Wypuściła swojego kota z postawionego na ziemi transportera, a on od razu wskoczył na jej kolana, domagając się pieszczot.

- Nie mamy nic w garści, dopóki nie stworzysz horkruksów - syknął Tom, upewniając się, że drzwi od ich przedziału były szczelnie zamknięte.

- Mówiłam ci, że to zrobię - mruknęła Diana, udając, że skupiała się na kocie. Tom prychnął, jakby wcale nie wierzył w jej słowa, i usadowił się naprzeciwko.

- Potrzebuję jeszcze czterech - powiedział nagle, zapatrzony w okno.

- Czterech? Chcesz mieć aż sześć? - zapytała od razu Diana. Co prawda wcześniej już coś o tym wspominał, ale nigdy nie rozmawiali o tym wprost.

- Wtedy dusza zostanie podzielona na siedem częśći, a to magiczna liczba. Przynosi moc - wyjaśnił Tom, spoglądając na nią, a dziewczyna mogła przysiąc, że była w stanie zobaczyć obłęd w jego oczach. Chłopak wstał gwałtownie i kontynuował:

- Z jednej z ksiąg dowiedziałem się, że każdy z założycieli Hogwartu zostawił po sobie artefakt. Diadem Roweny Ravenclaw, puchar Helgi Hufflepuff, miecz Godryka Gryffindora i medalion Salazara Slytherina, który mi się należy.

Diana słuchała tego wszystkiego z podziwem i zaskoczeniem jednocześnie. Tom zdawał się być w jakimś transie, przepełniony żądzą mocy i władzy; mógł być jeszcze bardziej nieprzewidywalny niż zazwyczaj.

- To z nich chcesz zrobić pozostałe horkruksy? - wyszeptała, jakby bojąc się powiedzieć to głośniej.

- Te artefakty mają potężne moce... Zdobędę chwałę, zdobędę całą ich potęgę... - mówił jak obłąkany w kierunku okna, aż nagle odwrócił głowę w stronę Diany i dodał z uśmiechem, choć takim, który wywoływał dreszcze:
- A ty mi pomożesz.

- Ale jak chcesz je znaleźć? - zapytała Diana, która nie była jeszcze zaślepiona i przeciwnie do niego w tamtej chwili, myślała racjonalnie. - Te artefakty pewnie już dawno zaginęły i...

Tom spojrzał na nią tak, że brakło jej słów. Miała wrażenie, że przeszywał ją wzrokiem na wskroś i coś w niej drgnęło, gdy usiadł tuż obok, zbliżając się do jej twarzy.

Pact With The Devil • Tom RiddleWhere stories live. Discover now