9.

3.1K 222 9
                                    

Dosłownie na przeciwko mnie zobaczyłam Brada. Od razu odwróciłam się i zaczęłam iść w przeciwnym kierunku. Wiem, że mój były chłopak nadal przyjaźni się z moim bratem. Jestem niemal pewna, że to on był pierwszą osobą, która dowiedziała się o mojej ucieczce i może nawet specjalnie chodzi po mieście, żeby mnie znaleść i się zemścić. Mogę się założyć, że jeśli mój brat zaproponowałby mu pomoc w zemście na mnie, to skorzystałby z szerokim uśmiechem na ustach.
Mam nadzieję, że mnie nie zauważył inaczej jestem skończona. Szalone i bolesne pomysły mojego brata, plus chęć zemsty Brada, może się równać nawet mojej śmierci, a ja nie chcę zginąć z ich rąk.
Nie zważając na silny ból w kostce, przyspieszyłam i szłam szybkim krokiem przed siebie, co chwilę spoglądając w tył i sprawdzając czy Brad idzie za mną. Nie widziałam go, co trochę mnie uspokoiło. Aby dojść na klif musiałam przejść na drugą stronę ulicy, ale zanim to zrobiłam rozejrzałam się czy na pewno mój eks za mną nie idzie. Na szczęście nigdzie go nie było. Zwolniłam i przeszłam na drugą stronę ulicy, a potem usiadłam na ławce, aby pozwolić mojej nodze chociaż trochę odpocząć. Po kilku minutach wstałam i ruszyłam dalej. Byłam już blisko celu to musiało się udać. Miałam dziwne przeczucie, że ktoś za mną idzie, lecz za każdym razem gdy się rozglądałam, puste powierzchnie za mną wykluczały taką możliwość. Weszłam do małego lasku, który skrywał drogę do mojego upragnionwgo celu. Pozostało mi wejść pod górkę i wspiąć się na najwyższą skałę. Przechodziłam pomiędzy drzewami i po kilku minutach udręki, byłam u podnóża skały. Miałam wprawę w wchodzeniu na to miejsce. Gdy tylko postawiłam pierwszy krok, zrezygnowałam z wchodzenia na górę bez wcześnienszego odpoczynku. Usiadłam na niezwykle zielonej trawie i zrzuciłam plecak z ramion. W tym miejscu wszystko było inne, jakby odcięte od cywilizacji, ciche i naturalne. Jedynymi odgłosami jakie słyszałam był delikatny szum fal i wiatr, który kołysał drzewami. Zawsze zastanawiałam się czy w tym lasku żyją jeszcze jakieś zwierzęta, oprócz ptaków, ale nigdy nie widziałam żadnego, co pozwala mi stwierdzić, że chyba nie podobało im się życie blisko tak dużego miasta i wyniosły się gdzieś dalej.
Wyjęłam z plecaka maść oraz bandaż, a następnie zdjęłam buta i skarpetkę. Noga wyglądała gorzej niż myślałam, chyba będę musiała wybrać się z tym do lekarza, ale to kiedy indziej. Posmarowałam ją maścią i zawinęłam w bandaż elastyczny, a potem położyłam się na trawie i obserwowałam białe obłoki. Zawsze lubiłam doszukiwać się różnych wzorów, które tworzą chmury, a potem zastanawiać się co symbolizują, lub co chcą mi przekazać. Dla niektórych to było dziecinne zachowanie, ale mi pozwalało choć na chwilę uciec przed problemami.
Po około dwudziestu minutach wstałam i zaczęłam się wspinać na skałę. Ból nogi trochę mi przeszkadzał, ale nie na tyle żebym odpuściła wspinaczkę. Normalnie wejście na samą górę zajmuje mi około siedmiu minut, ale tym razem, z powodu bólu, zajęło mi to piętnaście minut. Gdy byłam na szczycie, usiadłam na krawędzi spuszczając nogi w dół. Włączyłam muzykę i wsłuchiwałam się w tekst, który dobrze odzwierciedlał moje emocje.

"Filozofia mi nic nie dała
Socjologia mi nic nie dała
Jedyne co wiem o życiu
To, że jak już się jebie to zawsze wszystko na raz
A ja sobie spokojnie mijam
Chajzer woła, że to moja chwila prawdy 
Kiedy już coś trzymam w garści
Wszyscy chcą mi to wyrwać #rugby
Nie umiem być taki, jakby tego chcieli
Żyć, jakbym miał walczyć o każdy centymetr ziemi
A może umiem? przyzwyczaje się
Czas to arbiter, który nie gra fair
Inwestor, który się bawi przyszłością
I ostatecznie zabierze mi całość z nawiązką"*

Piękne widoki, które rozpościerały się przede mną, skłaniały do rozmyślań, ale ja miałam tylko jedno w głowie. To idealne miejsce na samobójstwo.

________________
Quebo - Manekin
Heh pasowało mi to tutaj, choć wiadomo, że normalnie Lo tego nie słucha, ale to jest ff, nie? Hehe 😁

Uratować Samobójczynię | CAMREN ffWhere stories live. Discover now