(Camila)
Dlaczego do cholery nie mogłam nad tym zapanować? Przecież już wiem co dziewczyna przeżyła, a teraz jeszcze sprawiłam, że zaczęła o tym myśleć.
-Lo... - zaczęłam, a dziewczyna spojrzała na mnie załzawionymi oczami - zepsułam dzień, hm?
-Nie, nie, nie - odpowiedziała szybko - nie zepsułaś, naprawdę.
-Mogę ci to jakoś wynagrodzić?
-...j mnie - to było tak ciche, że nie usłyszałam co dokładnie powiedziała, ale mogę się domyślać.
-Możesz powtórzyć?
-Co? - zapytała. Czyżbym znowu miała nie usłyszeć tego co mówi?
-Powtórz.
-Ale ja nic nie...
-Słyszałam Lauren, że coś powiedziałaś.
Dziewczyna spuściła głowę i znowu zaczęła się bawić palcami. To chyba jakiś jej tik nerwowy.
-Ja, umm - zaczęła się jąkać
-Lo, przecież cię nie zabiję, powiedz mi - uśmiechnęłam się.
Zielonooka spojrzała na mnie i już otwierała usta, żeby coś powiedzieć, ale przerwał jej jeden z moich pracowników.
-Pani Cabello, samochód już jest gotowy.
Skinęłam mu głową, a on wyszedł.
-Powinnyśmy już iść - powiedziała nerwowo, wyminęła mnie i zaczęła podążać w stronę drzwi.
-Lauren - powiedziałam głośno, ostrzegającym tonem i odwróciłam się na pięcie w jej stronę - chodź tu.
Zielonooka podeszła do mnie powoli.
-Tak, pani Cabello? - nagle stała się jakby pewniejsza siebie, bo spojrzała mi w oczy z delikatną kpiną. O nie, nie pozwolę się tak traktować.
(Lauren)
Ojej, to chyba nie był dobry pomysł, żeby zwracać się do niej po nazwisku. A może chodzi o moje spojrzenie? Nie wiem, ale nie podoba mi się wyraz jej twarzy. Jej szczęka się uwydatniła, chyba zacisnęła zęby ze złości, oczy jakby pociemniały, a klatka piersiowa unosiła się i opadała strasznie szybko. Fuck, Lauren czemu nie potrafisz trzymać gęby na kłódkę?
-Jauregui - powiedziała powoli, niskim tonem, przez co zaczęłam się jeszcze bardziej bać, ale cholera z drugiej strony jest taka gorąca jak się denerwuje - radzę ci uważać na to z kogo kpisz.
Zrobiłam dwa kroki do tyłu, gdy zauważyłam, że ma zaciśnięte pięści.
-Podejdź do mnie - ten sam ton co wcześniej.
Nie chciałam się jej bardziej narażać, więc niepewnie do niej podeszłam.
-A teraz ładnie powtórz to co powiedziałaś wcześniej.
-Pani Cabello? - cholera, przecież jej nie powiem, że ma mnie pocałować.
-Lauren, bo zaraz zacznę się domyślać.
Może tak będzie lepiej?
-Liczę do trzech - ostrzegła mnie.
Tsa, akurat.
-Raz.
Cholera, jednak liczy.
-Dwa - przeciągnęła ostatnią literkę.
Fuck, Lauren myśl, do cholery.
-Przytul mnie - powiedziałam szybko.
-Kłamiesz, nie to powiedziałaś.
No to wpadłam.
___________
Mam już napisany następny, a w nim niespodzianka 😎
Tylko od Was zależy kiedy go dostaniecie 💗
CZYTASZ
Uratować Samobójczynię | CAMREN ff
FanfictionNie chciała ratunku, nie potrzebowała go, była już na samym skraju egzystencji, ale los ponownie postanowił pokrzyżować jej plany. 16# ff 💗💗💗