-Normani? Jesteś jeszcze niedaleko Dawtona?
-Tak, dwie minuty drogi, co się stało?
-Wracaj szybko, potrzebuję twojej pomocy, jestem na parkingu.
Rozłączyłam się bez pożegnania, wiedziałam, że dziewczyna przyjedzie. Pobiegłam za Lauren i jej matką, żeby zagrać trochę na czas, nie miałam szans sama, ta kobieta była nieobliczalna.
-Może ją pani zostawić do cholery?! - już nie wytrzymywałam, na szczęście kobieta się zatrzymała i puściła brunetkę.
-Możesz się nie wtrącać w sprawy rodzinne? - wysyczała podchodząc do mnie
-Przepraszam bardzo - założyłam ręce na piersi - ale pani ją krzywdzi.
-To nadal nie jest twoja sprawa suko. - uderzyła mnie w twarz, no kurwa!
-Mamo! - usłyszałam krzyk Lauren - daj nam spokój!
Dziewczyna podeszła do mnie i spojrzała mi w oczy.
-Wszystko w porządku skarbie - wyszeptałam.
-Zabiorę Lauren do siebie, tam jej będzie lepiej. Będzie jej lepiej wszędzie gdzie nie będzie pani. - powiedziałam patrząc kobiecie w oczy.
Po moich słowach kobieta wpadła w jakiś szał. Najpierw mnie popchnęła, tak mocno, że aż upadłam na ziemię, całe szczęście, że utrzymałam głowę w górze, bo mogło by być nieciekawie. Potem poczułam kopnięcie w brzuch.
-Mamo! Zostaw ją!
-Też radzę się pani odsunąć.
Mani, dzięki Bogu.
Kobieta odwróciła się w stronę nowego głosu i usłyszałam prychnięcie z jej strony.
-Radzę się pani nie ruszać, bo może być nieciekawie.
-A kim ty jesteś, żeby mi mówić co mam robić? - zakpiła kobieta.
Gdy Lauren zauważyła, że jej matka jest zajęta rozmową z czarnoskórą, szybko do mnie podbiegła.
-Boże Camz, tak strasznie mi przykro.
-Jest okej mała - na potwierdzenie swoich słów wstałam i przytuliłam zielonooką. - jest okej.
-Mila, jedźcie do domu.
-O nie! Lauren pojedzie ze mną! I w domu się z nią policzę! - wykrzyczała matka Lo.
-Jedźcie. Dam sobie radę. A pani nie pojedzie do domu tylko na komendę. - zwróciła się do kobiety.
-Chodź - złapałam Lauren za rękę i pociągnęłam w stronę samochodu - Mani sobie poradzi.
_______________
Szalona kobieta...
ΔΙΑΒΑΖΕΙΣ
Uratować Samobójczynię | CAMREN ff
FanfictionNie chciała ratunku, nie potrzebowała go, była już na samym skraju egzystencji, ale los ponownie postanowił pokrzyżować jej plany. 16# ff 💗💗💗